black friday sale

Big christmas sale

Premium Access 35% OFF

Home Page
cover of Nadmorze #118. Wiersze na głos
Nadmorze #118. Wiersze na głos

Nadmorze #118. Wiersze na głos

00:00-10:46

Arkadiusz Frania,  rocznik 1973. Debiutował w roku 1994 zbiorem “na przykład mnie nie ma” (1994). Autor ośmiu tomów poetyckich. Ma w swoim dorobku także książki krytyczne i naukowe, często poświęcone pisarzom częstochowskim.  Tom "Kropka i kropla" wydała lubelska oficyna "Norbertinum" (2023). Notatki, dodatki:     biogram poety na stronie wydawcy: ⁠http://www.norbertinum.pl/autor/27/Arkadiusz-Frania⁠  “Na życie i pisanie nie ma rady” - wypowiedź warsztatowa na stronie “Helikoptera OPT”: ⁠https:

Podcastpoetrypolishpoetrynadmorzepiotrwiktorlorkowski

Audio hosting, extended storage and much more

AI Mastering

Transcription

The podcast episode is about Arkadiusz Frania, a poet who has been active in the literary scene for almost two decades. The episode discusses his latest poetry collection "Kropka i Kropla" and highlights its two main parts. The first part explores the existential crisis and struggles with self-identity, while the second part focuses on the relationship between the poet's existence and his poetry. The collection is described as intellectually rich and hopeful. The episode concludes with the poet reading some of his poems and the host thanking the listeners for their support. Dzień dobry, dobry wieczór, gdziekolwiek i kiedykolwiek zechcielibyście mnie słuchać. Przed niebieskim mikrofonem w swojej sopockiej pracowni każdego ze słuchaczy wita Piotr Wiktor Lorkowski, redaktor pierwszego polskiego podcastu o poezji nad morze. A to jest już odcinek 118. Zaproszenie do niego przyjął Arkadiusz Frania, autor obecny na literackiej scenie niemal dwie dekady. Debiutował w roku 1994 zbiorem np. Mnie nie ma, potem ukazało się jeszcze tych tomów sześć, a spośród nich warto wyróżnić Zbieraczy lawendy z roku 2016. Arkadiusz Frania ma w swoim dorobku także książki krytyczne i naukowe, często poświęcone autorom częstochowskim. Jest bowiem częstochowianinem, a dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się nieco więcej o jego dorobku, zwyczajowo umieszczam w notatkach do tego odcinka garsteczkę linków. Teraz odezwą się do nas mewy, a potem, po krótkim wprowadzeniu, usłyszymy głos samego poetę. Na samym początku bibliograficzny konkret. Tom Kropka i Kropla wydała zasłużona lubelska oficyna Norbertinum, rok wydania 2023, czyli bieżący. Można powiedzieć, że zbiór składa się ze spojrzeń, zasłyszeń i refleksji, mniej więcej w równych proporcjach. Całą jego konstrukcję można podzielić na dwie korespondujące ze sobą części. Pierwsza to świadectwo składane przez podmiot znajdujący się w egzystencjalnym kryzysie. Szamocący się duchowo. Szamocący się w pułapce trudności z własnotożsamością, próbujący wyjść z wewnętrznego impasu. Funkcjonuje on w kręgu tych samych pytań. Wędruje z tymi pytaniami o sens własnego bycia po krawędziach jakichś przepaści. Funkcjonuje w obcym, toksycznym środowisku, żeby odkryć, że sam nie jest wolny od takich wewnętrznych toksyn. A część druga zawiera wiersze autotematyczne. Podmiot analizuje tutaj relacje pomiędzy własnym istnieniem i wierszem. A ten wiersz nie jest tutaj jedynie wyrazem stanu emocjonalnego, dlatego że u Arkadiusza Frani wiersz nie może się obyć bez pierwiastka intelektualnego, bez myśli jako pośredniczki pomiędzy spostrzeżeniem, refleksem uczucia, a językową strukturą, w którą się przemienia, w którą się krystalizuje. Ale jest to struktura w swojej prawdziwości zadziwiająco żywa, wychylona w przyszłość poniekąd dająca czy przywracająca nadzieję. Dlatego nawet gdybyśmy czytelniczo chcieli postawić kropkę, bo autor tych kropek tam nie stawia, w tym tomie ich nie znajdziemy, to ta kropka w naszym odbiorze, w naszej lekturze niczego nie zakończy. A teraz oddajmy już głos poecie. Spojrzałem przez szybę. Spojrzałem przez szybę. Ulotki sałaśliwych świątyń, domów towarowego szczęścia kłębią się, walczą na śniegu. Mokre litery, rozładzi się papier, rozkleja się rzeczywistość. Odzywa się ktoś z wnętrza. Wprost z sufitu spada cień mojej głowy. Obrysowuje gruczoł jeszcze parującego mózgu. Przez okno w kuchni. Przez okno w kuchni najlepiej widać szpital. Czarne zacieki na murach, ale światło w szkłach jest kolorowe. Białe jak jęk, czerwone jak pisk, żółte jak spazm, niebieskie jak skurcz, zielone jak krzyk. Nie odpowiadam. Nie odpowiadam na żadne pytania. Już tyle razy ci mówiłem, że nie będę odpowiadał na żadne pytania. Ale ty nie rozumiesz i wciąż zadajesz te same nudne, trudne pytania, a ja wciąż odpowiadam tymi samymi, nudnymi, trudnymi słowami, od których ubywa dnia, od których przybywa dna. Nareszcie słyszę głosy. Nareszcie słyszę głosy i choć naprawdę zanosi się na deszcz, nie zaproszę niewidocznych ciał do środka. Nie lubię ich wywodów, prostych odpowiedzi na trudne pytania. Oni ostrzegają przed karą, sądnym gniem, a potem spokojnie piją piwo albo koktajl owocowy. Opuszczam żaluzję, wchodzę pod kodrę. Chciałbym zapomnieć to, co muszę pamiętać. Prześladuje mnie sen. Prześladuje mnie sen. Rano nic nie pamiętam, ale czuję się trochę nieswojo. Wieczorem zasypiam, bez zbędnego myślenia o rzeczy tak niepewnej i kruche jak poranek. Przecinek i kromka. W lokalnej gazecie przeczytałem. W lokalnej gazecie przeczytałem dziwnie brzmiące ogłoszenie. Liście wysuszonego pionu kupię. Redakcja jednak nie podała numeru telefonu. A ja mam tyle trującego kwiatu w mózgu i nie wiem, co robić z życiem. Napiję się kawy. Zanim zadusi mnie to próchniejące, toksyczne kłącze. Patrzę w lustro. Patrzę w lustro. Mija dzień i noc. Mija noc i nic. Mój dzień powszedni i święto. I noc powszednia. I dzień świąteczny. I noc świąteczna. Patrzę w lustro. Nie dostrzegam twarzy. Jedynie kilka zmarszczek. Grymasów z wichni. Jak w filmie lucunkowym kilka grubych uproszczonych pociągnięć. Patrzę w lustro. Odkręcam kran z gorącą wodą. Para szybko osiada na szkle. I jestem już po drugiej stronie wieczności. Dotykam swojej twarzy od środka. Napisałem wiersz. Napisałem wiersz. Napisał się wiersz. Napisało się kilka słów. Poczułem radość i bóstkę, że to już. Gdy uchyliłem okno, żeby wpuścić trochę grudniowego powietrza, żywioł zgłuchnął literę. Wiersz się schował i milczy. Znajdę go, jeśli tylko znów zacznie we mnie oddychać. Dziękuję gościowi tego odcinka za nagranie wierszy. W tej chwili bardzo serdecznie dziękuję wydawcom i autorom za nowe zbiory poezji. Zatem podziękowania zechcą przyjąć Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Kraków, wydawnictwo Forma ze Szczecina, Bartłomiej Kucharski, Adam Majewski i Rafał Czachorowski z Fundacji Duży Format. Zachęcam do współpracy wszystkich, którzy wiersze piszą i wszystkich, którzy wiersze wydają. Przychodzi teraz taki moment, kiedy swoje serdeczne myśli kieruję w stronę wszystkich moich słuchaczy. Zapraszam ich na nadzieję, zapraszam ich do lajkowania, a także do subskrybowania kanału na YouTubie. Na osobnym miejscu. Dziękuję tym, którzy wzięli udział w ankiecie dotyczącej zwiastunów dla nowych odcinków. Wszystkich, którzy nas słuchają. W każdym zakątku internetu, a zwłaszcza tych, którzy dołączyli do nas w ostatnich tygodniach. Serdecznie pozdrawiam z nadpolskiego morza. Niech sprzyja Wam muza. Napisy stworzone przez społeczność Amara.org

Listen Next

Other Creators