Details
Pierwsza część opowieści Kakibara i Kaczka Pato. PODCAST BAKI Z GŁOWY TO OPOWIEŚCI I HISTORIE WYMYŚLANE NA BIEŻĄCO PRZEZ DZIECI I DOROSŁYCH BĘDĄCE TOTALNĄ IMPROWIZACJĄ TU I TERAZ.
Big christmas sale
Premium Access 35% OFF
Details
Pierwsza część opowieści Kakibara i Kaczka Pato. PODCAST BAKI Z GŁOWY TO OPOWIEŚCI I HISTORIE WYMYŚLANE NA BIEŻĄCO PRZEZ DZIECI I DOROSŁYCH BĘDĄCE TOTALNĄ IMPROWIZACJĄ TU I TERAZ.
Comment
Pierwsza część opowieści Kakibara i Kaczka Pato. PODCAST BAKI Z GŁOWY TO OPOWIEŚCI I HISTORIE WYMYŚLANE NA BIEŻĄCO PRZEZ DZIECI I DOROSŁYCH BĘDĄCE TOTALNĄ IMPROWIZACJĄ TU I TERAZ.
Dajki z głowy to takie historie, które będziemy opowiadać, zapraszając różnych gości, a czasami samemu, na temat różnych absurdalnych rzeczy, które przyjdą nam po prostu do głowy. Jedno zdanie może zbudować całą, gigantyczną powieść. Prawda dziewczyny? Przedstawcie się. Jestem Cornelia i mam dziewięć lat. Ja też mam dziewięć lat i mam głupawkę. Głupawkę. Właśnie atmosfera głupawki jest najlepsza do tworzenia różnego rodzaju historii. O czym dzisiaj możemy porozmawiać? Jakiego stworzymy bohatera? Komu? Ja wiem. Komu nadawe życie? Ja wiem. Stworzymy historię o kakibarze, co w choinkę się zaplątała. Pod tytułem kakibara i kaczka pato. Dawno, dawno temu w dalekiej krainie żyła sobie kakibara i pato. Kaczka pato. Kaczka pato. Kakibara szykowała się właśnie do świąt. Chociaż był miesiąc, to jak wiemy wszyscy kakibary do lasu często nie chodzą. Nie wiedziała gdzie kupić choinkę, w związku z powyższym wybrała się do pobliskiego lasu. A przynajmniej się wybierała. Ale nie chciało się jej iść samej, tym bardziej, że obok mieszkała jej przyjaciółka, która miała na imię... Kaczka pato. No kaczka pato. Przyszła do niej kakibara. Kakibara. Dzień dobry. Jestem kakibara i kaczka pato chce się ze mną do lasu i zebrać drzewa na święta? No nie wiem, ale okej. Idziemy. No i tak to właśnie było. Zastanawiała się ta kaczucha. Zastanawiała. I jeszcze się zastanawiała. Aż jak szukała sobie szalika, w swojej komodzie przyczepiała sobie palec, krzycząc... Ała. No to kakibara. Kaczka, co się stało i czemu tak krzyczysz na cały dom? No bo mi się palec przyciął. No właśnie, przyciął jej się palec, kakibara podmuchała na palec kaczki i poszły do lasu szukać choinki. Kiedy zrobiły trzy kroki kakibara mówi... Oj zapomniałam się kiedy nie zetniemy drzewa i nie poradzimy sobie w tym lesie, bo jestem taka mała, a tu potrafisz tylko pływać i w ogóle nie wiemy gdzie trzeba chodzić, bo nigdy nie byliśmy w lesie. No i tak mówiła, mówiła, ale w końcu kakibara mówi do niej, żeby sobie wzięła piłkę tymi słowami. Wzięłam piłę. I kakibara mówi, ale czemu piłę metanową skoro nie ma pił metalowych, bo wszystkie sklepy pozamykane. No bo tak, bo to była niedziela. W każdym razie wiedziała, że ich sąsiadcy fany giną. Mieszkający niedaleko, który zawsze miał koszulę wyciągniętą z jednej strony, zawsze miał ją taką tak zawięsami, miał warsztat. I kakibara oraz kaczka, pato, wiedziała, że pójdzią do nich. Ginia i Ginia pewnie coś pożyczy. Puk, puk, puk, zapukały do drzwi. Dzień dobry Giniu. Gini, czy można nam pożyczyć piłę metalową? Dzień dobry piłę metalową. Piłę metalową czy motorową? Nie wiem. Łańcuchową. Piłę łańcuchową. Mam tylko, trzeba by było nalać jej trochę benzyny. Nie wiem, gdzie jest benzyna. Ale po co dla piły metalowej ta łańcuchowej benzyna? Bo piła łańcuchowa ma taki silny, silny kolor benzyna. Historia, żeby się nie przeciągała, szybko znalazł benzynę, dolał do piły, podciągnął łańcuch, wyrychtował na ostrzym okrągłym plinkiem i z tą piłą Kakibara razem z Kaczką poszły do lasu. Po drodze przed lasem szukały drzwi. Zastanawiały się, po jakiej drodze wejść. Nie wiedziały, że każda droga może prowadzić do lasu, więc Kakibara powiedziała do Pato, czy wie, gdzie są drzwi. Wiesz, gdzie są te drzwi, no bo tak jakby to możemy dojść do domu. Tak samo jak w tych grach, bo ja w tych grach grałam, oglądałam też wojenną, bo jestem Kakibara, Kakibara gejmeniara. No skąd ja mam to wierzyć? No właśnie, Kaczka zachowywała się trochę jak błyska, czyli kurka wodna, a przynajmniej tego dnia miała taki głos od picia żurawiny. Kompotu z żurawiny, który siadł jej na struny głosowe. Dziewczyny drapały się po swoich głowach, kuprach i jedna pod pachą. Aż w końcu zamyśliły, że hu hu hu, chyba las nie ma drzwi. Powiedziały więc sobie, popatrzyły na siebie i powiedziały, że no dobrze, wybierzemy jakąkolwiek drogę i wejdziemy z tego lasu. To słuchaj Pato, bo my pójdziemy tą drogą prosto, potem skręcimy w prawo, potem w lewo, potem znowu prosto, potem skoczymy i przejdziemy dalej. No okej, ale to chyba zbyt skomplikowany plan, jeśli się zgubimy, to ja nie mam telefonu i nie zadzwonimy w pomoc. Powstał kolejny problem, który dwie przyjaciółki postanowiły rozwiązać. Pato! Do 24 grudnia zostało zaledwie 28 dni. Pato, ale ja nie mam przecież telefonu, bo jak mówiłam, jestem u Gagibara Gajbeniara. Okej, okej, to idziemy. Kiedy się okazało, że Gagibara ma telefon, przyjaciółki ruszyły. Weszły na ścieżkę, która prowadziła ich wprost do lasu świerkowego. Kakibara tachała na plecach piło łańcuchową, którą wcześniej do plecaka włożył jej ginioł. Szły, szły, szły i szły, aż doszły do zagajnika świerkowego i razem zaczęły wybierać choinkę, zastanawiając się, która będzie lepsza. Kakibara z katką Pato wybrały choinkę, w której akurat mieszkał wróbelek, który szykował się do odlotu na zimę. Kakibara powiedziała, Pato, może to zetniemy? No nie wiem, ona pewnie nic tam nie mieszka. No właśnie okazało się, że mieszka tam wróbelek, falafelek, z pustym brzuszkiem i z dziwnym dziobem, z takim koniuszkiem. Nie bardzo chciał się zetrofadać akurat z tej choinki, bo ją sobie wybrały dwie przyjaciół. Dziewczyny postanowiły go przekonać. Hej wróbelku, może przeprowadzisz się i wylecisz do innego kraju, bo już u nas zima się zaczyna i święta, polecz z rodziną. Falafelek trochę się zastanawiał, zaczął się drapać po. W środku łebka, jednym skrzydełkiem, był trochę przekonany, ale nie do końca. Wróbelku, falafelku, może po starej znajomości będziesz mógł u mnie zamieszkać, no 25 dni, a potem sobie wylecisz do jakiegoś obcego kraju i nauczysz się mówić po innych językach i spotkasz przyjaciół. Falafelek pomyślał sobie, że przygoda może być fajna. Aż próbował zagwizdać, tylko że wcześniej połknął guzik i nie bardzo mu to szło. W każdym razie, oferta dziewczynek wydała mu się całkiem, całkiem przyzwoita. Spakował gniazdo, spuścił powietrze z siana, z czego to smakował, posprzątał gałęzie, założył plecaczek, przesanutował do swojej głowy jednym skrzydełkiem i powiedział, że jest gotów. Zareagował jeszcze, że 25 dni jest trochę mało, postanowił przekonać kaki bare, żeby przechowała go do wiosny, na co się zgodziła. No dobra, no możemy, no możemy, ale jest jeden warunek. Jak dojdziemy do mojego domu, to od razu wylatujesz. Trochę Wróbelek poczuł się wyrolowany. Jak to wylatuje, jak to wylatuje? Umówiliśmy się, że będę tam na wiosnach, to znaczy, że będziemy wracali do ciebie do wiosny? Nie, po prostu dojdziemy do mojego domu i lecisz do wiosny. To zmienia postać rzeczy. Nad chustą wyszym Wróbelek się wkurzył, wrócił na drzewko, rozpakował mu całe se twoje gniazdko, napompował sianko, porozkładał wąski, porozkładał książki i powiedział, nie, zostaję w twoim drzewku, takie transakcje mam w nosie. Kaczka była za niepokojona w tym całym sytuacjom, popatrzyła i powiedziała, zobacz mnie na tą choinkę, nie interesuje mnie, że tak jestem. Ale po chwili dziewczynom zrobiło się przykro i nie chciały wywalać już Wróbelka falafelka i pomyślały, że wybierą inną choinkę. Poszły trochę na lewo, bo trochę na prawo, no i zobaczyły choinkę, która była praktycznie już ubrana, przystrojona jej obułkami i owinięta długim srebrnym łańcuchem. Postanowiły ją wyciąć i zanieść do domu. Kakibara wyjąła piłę motorową i próbowała ją uruchomić. Ej, pato, a to była ta piła, co się nie chce odpalić, ale nie interesuje mnie to, że to jest twoja choinka przystrojona i tak ją bierzemy. Piła odpaliła, kaczka patos zaklaskała prędzej. Dziewczyny walczywało, porały się za wycięciem drzewka, założyły go na plecy, na flecaczek i ruszyły prosto, prosto do domu. Po drodze zaszły jeszcze do ginia, żeby oddać mu piłę. Kto tam? Tukacka, pato i Kakibara, gejmeniara, wy, jeziora, zacznienia. Dobra, dobra, za długo gadasz, łazisz mi tutaj, czego chcesz? Chcę wyoddać piłę. Dawaj. Ginio wziął piłę, sprawdził, że wszystko jest w porządku, a dziewczyny pociągnęły jedną ręką choinkę do domu. W domu okazało się, że nie ma stojaka. Zaczęły się zastanawiać, jak postawić choinkę. Kakibara powiedziała, pato, bo już się trochę zesiekało ze strachu. Okej, ale może pójdźmy po doniczkę do ginia i może nam da, ale pewnie się wścieknie, że wali nas z domu, no i jak wybiegnę w śnieg, no i może coś znajdę. Z racji tego, że Kakibara posikała się w małeczki z tego kłopotu, bo nie wiedziała, co zrobić, aż łaj trzymała całą drogę, kaczka pato pobiegła do ginia sama. Kto tam? Idę, w kałą doniczkę. Jaką doniczkę? Nie wiem, nie jaką, ale choinkę. Mnóstwo doniczek na choinkę, zielona, czerwona, pomarańczowa, różowa, owinięta z folią taka z wiadra i ewentualnie taka brązowa, która jest chyba najlżejsza, mogę Ci ją dać razem z ziemią. Udźwigniesz? No. Ginio założył kaczce na plecy, doniczka ta poszła do domu. Tam odrąbały trochę drązek z dołu, ociachały je nożem i wstawiły choinkę do doniczki. Postawiły ją. W którym miejscu ją postawiły? Zaczęły się zastanawiać. Najpierw kaczka mówiła do Kakibary. Kakibara, a gdzie postawimy tą choinkę? Ja wiem, postawimy ją tam, widzisz to ten świecznik Pato? Tak. Tyle to postawimy tą choinkę, a ten świecznik, żeby on już nigdy nie powstał. Okej, ale czemu świecznik? No bo nie ma, temu marmoladze się nie nada. No a gdzie jest ten? No nie ma. A marmolada? No w letówce. I tak przez kilka godzin dziewczyny rozmawiały o różnych rzeczach, sznorobadłach, tramkach, marmoladzie, sankach, aż w końcu poszły spać. Następnego dnia wstały, każda zjadła swoje ulubione śniadanie i postanowiły wziąć się za ubieranie choink. Chwila na reklamę. Reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, re reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, reklama, re