Home Page
cover of wypaliłem się, mam dość.
wypaliłem się, mam dość.

wypaliłem się, mam dość.

robert

0 followers

00:00-18:45

Nothing to say, yet

Audio hosting, extended storage and much more

AI Mastering

Transcription

The speaker, Robert Wanasiewicz, talks about burnout and feeling overwhelmed in various areas of life. He discusses the challenges of avoiding burnout and the pressure to always be productive. He reflects on his own experiences of burnout and the negative thoughts and emotions that come with it. He also mentions the importance of allowing oneself to go through the process of burnout and finding ways to renew and set new goals. The speaker concludes by emphasizing the significance of Easter and the opportunity for new beginnings. W środek audycja okołoterapeutyczna, przy mikrofonie Robert Wanasiewicz. Wypaliłem się, mam dość. Znaczy to, często coś takiego się pojawia we mnie, w innych ludziach. W Tobie też? Wypaliłem się, mam dość, mówi ten i ów. Ze wsząd słychać. Wypaliłem się, mam dość. Co z tym zrobić? Jak to ogarnąć? Od czego tu zacząć? Jak się zabrać do tego? Co z tym wypaleniem? Unikać? Żyć tak, żeby się nie wypalać? Ja wiem, że to pięknie brzmi. Znam te wszystkie teorie i warsztaty pozytywnego myślenia, żeby było tylko fajnie. Rozumiem też tych wszystkich uśmiechniętych kołczów, bo przecież robią swoją robotę najlepiej jak potrafią, dając ludziom nadzieję. No ale co wtedy, gdy do wypalenia i tak dochodzi? Nie da się go uniknąć, choćbym nie wiem jak się starał. Ale zanim o tym, to najpierw pani Monika, której bądź co bądź, dawno nie słyszałem. Robert Wanasiewicz, terapeuta i pedagog. W terapii pracuje od 2004 roku. Jest absolwentem Olsztyńskiej Uczelni i Lubelskiego KUL-u. Jako ekspert uczestniczył w audycjach radiowych i telewizyjnych nadawanych m.in. w rozgłośni Tok FM, Radiu Olsztyn czy w programie drugim w telewizji polskiej. Zainspirowany książką Wiktora Osiapińskiego pod tytułem Rehab tworzył w 2016 roku prywatny dom terapeutyczny Rehab. Jak sam mówi, każdy jest wystarczająco dobry, żeby zmienić swoje życie dowolnie i w każdym momencie. No i bardzo dziękuję. Dziś o wypaleniu życiowym. Czy jest ono inne niż zawodowe? Nie wiem, chyba jest połączone. Tylko obszary się różnią. Ostatnia krótka audycja internetowa w cyklu w środek ukazała się troszkę ponad rok temu. Kawał czasu. Potem pod koniec roku ubiegłego dokończyłem Jasny Korytarz, który nagrywałem no też kawał czasu temu. Skachnął. On wyszedł pod koniec roku, więc wydaje się, że nie tak dawno. I różne inne działania porzuciłem. Zaniechałem, zaprzestałem, odsunąłem. Zaniedbałem. Ale dlaczego tak? No bo się wypaliłem. Mam dość. Ja pracuję w terapii. Pracuję w tej terapii już od lat wielu. I spotykam ludzi. I ci ludzie mają tak różne historie. I te wszystkie historie przecież we mnie wchodzą. To nie da się tak zrobić, żeby nie. I każda z nich coś pozostawia we mnie. I z każdą z nich coś muszę zrobić. Z tym pozostawionym śladem, wydarzeniem, emocją, doświadczeniem. Coś muszę zrobić. Bardzo często robię. Ale czasem też nie. Kiedy coś robię, jest okej. Bo napięcie się obniża we mnie. Napięcie się obniża, kiedy nie robię. Wręcz przeciwnie. Powstaje presja. Presja osiągnięć. Presja celów. Presja zadań. Presja mnie motywuje. Presja mnie napędza. Presja określa, wskazuje drogę, kierunek. Ona to robi. I w pewnym momencie staję się takim małym sabotażystą. To samo działanie. Ta sama siła i noc. Ale efekty zupełnie inne. Kiedy robiłem wszystkie wśrodki, to narzuciłem sobie presję ogromną. Czyli taka, że to będzie audycja środowa. Czyli w każdą ośrodę się ukaże jeden odcinek krótkiej audycji internetowej. Oczywiście znam ludzi, którzy to robią. Robią różne rzeczy. Bardzo cyklicznie, systematycznie. I to jest super. Natomiast to nie ja. Bo ja jestem Robert Banasiewicz. Bardzo bym chciał być tak bardzo systematyczny. Ale mam też inne rzeczy do zrobienia. I wtedy, w tym momencie, kiedy robiłem wśrodki, takie historie. Siedem grzechów, siedem uczuć. Te wszystkie cykle, które, jak sobie przewiniecie w dół, listę podcastową. One tam są. I ta presja, którą sobie narzuciłem. Ja czułem, jak ona mnie spala. Jak ona wypala mnie od środka, zniechęca. Powstaje rozgoryczenie. Powstaje złość. Powstaje niechęć. To było dobre wtedy. Bo powoduje, że ogrom pracy, którą wkładam, nagle jakbym wyrzucił do kosza. Bo przecież coś obiecałem, coś powiedziałem. Ktoś czeka być może. Oczywiście sobie teraz tutaj dodaję troszkę splendoru. Bo nie wiem, czy ktoś czeka. Wiem, no parę osób czeka. Bo przecież mam z nimi relacje. Czy to na grupie wsparcia dla rodzin, na grupie połączeń. Czy bezpośrednie relacje od ludzi, z którymi pracuję. Od byłych mieszkańców domówek, albo od obecnych mieszkańców domówek. Jest parę osób. Ale nie ma to skali światowej. Za szczęście, że nie ma. Gdyż staram się, żeby to było jednak działanie amatorskie. Oparte o wielką emocjonalność. Cała ta presja, która się pojawiła przy tych audycjach. Spowodowała, że porzuciłem. Porzuciłem i nie mogłem się zmotywować do powrotu. Tylekroć patrzyłem na sitko i na te wszystkie urządzenia. To mnie trząchało. Jakaś awersja się we mnie pojawiła. To trwało bardzo długo. Ja z tym walczyłem. Gadałem o tym. Tak, to mnie woła. Bo to rzeczywiście mnie wołało. Bo to jest fajne. Ja to lubię robić. Tak samo jak lubię robić moją pracę. Ale to, że nie pomierzyłem tego wszystkiego. Ponieważ robię to przecież po raz pierwszy w życiu. Tak jak każdy dzień. Nowy dzień. Jestem nowym dniem. Czyli pierwszym życiem. Tak i ja nie pomierzyłem tego wszystkiego. No i wypaliłem się. Uznałem. I poczułem. Mam dość. Ale nie chodziło tylko o podcasty. Chodziło w ogóle o wiele, wiele, wiele rzeczy. To miało związek z tą nieustająco ciemną zimą. Ja mam wrażenie, że to najciemniejsza zima świata. To już na pewno najciemniejsza zima w moim życiu. Jakoś mam taki ogromny deficyt słońca. I tak bardzo czekam na każdy promień. Że moje życie weszło w taką fazę przetrwalnikową. Chciałem przetrwać. A presja mówiła. Ej, no co ty. Przecież masz być aktywny. Masz być dzielny. Jesteś terapeutą. To nie może się wydarzyć. W ogóle nie masz prawa i do boju. Że weź się w garść. Że weź no. Przecież ty musisz być aktywny. Trzeba dawać przykład. Bo przecież ludzie patrzą. 26 lat zdrowienia. Ty powinieneś mieć pomysły i realizacje. Narzędzia, metody. Przeciwdziałań. Atakuj. Nie poddawaj się. Niby głos rozsądku gdzieś z wewnątrz mnie. Ale to nie był głos rozsądku. To nie był mój głos rozsądku. Ten głos, który dobrze znam. On się przemienia. Przedzierzguje w różne postacie. Ale to jest krytyk wewnętrzny. Ja go doskonale znam. To jest ten krytyk, który jest ze mną od początku. Od początku świadomości. Tylko zmienia formy i, jak powiedziałem, te ubranka. Żeby mnie oszukać. Żeby mnie przekonać, że nie jest krytykiem. Że właściwie to jest motywator. I że właściwie to fajnie. I że będzie z tego coś dobrego. Że generalnie będzie miód. Ale nie ma miodu. Nie ma osiągnięć. Jest presja. Jest bieg. Jest ciemność. Jest brak. Dlaczego zatem wywlekłem mikrofon i wszystkie te gadżety? Dziś właśnie nie mam pojęcia. Ale postanowiłem jakoś działać. Bo dla mnie wypalenie, poza przyczynami, ma też zawsze bardzo jasne efekty. Niesie ze sobą korzyści. Kiedyś moje wypalenie, które powodowało moje wycofanie, izolację, zapadanie się w odchłań w czeluści, jakiejś takiej beznadziei. Odczarował mój superwizor. Człowiek, który zawsze zadaje ważne pytania. Więc on kiedyś mi to pomógł odczarować. Bo ja o tym nie wiem nawet. Nie ma pojęcia zielonego. Ale dla mnie to miało wielkie, wielkie znaczenie. Że może to jest tak, że ja muszę się dopalić. Że wypalenie to jest pewna faza. Kiedy mówię o tym, że mam wypalenie, jestem wypalony, mam dość. To bycie w tej fazie, trwanie w tym, powoduje zniechęcenie, rozczarowanie, rozgoryczenie, wycofanie, izolację, zamknięcie. Ale istotne jest dopalenie się, czyli pozwolenie sobie na to, żeby ten proces osiągnął jeszcze niższą fazę, jeszcze niższy poziom. To lękowe mocno jest. Bo boję się, bo i tak jest wystarczająco słabo. I teraz ja mam jeszcze się obniżyć. Jak powiedziałem, mówię o tym, co ja przeżywam. Czego ja doświadczam i co ja analizuję. To nie musi być jedynie słuszna odpowiedź na nurtujące was społecznie pytania. Ale mnie to pomaga. Nie pomaga proces dopalenia, czyli odpuszczenie. To ma oczywiście związek z Marcowym Trzecim Krokiem, który się odbywał i podróżował sobie po różnego rodzaju grupach wsparcia. Czyli powierzyłem moją wolę i moją życiopisę. Odpuść to, puść to. To musi mieć sens. To musi do czegoś prowadzić. Skoro jest, skoro zostałeś tym czymś obdarzony, to to musi do czegoś prowadzić. No i robię te czynności. Dopalenia. Kiedy się dopalam, jakbym spadał w czeluść, wtedy dochodzę do wniosku, że jestem do dupy. To jest też taki chyba zespół jakiejś towarzyszący wypaleniu. Przychodzi faza, jestem beznadziejny, cokolwiek robię. Nie, to nie ma sensu. To poczucie wartości własnej, ale też skuteczności. I myślę, że ten zespół takiego poczucia, że jestem do dupy, jest jednym z elementów wypalenia. Dlatego tak trudno jest się zabrać za cokolwiek, bo gdy o tym myślę w izolacji, zaczynam znowu robić działania z kategorii myślenia o życiu. Czyli w tej fazie dopalenia spadam tak nisko, że zaczynam myśleć o życiu. I myślę o wszystkich czynnościach życiowych, które mam przed siebie wziąć. No i we wszystkich jestem dziadem. Jestem nicwort. Nie mam podstaw, nie mam umiejętności, nie mam wykształcenia. Takie są głosy w mojej głowie. Nie mam niczego, co mógłbym zaproponować komukolwiek, gdziekolwiek, jakkolwiek. Jestem dziadem. No i jako dziad nic nie mogę. Dlaczego teraz wziąłem się? No bo proces dopalenia przeszedł. Proces dopalenia pomaga mi przewartościować. Dlaczego się wypalam? Bo płonę jasnym płomieniem. Robię różne rzeczy z pasją, zaangażowaniem na w pełnej relacji międzyludzkiej. To oznacza, że nie jest tylko miło i przyjemnie. Nie pracuję biurkowo, bo nie umiem. Nigdy nie umiałem, więc musi nastąpić wypalenie, bo następuje palenie. Więc jeżeli coś się pali, prędzej czy później musi się wypalić. U mnie to tak było, więc wypaliłem się, dopaliłem się. No i teraz szukam rozwiązań. A czas jest sprzyjający, bo jest kwiecień i nadchodzą święta Wielkiej Nocy. To taki ważny czas odnowienia. Tak, żeby pozbyć się tych wszystkich tam naleciałości religijnych. Gdyż, jak wiecie, świetnie ja nie jestem religijny, ale często klepię o Biblii. Rozumiem, że czasem można już dość mieć tego mojego klepania. Następuje odnowienie w życiu mym, w życiu świata, w życiu przynajmniej tego regionu, w którym ja mieszkam i nie żyć przyszło. I ustawiam nowe cele, nowe zadania. Przebudowuję bardzo wiele. Od takich prostych rzeczy, jak przebudowanie planu dnia i realizacja tego planu dnia, aż po te cele dalsze, które pokazują mi cel i kierunek. Więc jak to się zaczęło? Znaczy, zmiana jak się zaczęła. Bo ja już o wypaleniu, dopaleniu, przepaleniu, wypaleniu i o tym mam dość, to już było. Teraz trzeba coś z tym zrobić, bo inaczej utknę w fazie pod tytułem mam dość. A ja nie chcę utykać, bo faza mam dość to jest faza, w której zaczynam produkować nadmiar gazu mózgowego. Pojawiają się genialne pomysły, które są oparte o lęki i obawy, czyli to znaczy, że nic dobrego z tego nie będzie. Dlatego ja muszę znaleźć rozwiązanie. Przestrzeń, która się zrobiła, czyli zakończyła się pewna grupa w Domrecha, zrobiło się niejakby przestronnie, to spowodowało lęki, mimo że przecież dość cyklicznie taka sytuacja się wydarzyła. Ale ta przestrzeń, ta przestronność ciągnęła mnie. To znaczy usłyszałem głową. Zajmij się tym, co masz. Zajmij się tymi, którymi możesz. Zrób to najlepiej, jak potrafisz i nie oczekuj za dużo zamian. Zobacz, co możesz zrobić w tej przestrzeni. Bo to wypalenie, jak się coś pali, się wypala i się dopali, to robi taką przestrzeń. Wypalone ognisko takie jest. Kupka popiołu, ale przestrzeń wypalona jest. No i tę przestrzeń dobrze byłoby czymś wypełnić. A czym mogę wypełnić? Zjazdem absolwentów w Domrecha. Przywartościowanie systemu, w którym pracuję. Pokazanie sobie samemu osiągnięć dotychczasowych. Posłuchanie też mojej żony Małorzaty, która zawsze w tych momentach takiego mojego dopalania się stoją opoką i w ogóle motorem i kopem w dupę. Bywa. Ale tu oczywiście się tego wypieram i nie mówcie ich tego. Więc dzięki Małorzatu, żona moja. No i święta Wielkiej Nocy. Przebudowa serwisów internetowych. Zajęcie się pracą z bardzo małą grupą. To jest doskonała akcja na zrobienie pracy indywidualnej na tle grupy. Odwiedziny w Domrecha. Pomoc w organizowaniu tych odwiedzin. Jeżeli komuś mogę pomóc to to robię. I postawienie nowych celów. Zatem wypaliłem się, mam dość. To zawsze jest bardzo ważny punkt zwrotny w moim życiu. To jest punkt, w którym ja mogę obrócić się o 360 stopni. Tak, dokładnie o 360 stopni. Bo obracając się o 360 stopni wracam na kurs. Ale dzięki temu obrotowi mogę zrobić podsumowanie, analizę. Zobaczyć co za mną z każdej mojej strony. Dla mnie, w mojej pracy, w moim życiu, w moim budowaniu jakości tego życia. Jest to bardzo ważne. Podsumowując i powtarzając. Żeby uporządkować to co do tej pory już nagadałem tutaj w tej audycji. Plan jest taki. Święta, spotkania z rodziną. Spotkania z przyjaciółmi. Odwiedziny w Dom Rechat. Po świętach zjazd absolwentów. Potem przebudowanie serwisu internetowego. Na myśli stronę, fanpage'a i takie różne inne rzeczy. Więc to są plany takie, które ja ustawiam. Nie chcę tu was zanudzać szczegółami tych wszystkich moich działań. Ale mówię o tym, żeby oswoić was z czymś co nazywa się wypaleniem. Że to ma prawo się wydarzyć. Oczywiście upoznanie przyczyn wypalenia jest ważne. Przeciwdziałanie też jest ważne. Tylko że to ciągłe to przeciwdziałanie. Jeżeli ja się skupię tylko na przeciwdziałaniu. To i tak prędzej czy później doprowadzi do wypalenia. Bo to będzie ogromny wysiłek energetyczny. Trzeba żyć higienicznie. Warto o to dbać. Warto sobie poukładać systemy i plany życiowe, rozwojowe. Natomiast gdy już wydarzy się to wypalenie. Można zastosować metodę dopalenia. Dopalenia się i umorzenia. Plan zmiany, plan naprawy. I rozpocząć powstawanie z popiołów. To ważny proces. Szczególnie istotny w okolicach świąt Wielkiej Nocy. Odbudowa, odnowienie, powstawanie. Nowe życie, nowe plany. A zatem człowieku, jeśli płoniesz jasnym płomieniem w swoim życiu. Bo to co robisz, robisz z pasją, energią, zaangażowaniem, z poświęceniem, z pełną relacją międzyludzką. Jeśli płoniesz, to pozwól sobie spłonąć. Dopal się do końca. Oswajaj ten proces. A przed świętami Wielkiej Nocy, samych dobrych powstawań z popiołów, samych dobrych odnowień, częstych odnowień i nowego życia. Pozdrawiam. Robert Banasiewicz. Środek. Celował Robert Banasiewicz. Zapraszam na audycję Lomurecha. Bądź zdrów.

Other Creators