Home Page
cover of Piotr Damps
Piotr Damps

Piotr Damps

RADIO ELIM SPRINGS LONDONRADIO ELIM SPRINGS LONDON

0 followers

00:00-50:52

Nothing to say, yet

Audio hosting, extended storage and much more

AI Mastering

Transcription

Today we have Piotr Dams-Pastor from the church in PĆ³Å‚tusk as our guest. He talks about the importance of having a joyful atmosphere in church and not treating it like a funeral. He also emphasizes the concept of God's grace and how it enables us to do more. He uses the analogy of a table, where some people settle for the crumbs that fall off while others reach for the abundance that is available. He talks about the obstacles we face in seeking more from God and encourages us to let in the light and air of Christ's presence in our lives. He shares the story of Jesus meeting the Samaritan woman at the well and emphasizes that Jesus knows everything about us and wants to bring us freedom and truth. He concludes by reminding us that God knows us intimately and wants us to worship Him in spirit and truth. Gościmy dzisiaj Piotra Damsa-Pastora z kościoła w PĆ³Å‚tusku. Zaproszę go teraz, żebyś podzielił słowem. Dziękuję. Chwała Bogu. Uśmiechnijcie się. Co wy za ty sztywni. To nie jest warsztat wśrĆ³d wszystkich sztywnych. Ja zawsze w kościele mĆ³wię, że jak jest taka atmosfera... Nie mĆ³wię, że jest zła, ale mĆ³wię, że nie jesteśmy na stypie. Tak? Nie jesteśmy na stypie, tylko jesteśmy w kościele. Jest taka pieśń... Piotr... Zapytałem się, co mogę przywitać. Piotr na pewno zna tą pieśń, bo pochodzi z podobnych klimatĆ³w, w ktĆ³rych ja się nawracałem w Kościele Ewangelicznym Chrześcijan. Często śpiewano taką pieśń. Czyś słyszał, że kościĆ³Å‚ jest? Å»eby. Halleluja! Ja wam dzisiaj nie dam zasnąć. Cieszę się, że tu jestem. Dobrze cię, Piotr, widzieć. W ogĆ³le wszystkich was dobrze widzieć. Słuchajcie, będzie ogień. Będzie wam się paliło pod tyłkami dzisiaj. Jesteście gotowi? Jesteście gotowi? Słuchajcie, bo ja zrozumiałem, że w kościĆ³Å‚ się nie można bawić. A kościĆ³Å‚ to nie instytucja, tylko ciało Chrystusa, ktĆ³re ma konkretne zadanie. Tak było tutaj powiedziane wiele takich fajnych, cudownych fraz, takich rzeczy. Ja troszkę tak pozwolę sobie wrĆ³cić do wczorajszej grupy domowej. Myślę, że ci, ktĆ³rzy byli, to chyba potwierdzą, że był dobry czas. Ale chcę wam powiedzieć, że od trzech lat, blisko trzech lat, moja służba diametralnie poszła w zupełnie inną stronę. Od wielu lat jestem takim głosicielem Bożej łaski. I Boża łaska to jest w ogĆ³le dla mnie temat rzeka. I mĆ³głbym tu mĆ³wić, ale też Boża łaska uzdalnia nas już do działania. Bo ja zrozumiałem, że sozo, czyli zbawienie sozo, to nie tylko uzdrowienie, nie tylko zbawienie, nie tylko uzdrowienie, ale też uwolnienie i pocieszenie i zaopatrzenie. Sozo to w zbawieniu mamy więcej niż nam się wydaje. Patrzę na ten stĆ³Å‚. Patrzę na ten stĆ³Å‚ i on dosyć fajnie wygląda. I teraz tak. Ja mĆ³wię o swoich doświadczeniach. Nie musicie się z nimi zgadzać. Ale moje doświadczenia z Bogiem były takie, że ja często osiągałem to, co spadało ze stołu, niż to, na co na stole było. Ja się zadowalałem tym, co spada ze stołu i cieszyłem się, że mam coś. A stĆ³Å‚ był rĆ³wnież dla mnie przygotowany. Mogłem swobodnie sięgać tam. Wielu chrześcijan niestety zadowala się tylko tym, co spadnie ze stołu. I mĆ³wią dzisiaj dostałem okruchy. Mam nadzieję, że jutro dostanę więcej. A wiecie, a Boży stĆ³Å‚ jest zostawiony. Tylko sięgać. Tylko sięgać. I dzisiaj chciałbym troszkę o przeszkodach. O przeszkodach w sięganiu po więcej, bo jest więcej. Wiecie, jak byłem młodszy, trochę młodszy, był taki film, Akademia Pana Kleksa, podrĆ³Å¼e Pana Kleksa i Pan Kleks w kosmosie. Kto pamięta taki film? Chodziliście do kina tam. I w podrĆ³Å¼ach Pana Kleksa jest taki moment, kiedy Pan Kleks przybywa tam z krainy KaratekĆ³w, bo zostaje wezwany. I idąc po drodze do krĆ³la, przychodzi przez komnatę, w ktĆ³rej płacze taki chłopiec. W zadymionej komnacie, przyciemnione okna. I stoją nad nim, nad tym chłopcem, nad tą kołyską, rĆ³Å¼ni ludzie. Wczarują, machają, śpiewają. Ktoś ptaszki trzyma w rękach, prawda? I prĆ³bują uspokoić dziecko. I im się nie udaje. Sobie myślę, Boże, ile ten dziecek musiał ryczeć. A Pan Kleks wchodzi i mĆ³wi tak. Macie dwie minuty na opuszczeniu tego lokalu. Po czym otwiera okno. Wpada światło. Powietrze. I kiedy Pan Kleks zachodzi przed krĆ³lem, mĆ³wi, jak ty to zrobiłeś, że mĆ³j syn nie płacze. A on mĆ³wi, wystarczyło wpuścić trochę światła, trochę powietrza i przyda się mu opieka jego mamy. To jest pewna analogia do naszego życia chrześcijańskiego. My możemy mieć trochę przyciasne ubranko religii. Jest nam trochę ciasno, ale już jakoś się przyzwyczailiśmy w tym chodzić. Pomyślimy, że już innego ubranka nie ma. A wiecie, z pewnych ubrań trzeba wyrosnąć. Nie całe życie będziemy chodzić w pieluchach. Trzeba wpuścić światło do swojego życia. Światło Chrystusa, światło Ewangelii. I co najważniejsze, wpuścić powietrze. Å»ebyśmy zaczęli oddychać głęboko. I nasza dusza, nasze ciało doznaje pokoju. Potrzebujemy światła i powietrza. Chcę wszystkim, żeby Pan BĆ³g był uwielbiony przez nasz pokĆ³j. Bo owocem Ducha jest też pokĆ³j. Jest taka historia o Samarytanach. Nie będę czytał całej tej historii, bo większość z Was zna. Może tak w skrĆ³cie tylko przeczytam kilka fragmentĆ³w. Generalnie historia ma się tak, że Pan Jezus jest napisany, że musi przejść przez Samarię. Jak wiecie, w tamtych czasach Å»ydzi raczej stronili od Samarytany. To były raczej dwa wrogie plemiona. I raczej oni od siebie, no Å»ydzi mieli się za lepszych, o wiele lepszych od innych. Więc czymś złym było, aby przychodzić przez Samarię, bo to było dla nich takie przekleństwo. Oni trzymali się z dala. Więc jest napisane, że Pan Jezus musiał przejść. Wiecie, czy macie świadomość tego, że w naszym życiu przez pewne miejsca musimy przejść? Są ludzie, ktĆ³rzy się bronią, całe życie bronią się i mĆ³wią, ja tam nie pĆ³jdę. Ja przez to nie przejdę, bo to nie jest dla mnie. Niech inni to zrobią. Są lepsi. Wiecie, że wiele kilometrĆ³w Å»ydzi musieli nadrobić, idąc przez Samarię mieli bardzo blisko. Ale oni woleli iść naokoło. I co wam powiedzieć? Wielu ludzi woli iść naokoło, niż iść skrĆ³tem, żeby się nie pobrudzić. Å»eby się nie pobrudzić, żeby się nie skalać. A Pan Jezus, no jest napisane, że Pan Jezus musiał przejść przez Samarię. No i czytamy tam, że Pan Jezus zaszedł, usiadł przy studni Jakuba. Uczniowie w tym czasie poszli zrobić zakupy. Gdzieś do marketu może. Wracają. No, Pan Jezus pewnie jest głodny. Pospieszmy się. No i czytamy, że Jezus kiedyś siedział przy tej studni. Spotkał kobietę, ktĆ³ra przyszła zaczerpać wody o 12 godzinie w południe. Wiecie jaka jest temperatura w Izraelu w południe? O tej porze roku możemy się domyśleć. No, bardzo ciepło. Tej ludzie stronią od takich temperatur. Kiedyś byłem na konferencji z bratem Davida Wiggersona we Włoszech. To było w czerwcu i było naprawdę gorąco. Ja się zastanawiałem, dlaczego sklepy we Włoszech są pozamykane o 13 godzinie. A oni po prostu, wiecie, cappuccino i w chłodnych, klimatyzowanych lokalach siedzieli. A markety, wszystkie sklepy były pozamykane po prostu. Ludzie mieli czas, dopiero wieczorem, po południu się życie tam rozkręcało. To podobnie. Ludzie po prostu chowali się przed słońcem, pod wysoką temperaturą. I szaleństwem było iść, chciałbym zwrĆ³cić uwagę, jak poza miasto, po wodę. Przecież w mieście też były studnie i można było swobodnie tę wodę czerpać. Natomiast coś zmusiło tą kobietę do tego, że postanowiła iść daleko za miasto, po wodę, do swojej rodziny. Kiedy ona przyszła, na miejscu był już Jezus, usiadł sobie i czytamy takie słowa. I wtedy z Samarii przybyła pewna kobieta, chciała zaczerpnąć wodę. Jezus poprosił, daj mi pić. Bo właśnie Jego uczniowie udali się do miasteczka na zakupy. Co się stało, zapytała kobieta. Ty, Å»yd, prosisz mnie z Amerykanką o wodę? Å»ydzi bowiem nie utrzymują kontaktu z Amerykanami. Jezus odpowiedział, gdybyś znała dar Boga i wiedziała, kim jest Ten, ktĆ³ry cię prosi, daj mi pić, sama prosiłabyś Go, a On dałby ci wodę żywej. Panie, zauważyła kobieta, nie masz nawet czerpaka, a studnia jest głęboka. Skąd więc masz tą wodę żywą? Czyżbyś Ty był większy od naszego Ojca, Jakuba, ktĆ³ry dał nam tę studnię, sam z niej pił, jego synowi, jego stada? Jezus odpowiedział, każdy, kto pije tę wodę, znĆ³w będzie odczuwał pragnienie. Lecz ten, kto się napije mojej wody, nie zazna pragnienia na wieki. Woda, ktĆ³rą ja mu dam, stanie się w nim ÅŗrĆ³dłem wody otrzyskającej życie wiecznym. Kobieta poprosiła, Panie, daj mi tej wody, abym już więcej nie prĆ³gnęła i nie przychodziła do tej studni. Jezus powiedział do niej, idÅŗ, zawołaj swego męża i wrĆ³Ä‡ tutaj. WĆ³wczas kobieta powiedziała, nie mam męża. Jezus na to, dobrze mĆ³wisz, męża nie masz. Miałaś bowiem pięciu mÄ™Å¼Ć³w, a ten, ktĆ³rego teraz masz, nie jest twoim mężem. Powiedziałaś prawdę. Panie, zauważyła kobieta, widzę, że jesteś prorokiem. Nasi ojcowi na tej gĆ³rze oddawali cześć Bogu. Wy natomiast mĆ³wicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy to czynić. Jezus powiedział, kobieto, wierz mi. Nadchodzi godzina, gdyż ani na tej gĆ³rze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu. Wy czcicie to, czego nie znacie. My czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Å»ydĆ³w. Lecz nadchodzi godzina, a właściwie nadeszło już, gdy prawdziwi czciciele będą czcili Ojca w duchu i w prawdzie. Takich właśnie czcicieli Ojciec sobie szuka. BĆ³g jest duchem, dlatego ci, ktĆ³rzy Go czczą, powinni to czynić w duchu i w prawdzie. Kobieta powiedziała, wiem, że ma przyjść Mesjasz, to znaczy Chrystus. Gdy On przyjdzie, wszystko nam wyjaśni. Jezus na to, ja jestem Nim, ktĆ³ry z Tobą rozmawia. Wtedy przyszli Jego uczniowie i byli zaskoczeni, że rozmawia z kobietą. Å»aden jednak nie powiedział, o co pytasz, ani dlaczego z nią rozmawiasz. Kobieta natomiast zostawiła swĆ³j zban, pobiegła do miasta i zaczęła rozpowiadać ChodÅŗcie, zobaczcie człowieka, ktĆ³ry mi powiedział o wszystkim, co zrobiłam. Czy to nie jest Chrystus? Wyszli zatem z miasta i ruszyli w Jego stronę. Ta historia, przynajmniej mi, ale mam nadzieję, że nam w większości rĆ³wnież, pokazuje, że Jezus wszystko o nas wie. Å»e Jezus doskonale zna Ciebie od urodzenia. On wszystko o Tobie wie. Nawet jak tu siedzisz i On zna teraz Twoje myśli. Wiesz, czym się zmagasz. Wiesz, z czym walczysz. Wie, że ponosisz porażki. Wie, że ponosisz zwycięstwa. Wie, kiedy wstajesz. Wie, kiedy się kładziesz. Ostatnio powiedziałem kazanie w moim kościele o Bogu, ktĆ³ry zna liczbę naszych włosĆ³w na głowie. On doskonale zna Ciebie. Ilu z nas może od czasu do czasu czoczy jakąś walkę, myśli, poczucie samotności, poczucie odrzucenia. Historia, przeszłość ciąży na nas. Z jednej strony uwielbiamy Boga, uśmiechamy się, a z czasem przychodzi przeszłość albo rĆ³Å¼ne sytuacje prĆ³bują nas zdopać, skoczyć do gardła i przypomnieć nam o naszej przeszłości, o naszej tożsamości, o naszym pochodzeniu. W drugim liście Tłumotusza 1.7 jest napisane Albowiem nie dał mi BĆ³g ducha bojaÅŗni i dokładnie tam jest fajnie to wytłumaczone. BojaÅŗń oznacza tchĆ³rzostwo, pochliwość, objawy zaszczycenia. Lecz dał mi ducha jakiego? Mocy, uwaga, ducha mocy i miłości. I powściągliwości, czyli samokontroli i dyscypliny. Kiedy miałem 12 lat uprawiałem taką dyscyplinę sportową, uwaga, hokej na trawie. Tak jest taka dyscyplina sportowa w Pomorzaninie Toruń. Chodziłem regularnie, trenowałem. W zimę trenowaliśmy na hali, wiosna do pĆ³Åŗnej jesieni na trawiastym boisku. Kontuzjogenny sport, bo jak dostałeś taką ciężką piłką w nos, ja na przykład dostałem to myślałem, że nie nazywam się Dams tylko Kowalski. I wiecie, pamiętam jak trener powiedział, trenuj, trenuj to pojedziesz z nami na pierwszy mecz na wiosnę. Na hali trenowaliśmy, pamiętam przeszliśmy na boisko, było dosyć ciepło, zaczęliśmy trenować i trener mĆ³wi z biurka w niedzielę o 15.00 jedziemy do Gąsawy. Wiecie gdzie jest Gąsawa? Å»nin, Gąsawa, Bory Tuwolskie bardziej takie klimaty. Nie, koło Bydgoszczy niedaleko. Wyskupin coś tu mĆ³wi, tak? O, to te rojony, tak, tak. Tak, odświegał, odświegał, tak. I wiecie, i moja mama, ja się tak cieszyłem, że jadę na ten mecz, spakowałem się, wziąłem tą laskę, spokojnie to taki kij, tak się nazywa, do grania, laska się na to mĆ³wiło. Wziąłem tą swoją laskę, wziąłem, mama mi przygotowała, słuchajcie, uwaga, kotlety mielone, kanapkę z masłem, ogĆ³rka kiszonego i oranżadę w woreczku, tym może niektĆ³rzy, dla takich słodomutrych było kiedyś oranżada w woreczkach. Raryta, prawda? I z taką dumą idę na ten stadion i stoi, myślałem, że to będzie jakiś duży autobus, a to był taki minibus, razem z kierowcą i z trenerem mogło wejść 12 zawodnikĆ³w, a wiecie, ilu nas było? Trzynastu. Czyli ktoś nie mĆ³gł pojechać. Więc trener z automatu wyznaczył ośmiu podstawowych graczy, ktĆ³rzy naprawdę byli dobrzy i oni sobie wsiedli do autobusu, no zostało nas czterech. No i potem mĆ³wi do drużyny tak, a teraz wy wybierajcie, kto będzie wsiadał. Ja byłem pewny, że załapię się na ten mecz, bo obok mnie stał chłopak, ktĆ³ry dopiero co zaczął trenować. Pomyślałem sobie, no chyba jestem lepszy, więc chyba nie będą mieli wątpliwości co do tego, że powinienem grać w ten mecz. Tak bardzo chciałem grać. Po co trenowałem? No i wchodzi dziewiąty, dziesiąty, jedenasty i zostało nas dwĆ³ch. Zgadnijcie, kto pojechał. No nie ja. Wiecie, mam to dzisiaj jak dziś przed oczami. Są szydery, dwa szyby. Ten szyderczy uśmiech ze drzwi, zamykającego się busika i odjaśniającego, a ja stojącego z tą laską i tymi koszulcami mielonymi. I wiecie co? Usiadłem, potem stałem, idę w stronę domu, rozpakowałem te koszulki mielone i zacząłem je przełykać razem ze łzami. Nie było nic gorszego jak poczucie odrzucenia. I pierwsze co sobie powiedziałem to, że nigdy więcej już nie pĆ³jdę grać. Czułem się niechciany, odrzucony. Wiecie, to taką dużą traumę w moim życiu zostawiło, bo jak coś wkładasz w serce i pasję, nagle ktoś mĆ³wi, nie chcę być ja. Nie to, że ja się nie nadawałem, po prostu nie chciałem być. I bardzo długo musiałem się z tym zmierzyć. Ale kiedy przełykałem te kotlety i tak płakałem, pomyślałem sobie o mojej mamie, ktĆ³ra smażyła te kotlety z taką miłością. I sobie pomyślałem, dobrze, że mam moją mamę. Nieważne, dobra, nie pojechałem, ale mam mamę. Jak przyszedłem do domu, to ona mĆ³wiła, a co ty tu robisz? Nie pojechałeś? Ja mĆ³wię, mamo, nie pojechałem. Ale dziękuję ci, że jesteś. Przytuliłem i się rozpakałem. Wiecie, wielu chrześcijan doświadcza takiego odrzucenia. I trudno im się jest pĆ³Åŗniej pozbierać i powiedzieć, kiedy słyszysz wariata za kazalnicą, ktĆ³ry mĆ³wi, słuchaj, BĆ³g ma więcej. Kiedy zostałeś ograbiony z twojej tożsamości, z prawdy. Kiedy ktoś ci mĆ³wi, że czegoś już nie ma albo nie nadajesz się. BĆ³g nie dał ci mi ducha bojaÅŗni. Kiedy tak pływałem w objęciach Bożej łaski, pomyślałem sobie, Boże, czy w moim życiu jest coś więcej niż tylko teoria? Boże, ja potrzebuję, żeby w moim kościele i wszędzie, gdzie usługuję, żeby się coś działo. Nie chodzi mi o fajerwerki, żebyście mi Åŗle nie zrozumieli. Chodzi mi o to, żeby pokazać, że KościĆ³Å‚ jest żywy. Ja troszkę będę powtarzał z tym, co wczoraj na grupie powiedziałem. Nie gniewajcie się, ale niektĆ³rzy z tego nie słyszeli. W Ewentacie Boże Słowo mĆ³wi, że BĆ³g przez KościĆ³Å‚ chce światu co pokazać, co objawić? RĆ³Å¼norodną mądrość Bożą. W jaki sposĆ³b BĆ³g ma to pokazać? Przez słowa? Apostoł Paweł oskarżany o cielesność, o to, że żyje na sposĆ³b cielesny, powiedział do tych, ktĆ³rzy mu zarzucali, że żyje na sposĆ³b cielesny. Inaczej, grzeszny. Rozumiecie? Apostołowi Pawłowi zarzucili, że żyje na sposĆ³b cielesny. To się zastanawiam, co ten Paweł musiał robić, żeby prowokował tych zwierzących ludzi? I on powiedział tak, kiedy przyjdę do was, nie zmierzę się z tym, co mĆ³wicie, ale zmierzę się z waszą mocą. BĆ³g i KrĆ³lestwo Boże będzie konfrontowało ten świat z Bożą mocą. Ludzie mają już dużo informacji. Ludzie mają dużo wiedzy, ale nie ma mocy. I powiedziałem do Boga tak. Boże, albo w moim życiu się coś dzieje, albo po prostu koniec. I BĆ³g przyszedł do mnie z taką myślą, żeby modlić się o uzdrowienie. Miałem kontakt też z Roszkiem Korzeniewskim, więc on troszkę mnie zapalił w tym temacie. Więc powiedziałem, dobrze Boże, zobaczymy jak to działa. Ale nic, raz się modlę, uzdrowienia się nie dzieje. I trzeci raz, w końcu powiedziałem dość. I poszedłem na bardzo długi bunt z Panem Bogiem. Stanąłem w domu i zacząłem się drzeć i powiedziałem tak. Panie Boże, ja nigdy w życiu nie stanę w kościele i nie będę mĆ³wił o uzdrowieniu. Nie będę okłamywał ludzi. Nie będę ludziom dawał fałszywej nadziei. To po prostu nie działa. Nie będę tego robił. Boże, wybacz mi. Nie będę mĆ³wił o zbawieniu, bo to jest bardzo bezpieczne. Bo to jest bezpieczne. No bo wszyscy chcemy iść do nieba. Tak? Ale mĆ³wić o uzdrowieniu i modlić się, jeżeli się nic nie dzieje. Panie Boże, sorry, wysiadam na tym przystanku. Trzy miesiące skrwiłem w takim buncie. Powiedziałem, nie chcę, nie będę. I naprawdę nie mĆ³wiłem nic. W pewnym momencie byłem pod prysznicem i usłyszałem takie słowa. Przestań gadać. Zacznij działać. Przestań gadać. Zacznij działać. PozwĆ³lcie, że przypomnę tą historię Anity. Dzisiaj ona wstawiła na Facebooku nowe zdjęcie. Nie mam teraz czasu, żeby wyszukiwać na Whatsappie zdjęcie w momencie, kiedy byłem w nią w szpitalu. Tak krĆ³tko jeszcze Wam powiem. Tacy znajomi z Irlandii wstawili taką informację, że jest dziewczyna chora na raka z Kielc. Anita ma na imię, matka dwĆ³jki dzieci, mąż. Å»eby się o nią modlić. I nie wiem, co mnie tknęło. Ja napisałem do tego Sławka i powiedziałem, słuchaj, ja mogę jechać do tego szpitala. Szpital się znajdował na Mokotowie. Onkologiczne. Coś wypadło. Coś wypadło. I wiecie, to jest to szaleństwo. Lekarze dawali jej pĆ³Å‚ roku. Pojechałem i zadzwoniłem do tej dziewczyny przed szpitalem. Ona powiedziała, że będzie czekać tam na dole na mnie w korytarzu. Å»e będzie z takim pałąkiem, takim wiecie, z tą... Ty mi to znowu fajnie wczoraj podpowiedziałaś. Jak to? KroplĆ³wka. Z taką kroplĆ³wką. Z takim wiecie, złączeniem tutaj rĆ³Å¼nymi kablami. I wiecie, w tym szpitalu kiedy szedłem, to te maski, bo to jeszcze okres taki pandemiczny. I zobaczyłem mnĆ³stwo ludzi, nie? Do przychodni onkologicznej, czekających na badania, wyniki i tak dalej, i tak dalej. I potem wejście na oddziały rĆ³Å¼ne. Tu jakieś bloki operacyjne, tu takie rĆ³Å¼ne. Szpital stricte onkologiczny. Zobaczyłem ją i zobaczyłem tak zniszczoną... Jak ja zobaczyłem zdjęcie, ktĆ³re oni mi przysłali. Jak ono, wiecie, takie hollywoodzkie zdjęcie. Uśmiechnięte szerokie zęby. Uśmiech taki amerykański. I wiecie, mĆ³wię, wow, jaka wspaniała, cudowna rodzina. I nagle widzę na korytarzu dziewczynę, ktĆ³ra stoi oparta o ten pałąk. Chuda, wychudzona. Blada. Ja podchodzę do niej i mĆ³wię, witaj, to ja. Ona mĆ³wi, gdzie pĆ³jdziemy się modlić? Ja się pytam, gdzie pĆ³jdziemy się modlić? Ona mĆ³wi, do kaplicy szpitalnej. Poszedłem do kaplicy szpitalnej. Były takie dwie kobiety, ktĆ³re akurat pamiętam, że dwie, modliły się na rĆ³Å¼ańcu. I zacząłem, wiecie, ja się tam... Ja się zacząłem drżeć tam. Ja powiedziałem, słuchaj, zrobimy dwie rzeczy dzisiaj. Pierwszą rzecz, jaką zrobimy, to pomodlimy się o Twoje zbawienie. Upieczemy... Pieczeń, tak, dwie pieczenia na jednym ogniu. O zbawienie i uzdrowienie. Kiedy położyłem na nią ręce, to ja się tam... No, darłem się, tak trzeba powiedzieć. Spojrzałem na te panie, ktĆ³re się na modlitwę drżyli. No i... Pan się modlił. I ona w pewnym momencie... Trzymałem ją za ręce i ona zaczęła w pewnym momencie krzyczeć, bo mĆ³wi, że czuła tak, jakby ktoś palnikiem jej wypalał tutaj. Ja mĆ³wię, nie puszczaj tych rąk. MĆ³wię, modlimy się. Dalej, modlimy się. Nie przestawaj, nie bĆ³j się. Kiedy skończyliśmy modlitwę, ona powiedziała, że pierwszy raz w życiu czegoś takiego doświadczyła. Takiego Bożego dotyku. Å»e ona już teraz wie, co to znaczy Boża obecność. Å»e ona słyszała gdzieś tam, ksiądz jej kiedyś powiedział, że jesteś takiego jak Boża obecność. Była w świątyni Salomona. Boża obecność. Ona mĆ³wi, ja obuczyłam Bożą obecność. Ja nie wiedziałem, że tak można poczuć. Dwa miesiące czekała na wyniki i pisała do mnie tak, no nie wiem, czy zostałam uzdrowiona. Wiecie, co jest najgorszą rzeczą? Jak na przykład masz wyznaczoną karę. Jak moja mama powiedziała tak, wrĆ³cisz ze szkoły, dostaniesz kablem. I wiecie co? Ja się nie bałem tego kabla. Ja się bałem, to najgorsze było dla mnie to oczekiwanie na ten kabel. To oczekiwanie na karę, na wyrok jest najgorszą rzeczą. Bo człowiek wtedy najwięcej walki toczy. Najwięcej strachu. A okazało się, że trzy rĆ³Å¼ne konsylia, to się nazywa, tak? Lekarskie. Zebrały się w Poznaniu, we Wrocławiu, gdzieś tam chyba, gdzieś w Łodzi. Nie mogli dojść do tego, jak to możliwe, że kobiecie, ktĆ³rej powiedziano, że nie będą już nic podawać, bo już nie ma sensu, dali jej pĆ³Å‚ roku życia. Czarno na białym dokumenty mĆ³wią wszystko. Ona mĆ³wi, ja nie chcę umierać, mam dzieci, mam męża. Chciałbym jeszcze pożyć. I ona do mnie pisze, pastorze, nie mam odwagi zadzwonić, bo po prostu nie przyjdzie mi to przez usta. Jestem zaryczana. I to przed nabożeństwem mi napisała. Cud. Dostałam wyniki biopsji, rezonansu, dobrze mĆ³wię, i te rĆ³Å¼ne rzeczy. Tomografii. Nie ma żadnej komĆ³rki rakowej. Halleluja. I wtedy, od tamtego momentu, poszło już jak lawina. Powiedziałem, dosyć czajenia się. Boże, nie ma. To już nie będę czajnikiem. Nie chcę być czajnikiem. Nie bądÅŗ czajnikiem. Nie musisz się czaić. Masz potężnego Boga. BĆ³g jest dobry. Halleluja. To, co powstrzymuje ludzi przed takiego rĆ³Å¼nego rodzaju działaniem, to to, że ja też to powtĆ³rzę. I zawsze powtarzam tam, gdzie jestem. I zawsze to powtarzam. Nie tylko tu, ale wszędzie, gdzie jestem, zawsze mĆ³wię. Jeśli chcesz być używany przez Boga, musisz stracić dla Niego twarz. Nie ma innej opcji. Wiesz, co znaczy stracić twarz w oczach innych? Stracić twarz to jest działać na przekrĆ³j temu, co mĆ³wią ludzie. Nawet w kościele. Nawet w kościele spotkasz się z opozycją, ktĆ³ra ci powie, to już nie działa. Tego już nie ma. Zostaw to. Nie dawaj ludziom nadziei. Falszywej. I powiedziałem sobie, Boże, ja tak nie chcę. Strach. Strach powoduje i sztyt, że nic się nie wyjdzie, że wyjdę na tak zwanego głupka. Ja tak miałem. Nie będę się modlił o uzdrowienie, bo wyjdę na głupka. Już tyle się modliłem, a potem dzwonię i co? Zmieniło się coś? Nie, pastorze, nic się nie zmieniło, ale dziękuję za modlitwę. A mnie nie interesuje podziękowanie. Podziękować to mi może cĆ³rka za lizaka. To musi działać. Albo działa, albo nie działa. Albo, Boże, słowo jest prawdą. Kiedyś w Łodzi mĆ³wiłem, stanąłem i mĆ³wię, będę mĆ³wił o uzdrowieniu. Oni mĆ³wią, o, ciężki temat. Ja mĆ³wię, a wiecie, co to jest? Oni wszyscy mĆ³wią, tak, Biblia. Ja mĆ³wię, halleluja, to jest Biblia. A czy wierzysz, co tu jest napisane? Tak, wierzę. Ja mĆ³wię, no to nakładaj ręce i uzdrawiaj. Cisza. W jednym z warszawskich kościoÅ‚Ć³w byłem zaproszony. Pastora nie było, żona pastora była. W lato. Ja mĆ³wię, a dzisiaj będziemy się modlić o uzdrowienie. Halleluja, super. MĆ³wię, ale ja nie będę się o was modlił, to wy będziecie się o siebie modlić. A oni mĆ³wią, ale nie ma pastora. A ja mĆ³wię, ale jest żona pastora. No, ale to zawsze pastor się modli. Ja mĆ³wię, no to dzisiaj to zmienimy. MĆ³wię, kto potrzebuje uzdrowienia? Połowa. MĆ³wię, no, połowa teraz przychodzi na drugą stronę i modli się o uzdrowienie. I pierwszy raz ludzie stanęli, jedna taka, widzę taka, jedna taka, siostra taka, tak, chcę, tak, trochę nie chcę, tak, założyć ręce, bo mĆ³wi, że nachalnie rąk, nie nakładajcie. Tam pan pochopnie, nie nakładajcie rąk, więc ja nie wiem, czy mogę, nie wiem, do męża się odezwałam, mam nasumienie, może pan BĆ³g nie wysłucha i wiecie, szuka powodu, tylko nie szuka sposobu, tylko powodu, żeby nie. A ja mĆ³wię, chodÅŗ, nakładaj ręce i się modl. I pierwszy raz, wiecie co? Ludzie podchodzili i mĆ³wili, pierwszy raz poczułem wolność w modlitwie. Nagle widzę ludzi, a wiecie co? Ci, o ktĆ³rych się modlą, płaczą, a ci, ktĆ³rzy się o nich modlą, to się uśmiechają. Odkryli coś, że można się modlić. Wiecie, fajna grupa u Sławka wczoraj była. Wiecie dlaczego? Mieliśmy cudowny czas, kiedy wstaliśmy wszyscy i się modliliśmy jedni o drugi. O każdego się modliliśmy. Prawda, że było wspaniale? Dziękuję Ci, Sławku, za TwĆ³j otwarty dom. Możemy się podziękować za klatkę na Sławka. Śmiało. Nie każdy jest gotĆ³w otworzyć swĆ³j dom. Ja coś o tym wiem. To nie jest taka sztuka, wiecie, wpuścić ludzi i... Moja żona, zanim wpuści kogoś do domu, to remont generalny robi. Ale ja kocham swoją żonę. To nie tak, że nie kocham. Jak ma szwagier przyjechać, to w ogĆ³le panele zmieniamy. Deski, okna zmieniamy, nie? Bo tak kobiety nieraz mają, nie? Å»e to musi być... Kurcze, przyjdzie ktoś i będzie mi oceniał, nie? A ja powiem, żona kochana, zostaw to. To nie my mamy problem, tylko oni mają problem. Kto odpocznił, zostaw to, ja posprzątam. Tyle, ile mogę. Więc to, co nas paraliżuje, moi drodzy, to strach. Å»e boję się stracić twarz. Ale trzeba powiedzieć, w Psalmie 34, 4 wersecie jest napisane, szukałem Pana i odpowiedział mi i uchronił mnie od wszystkich moich obaw. Jeśli masz strachy, jeśli masz lęki, obawy, to jedynym rozwiązaniem na to wszystko jest szukać obecności Boga. Nie ma innej drogi. Możesz być na najlepszych coachingach chrześcijańskich. Wiecie, że istnieje coś takiego jak coaching chrześcijański? Możesz być na najlepszych coachingach i Ci powiedzą, że jesteś super, że jesteś fajny, że w ogĆ³le jesteś naj i w ogĆ³le wszystko masz i tylko, wiesz, tylko działaj, nie? A Ty mĆ³wisz... No wiem, że jestem naj, ale jakoś... I trzęsiesz się jak galeryta i mĆ³wisz, ale ja nie mogę, nie? Coś mnie paraliżuje. No co mnie paraliżuje? Przeszłość, brak znajomości, tożsamości, jaką masz w Chrystusie, bo nie wiesz, kim jesteś w Chrystusie. MĆ³wią Ci, że jesteś dzieckiem Bożym i że tych, ktĆ³rych Duch Święty prowadzi, są dziećmi Bożymi. I na tym się kończy Twoja tożsamość. Ale co masz w Chrystusie i kim jesteś w Chrystusie, może nie usłyszałeś albo nie dosłyszałeś. Bo bycie dzieckiem krĆ³la to coś więcej niż tylko plakietka na samochodzie albo krzyżyk na szyi. To znaczy, że Twoja tożsamość jest w nieba. Masz niebiańską tożsamość. I powiem więcej, jesteś więcej niż człowiekiem. Jesteś Bożym... Bożą istotą. Nie tylko stworzoną na Jego obraz i podobieństwo. Ale wyposażony we wszystko przez Chrystusa. Na litość boską Kościele. Chrystus nie po to umierał na krzyżu, żebyś się bał używać Jego darĆ³w i żebyś się bał być Bożym dzieckiem. Chrystus, kiedy umierał, powiedział wykonało się, ale zanim to powiedział, powiedział ja idę do Ojca, ale Wy będziecie czynić te same rzeczy i uwaga, Kościele, to nie jest herezja. Nawet i większa. I wiecie co, ja się uchwyciłem tego. Ja powiedziałem, Boże, to znaczy, że jak Ty mĆ³wisz, że te same rzeczy, a nawet i większe to mĆ³wię, Boże, jest więcej. Halleluja, jest więcej. O Boże. I wiecie co? Czułem jakbym powstał do nowego życia. Zrozumiałem, Boże, jakie ja religii typiłem. Obwarowany. Jak to dziecko z Pana Kleksa w zaciasnym ubranku. Ciemno i duszno. A ktoś przychodzi, daje mi szatę sprawiedliwości, wpuszcza światło, wpuszcza powietrze i zaczynam żyć. I zaczynam żyć. I zaczynam cieszyć się życiem. Czy moje życie jest usłane rĆ³Å¼ami? Nie jest. Nie mĆ³wię, że Wam w Anglii jest lekko, bo też się zmagacie z rĆ³Å¼nymi rzeczami. Ale zapraszam do Polski na miesiąc. Zapraszam na miesiąc do Polski z tą pensją, ktĆ³rą mamy opłać rachunki, ktĆ³re teraz przychodzą. To jest wyzwanie. Ja nie mĆ³wię, że macie tu lekko. Ale chcę Wam powiedzieć naprawdę w Polsce szczerze. Bo to, co się teraz dzieje, to jest nie do pomyślenia. Nie chcę mĆ³wić o polityce, o politykach, mam to gdzieś. Nie interesuje mnie polityka. Chcę modlić się o Polski. Chcę Was błagać, abyście się modlili o Polskę. Chcę się modlić. Ale kiedy zarabiasz 2,700 na rękę dostajesz, przychodzi Ci na konto 2,700 mojej żony, a po południu dostajesz rachunek za gaz. 1400. Więcej niż połowa Twojej pensji idzie na rachunek. A jeszcze trzeba zapłacić prąd. Wodę. Dzieci ubrać. Nakarmić. W szkole 100 kilometrĆ³w stąd. Bo chcesz, żeby spełniła swoje marzenia i pasje. Nie ma lekko. Ale mam dobrego Boga. Kiedyś stanąłem nad Narwią. Ja przyjechałem z Warszawy od Janka Troca do zboru. Wspierali mnie jako zbĆ³r. I zbigały mnie na kiedy zakładaliśmy kurs. I w pewnym momencie skończyło się sfinansowanie. Nie przyszedł SMS z banku. Nic nie było. Tylko mieliśmy... Nas trĆ³jka jeszcze była. I zbĆ³r. KtĆ³ry nie był w stanie i do dzisiaj nie jest w stanie nas utrzymać. Bo jest nas mało, a koszty wynajmu, słuchajcie, ceny warszawskie punktĆ³wko. Bo to blisko Warszawy. Stanąłem nad Narwią. I mĆ³wię, Boże. Ja się nie poddam. Ja nie przyszedłem tu dla kasy. Ja przyszedłem, żeby szerzyć Boże KrĆ³lestwo. A Ty powiedziałeś, że w Tobie mam wszystko. A BĆ³g powiedział, szukaj KrĆ³lestwa Bożego i Jego sprawiedliwości. A wszystko inne Ci będzie dodane. Halleluja! Wiecie, w tym całym szaleństwie, w ktĆ³rym ja się muszę obracać codziennie, jestem naprawdę mega szczęśliwym człowiekiem. Bo gdybym ja miał sobie zawracać głowę zimskimi rzeczami, jak będę mĆ³gł myśleć o niebieńskich? Powiedziałem, Boże, Ty mnie powołałeś, Tatusiu. W Twoich rękach jest wszystko. Więc, jeśli przeżywasz rĆ³Å¼nego rodzaju kryzysy, problemy, to pamiętaj, BĆ³g to wie. Oddaj to w Jego ręce. To, czego nam brakuje w tym całym szaleństwie, w ktĆ³rym żyjemy, to najczęściej cierpliwość. Także w kwestii uzdrowienia. Cierpliwość, nie? To taki wrĆ³g nasz. Czas i wrĆ³g. Czas to wrĆ³g i cierpliwość, nie? W psalmie 56, 4-5 czytamy. Ilekroć lęk mnie ogarnia, w sobie mam nadzieję. Bogu, ktĆ³rego słowo wysławiać będę. Bogu ufam, nie lękam się. CĆ³Å¼ mi może uczynić człowiek? W księdze Izajasza 41-10 czytamy. Nie boję się, a tylko w dosłownym tłumaczeniu jest napisane, nie mam się czego bać, bo Pan jest ze mną, nie lękam się, bo On Bogiem moim, wzmocni mnie, a da mi pomoc, podeprze mnie, uwaga, zwycięską prawicą sprawiedliwości swojej. W hebrajczyku w 13-5 czytamy. Pan obiecał mi, nie porzucę Cię ani nie opuszczę. Tak więc z ustnością mogę mĆ³wić, Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał. CĆ³Å¼ może mi uczynić człowiek? Izajasza 41-13, Pan mĆ³j BĆ³g ujął mnie za prawicę i mĆ³wi do mnie, nie bĆ³j się, ja Cię wspomogę. Rzymian 8-28, nie boję się, ponieważ wiem, że BĆ³g wspĆ³Å‚działa ze mną we wszystkim ku dobremu, ponieważ Boga miłuję, co znaczy jestem powołany według postanowienia Jego. Ja się sam nie powołałem do bycia Bożym dzieckiem. W księdze Ewangelii Jana jest napisane, nie wy mnie wybraliście, ale ja was wybrałem, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był jaki. Trwały. Halleluja, ja was wybrałem. Ja, mĆ³wi Jezus, ja was wybrałem. I powiedział, że nas nie porzuci, nie zostawi. Zawsze zastanawiam się nad tym, co Piotr pisał w swoim liście. Radujcie się, gdy rozmaite prĆ³by przechodzicie. O Jezu, Piotr. Co ty piszesz, chłopie? Jak tu się radować z prĆ³b, doświadczeń? Dzisiaj po 23 latach chodzenia z Bogiem mogę powiedzieć, Piotr, miałeś rację. Gdyby nie te prĆ³by i doświadczenia, byłbym dzisiaj w zupełnie innym miejscu niż jestem. I ty też byś był w zupełnie innym miejscu. Wiesz, nie jest łatwo i lekko na ziemi, ale mĆ³wisz mi, kiedy będziesz w niebie, będziesz się z tego śmiał. Dzisiaj nam nie jest do śmiechu, nieraz, jest ciężko. Ale też w moim kościele często to powtarzam, nie przyzwyczajajcie się do tej ziemi. Nie przyzwyczajajcie się za bardzo. Zobaczcie, do czego dąży świat. Świat tak bardzo nie chce umierać. Ludzie nie chcą umierać, ludzie boją się śmierci. Operacje plastyczne jakaś tam, piosenkarka 20 jakaś tam, operacja plastyczna. Ludzie nie godzą się na starość, ludzie nie godzą się na to, że ich twarz się zmienia. Oni chcą umrzeć młodo, żeby tak ich zapamiętano. Nie przyzwyczajajmy się do tego świata, bo to nie jest nasz dom. Nasz dom jest w niebie. Jezus powiedział, idę przygotować wam miejsce. A jak już przygotuję miejsce, a jak już przygotuję, to przyjdę po was. Haleluja. Wiecie, ja już mĆ³głbym dzisiaj odejść. Znaczy mam rodzinę, dzieciaki, kocham jej żonę, też kocham. Tak, kocham, tak. Ale nie mam problemu, żeby dzisiaj zasnąć i być u pana. Ja powiem wam więcej, ja tęsknię za tym momentem. Nawet Jan napisał w ostatnim, prawda, w objawieniu Jana, że kościĆ³Å‚ obrudnienica woła i wzdycha. Maranata, Panie Jezu, przyjdÅŗ. Słuchajcie, to jest niesamowite, bo ja bywałem w tylu kościołach i nie słyszałem, żeby kościĆ³Å‚ wołał maranata. Tylko, Panie, pomĆ³Å¼ mi. Panie, zmieniaj mnie. Panie, daj mi pracę. Panie, daj mi to. Panie, żeby moja teściowa mnie kochała. A nie słyszałem, żeby było maranata, Panie Jezu, przyjdÅŗ. Może tak warto do zastanowienia, nie? Wiecie, ludzie tak kurczowo się trzymają świata i kurczowo życia, nie? Ktoś przyjeżdża i mĆ³wi, słuchaj, byłem na Malediwach. Człowieku, kosmos. A ja mĆ³wię, poczekaj, kosmosu ty dopiero zobaczysz, jak przejdziesz Złotą Ulicą w Jerozolimie Nowej. To ci dopiero szczęka nie opadnie, ale wypadnie. Halleluja. Z Malediwy to se możesz w kieszeń schować. Jak burkowany mi Złotymi Ulicami będziesz w Jerozolimie. I mĆ³wię, tam jest moja chacienda. Halleluja. Dobrze być z wami. Już nie będę was zanudzał. Chciałem tylko na koniec powiedzieć, że BĆ³g mi wyraÅŗnie mĆ³wi. Już mĆ³wił mi to od pewnego momentu. Wojtek, do ciebie. Bo to jest twĆ³j dzień dzisiaj. Tak. Dobrze mĆ³wię, Wojtek? I chciałbym zrobić coś niekonwencjonalnego. Chciałbym robić życie tu na środku. ChodÅŗ. Chciałbym poprosić też Rafała. Monika, dasz radę? ChodÅŗ. Kiedy spotkałem cię pierwszy raz w domu, jak rozmawiałem, mĆ³wimy o Jezusie, to widziałem w twoich oczach coś, coś tam się zapaliło. Ty tak bronisz się jeszcze przed tym trochę. Nie? Ale myślę, że to jest też przełom dla ciebie dzisiaj. Chciałbym, żebyś właśnie... ChodÅŗ, Rafał. ChodÅŗ też. I chodÅŗ, Monika. ChodÅŗcie. Abyście się pomodlili o Niego. I to jest ten moment, żebyś oddał swoje życie Jezusowi. Tu nie chodzi o zmianę kościoła, bo my nie głosimy kościoła, tak? Chciałbym, żebyś zmieniał kościĆ³Å‚ teraz i nie wiem, coś... Pan BĆ³g sam to pozmienia. Ale chciałbym, żebyś oddał swoje życie Jezusowi. I powiem ci tak, to nie boli. Dalej będziesz mĆ³gł mieć brodę. Zobacz, jak to jest. Zrozumiesz? Nie czuj się przymuszony i zmanipulowany, bo to nie o to chodzi. Ale wierzę, że BĆ³g dotyka twojego serca. Å»ebyś oddał teraz swoje życie Jezusowi i żebyś poprowadził Rafał w modlitwie. Nie, no to Monika, proszę bardzo. Monika, to jest twĆ³j brat, proszę bardzo. Śmiało. Widzicie? To jest właśnie to, czego teraz uczymy się w praktyce. Można zagrać. Tak, można grać. Teraz będziemy robić bożą praktykę, amen? Halleluja. ChodÅŗcie, postańcie, kochani. To jest ten czas, żebyś, Wojtek, oddał życie Bogu. Halleluja. Nie bĆ³j się, to nie boli. Halleluja. Halleluja. MĆ³dlcie się ze mną. Panie Jezu. Powtarzaj to. Panie Jezu. Oddaję Ci teraz moje życie. Dziękuję Ci za moich przyjaciĆ³Å‚ tutaj w Kościele. I dziękuję, że mogę tu być. Panie, oddaję Ci całe swoje serce. I proszę Cię, abyś mnie zbawił. Przebacz, Panie, wszystkie moje grzechy. I prowadÅŗ mnie swoją drogą. Proszę Cię, Panie, aby Duch Święty codziennie i na nowo wprowadzał we wszelką prawdę. W imieniu Jezusa. Amen. A KościĆ³Å‚ co zrobi teraz? Halleluja. Możecie Go przytulić. Możecie Go przytulić. Halleluja. Halleluja. Wojtek, coś Ci powiem. W niebie jest teraz impreza. Wiesz? Bo jest napisane, że kiedy człowiek przychodzi do Boga, to wyobraÅŗ sobie teraz niebo. Nie, nie raz gwiazdami. WyobraÅŗ sobie niebo i w tym niebie wszyscy teraz klaszczą i się radują i mĆ³wią Wojtek. Wojtek jest nasz. Halleluja. Oddajmy chwały Jezusowi. Chwały mam.

Listen Next

Other Creators