Details
Nothing to say, yet
Big christmas sale
Premium Access 35% OFF
Details
Nothing to say, yet
Comment
Nothing to say, yet
The Lato z Muzeami film festival in Nowogard, Poland, featured 30 films, filmmaker interactions with the audience, music and art highlights, and thousands of attendees. The festival lasted four days and included a competition for Polish short films. The opening gala was led by festival director Aneta Drążewska, artistic director Krzysztof Spór, and the mayor of Nowogard, Robert Kaplau. The festival awarded Maria Zmarszcz-Kaczanowicz the Laur Cisowy statue for her artistic achievements in filmmaking, particularly in documentary films. Zmarszcz-Kaczanowicz's films have explored various social and political topics and have contributed to the fall of communism in Poland. She is considered one of the most prominent filmmakers in Polish cinema. 30 filmów, spotkania twórców polskiego kina z publicznością, akcenty muzyczne i malarskie, kilka tysięcy widzów. Oto krótkie podsumowanie festiwalu filmowego Lato z Muzeami, który zakończył się w ubiegłym tygodniu w Nowogardzie. Tegoroczny festiwal trwał tylko 4 dni. Rozpoczął się on w czwartek, 13 lipca od pokazów polskich krótkometrażowych filmów fabularnych w ramach konkursu Filmowa Młoda Polska. Jednak uroczysta gala otwarcia festiwalu miała miejsce dopiero w piątek, 14 lipca w sali kinowej Nowogardzkiego Domu Kultury, a poprowadziła je dyrektor festiwalu i dyrektor Nowogardzkiego Domu Kultury, Aneta Drążewska, dyrektor artystyczny festiwalu, Krzysztof Spór oraz błogmistrz Nowogardu, Robert Kaplau. Dzień dobry, witam wszystkich Państwa na 26. edycji festiwalu filmu, muzyki, malarstwa Lato z Muzeami Nowogard w 2023. Witam wszystkich bardzo gorąco. Dziękuję serdecznie, że przyjęliście Państwo zaproszenie na tą coroczną ucztę kulturalną, artystyczną, filmową, którą przygotowują nam pracownicy Nowogardzkiego Domu Kultury na czele z Panią Anetą Drążewską i z dyrektorem artystycznym festiwalu, Panem Krzysztofem Spórem. I wielkie brawa dla nich, bo to oni chcą, żebyśmy chcieli. I życzę Państwu znierażonych wrażeń festiwalowych, spotkań, rozmów, dyskusji. Jestem przekonany, że będziecie Państwo ten festiwal jeszcze długo, długo wspominać, oczywiście z tej dobrej strony. Wszystkiego dobrego. I żeby można było rozpoznać Pani dyrektor, to chyba trzeba wymówić tą czarodziejską formułkę, a więc 26. Festiwal Filmu, Muzyki, Malarstwa Lato z Muzeami uważamy za okładkę. Przy pełnej sali i gromkim aplauzie wręczono statuetkę Lauru Cisowego, reżyser Marii Zmarszcz-Kaczanowicz, za całokształt osiągnięć artystycznych. W tym roku, drodzy Państwo, nagrodę naszego festiwalu za wybitne osiągnięcia reżyserskie otrzymuje Pani Maria Zmarszcz-Kaczanowicz. Zapraszamy serdecznie na scenę. Dla mnie, Mario, tak oficjalnie to pozwolisz, że przedstawię naszej publiczności swoją osobę, bo to jest też tak bardzo często, że serdecznie widzę serce, które do nas docierają, przywożą ze sobą rzeczy, które nie do końca są pojażdżone i znane. Ja, pokazując Państwu, że ten serce ewoluuje, tak jak Pani Zmarszcz-Kaczanowicz powiedziała, zrobiliśmy kolejny krok w tym roku. Po raz pierwszy w historii naszego festiwalu nagrodę otrzymuje autor, autorka kojarzona i reprezentująca środowisko polskich twórców filmu dokumentalnego. I to jest po raz pierwszy, ale nie ostatni, nagradzamy reżyserkę filmu dokumentalnego. W dodatku kobietę. Pani Maria Zmarszcz-Kaczanowicz. Film dokumentalny w moim akurat filmowym życiu, obserwowacza czy takiego zbiadacza filmów jest bardzo ważny i dużo oglądam filmów dokumentalnych, to jest bardzo ważne także momentalnie. I rzeczywiście poszukując osoby, która tę nagrodę od nas powinna otrzymać, Pani Maria pojawiła się nagle w mojej głowie jakąś Eurydeką w trakcie spaceru po Krakowie, gdzie rozmyślałem o tym, w towarzystwie Marii Romanowskiej i Kasi mojej żony, że szukam ciągle osoby, która jest w dokumentu i żeby była kobietą. A bo kobiety dzisiaj mają jakiś czas, to się zmienia coraz więcej, wyrównuje się te szanse w przemyśle filmowym, a chcę pokazać, że to nie jest tak, że nigdy nie były obecne i że mają ogromne osiągnięcie. I nagle pojawia się w głowie Mariusz Kocanowicz i ja mówię, o Boże, to jest przecież pięćdziesiąt parę pozycji, ja nie znam nawet połowy tych filmów. Pani Maria debiutowała kiedy ja miałem 11 lat i oglądałem tutaj szczęki dwa, więc to jest jakby duża różnica. I zacząłem wchodzić w taką myśl moich spotkań w tym kino, bo okazuje się, że swoje filmy towarzyszą mi od początku mojego zawodowego wejścia w kino i kino dokumentalne. I jeżdżąc po festiwalu, poznałem krakowski festiwal filmowy, poznałem festiwala dyrektora Gilata, to były bardzo często spotkania. I tych filmów na mojej drodze było mnóstwo i nagle się okazuje, że zacząłem sobie przypominać jakie to były cenne spotkania, a potem zacząłem wchodzić w ten świat i dowiadywać się jak ważne były swoje filmy za historią polskiego kina i za historią Polski. Bo nagle się okazuje, że Maria Zmar-Kroczanowicz była autorką, która jak mało kto w polskiej kinematografii, czy mężczyzna, czy kobieta, nie ważne, obserwowała to co się dzieje i zmienia w polskiej rzeczywistości. Zaczynało w 1983 roku i dzisiaj rano wydaliśmy jej debiut, film o ludziach stojących w kolejce i to takie histeryczne spojrzenie na świat w PRL-u, które Maria zrealizowała i której zamknięto prawie na półkę w Cendorki. Był zakaz prawdopodobnie, pewnie opowiesz o tym jutro. Uśmianiam się z takiego obrazu polskiej rzeczywistości, bo nie przystoiło. Ale bardzo fajny filmograf mówił o tym, że oglądano te filmy w podziemiu, walczono z tymi filmami, z tą naszą rzeczywistością PRL-owską właśnie w ten niezwykły sposób. I filmy Mali grały, także na tej linii się pobyła świetną od początku obserwatorską naszego życia, a w dodatku taką sarkastyczną. Wyjechała na szpilę i miała dotrzeć absurd i surrealizm wręcz w obrazie tego PRL-u. I z tego dziś nikt nie pojechał. Ja już to powiem z ustawy publicznej. Przyczyniła się do upadku komunizmu. Jeśli kultura miała jakąś rolę do odegrania, nie najważniejszą oczywiście, tylko przez płot, ale jeśli miała jakoś rolę do odegrania, to właśnie tym łyżeczką podskopywała te fundamenty tego dziwnego systemu, który nie miał prawa istnieć i musiał się kiedyś zawalić. I kultura, twojej osobie, ale bardzo wielu innych twórców, pracowała na tym, żeby ten świat się rozsypał i żebyśmy otrzymywali to, co się wydarzyło w 1989 roku, chwilę potem, kiedy nastąpiła ta zmiana i ta wolność do nas przyszła, bardzo trudna, niespodziewana i przez wielu bardzo trudno filmowana. I tu Maria robi znowu kino takie, które pozwala nam spojrzeć na ten świat, który dzieje się wtedy. Jest genialną obserwatorką zmian, które następują w przełomie tych lat i obserwuje znowu swoim niezwykle ciekawym okiem przemiany społeczne. Już bardzo wcześniej je zauważyła i w ogóle reaguje bardzo szybko na to, co się tam zjawiska społeczne i polityczne. Robi pierwszy film o disco polo już w 1996 roku. Ja to obejrzałem kilka tygodni temu i mówię, że pające ciągle tam są, partyzujący w ludzi, a świat to nie moja muza, nie jest nikam, ale generalnie są niezwykli, są ciekawi. Oddała się im do nich bardzo fascynujący sposób poznawania tych ludzi. Więc generalnie każde takie spotkanie tych filmów, tych spotkań, tych obserwacji na drodze Marii Kostrzanowicz było mnóstwo. Ja Państwu wymienię kilkanaście takich tytułów, które bardzo polecam, żebyście obserwowali. Więc te zmiany społeczeństwa, do tego dochodzi polityka, którą bardzo Maria się interesuje i do dzisiaj jest bardzo czuła na temat tego, co się dzieje w polityce. Do tego dochodzi obserwacja słynnych ludzi, historii. Ja jestem, ja jeszcze nie zdążyłem przegadać tego, bo dopiero poznaliśmy się kilka godzin temu tak na żywo, ale jeśli ktoś na swojej drodze spotyka i rozmawia z takimi ludźmi jak Czesław Miłosz, Jerzy Grotowski, Teresa Torańska, Adam Michnik, Edward Żegrowski, Krzysztof Kieślowski, Lech Kułakowski, dziesiątki innych mniej lub bardziej znanych ludzi, publicznych lub niepublicznych, ale fascynujących pod wieloma względami. Wyliczyłem i to tak próbowałem, ale to jest bardzo trudno odliczyć w ogóle, bo masz na koncie blisko siedemdziesiąt realizacji filmowych, bardzo często właśnie poświęcone jakimś zjawiskom, ludziom, wydarzeniom i twoje filmy to jest zapis historii, to jest zapis świadectwa, to jest obraz jakiejś rzeczywistości. Oglądając dzisiaj filmy Marii, przez dwudziestu lat nawet, albo wcześniejszych, ja na przykład wyruszyłem się oglądając obraz młodych polityków, albo na przykład analizujących politykę za przełomu, na przykład co się zmienia, był taki film właśnie pokazujący 1989, albo bardzo aktualny film o młodzieży przed polskim, który to dzisiaj, strzątam no, bo tam się nic nie zmieniło, to ciągle jest absurdalnie nierealny obraz tego świata z tej strony i też różne obserwacje są, są dostępne i szukać tylko ich trzeba. A wymienię filmy i zapisujcie teraz szybciutko na telefonach komórkowych, kiedyś powiedziałbym o notatnikach, ale dzisiaj wszyscy zapisują takie tytuły jak Google notatki z życia, dzisiaj rano obejrzyliśmy film o Zamojskim, ale znajdziecie go, jest film Bruba, jest wiela gram wypisany film, wartość niezwykłej osobie, którą nas przypomniałaś. Zwyczajny marzec, ten marzec powróci jutro w filmie Dworzec Gdański, najważniejszym dla mnie film w filmie Marii, który zostanie przed nią omówiony na spotkaniu w trakcie naszego festiwalu. Dziennik.pl, pokolenie 89, Zmiennie długiego węża o środowisku Romów, to jeden z najważniejszych filmów pokazujących o tym świecie. Nie wierzę politykom, który chciałbym poznać i zobaczyć jak na przełomie tych lat, od kiedy on został zrealizowany do dzisiaj, jak on by działał, bo ten świat polityki ciągle budzi duże emocje i ciągle jest problematyczny. Dzieci rewolucji, nowy wspaniały świat, kilka uroczystych uwag o rozkoszy, jest oczywiście Bara Bara i Noc z generałem. I tych filmów można by było wymieniać, wymieniać, to są naprawdę bardzo ważne doświadczenia. Śląki nagród, na błęd wielu festiwalów, uznanie pracy. Dzisiaj Maria i Mariusz Soszanowicz jest w pedagogii, a między innymi w szkole filmowej w Krakowie, w której chcą tam pracować. Więc to jutro przyjedziemy na tych uczeń, który pokaże swój film i chciałbym konfrontować dwa filmy mistrzyni i ucznia i zobaczyć jak Państwo obejrzą te dwa światy. To jest bardzo też dla mnie ważne, porozmawiamy z nimi wszystkimi. Chcę Państwu powiedzieć, że stoi przed Wami jedna z najwybitniejszych autorek polskiego kina. Kina dokumentalnego, wspólnego. Wspólna klasy, wspólne dźwiękowości, wspólnej pracy. To nie jest nagroda za stałą szkołę w Kurszosie. I my go tutaj wzięliśmy od razu. To jest nadzór obec artystyczny dla reżysera. I Maria pracuje teraz z dwoma filmami. To nie jest oczywiste, bo przecież się publicznie pojawiło. Jest film dokumentalny o Jacku Kuloniu, który teraz jest realizowany. Przez Marię z Jackiem Kaczyńskim, wybitnym pracownikiem także polskiego kina i operatorem. Oraz film dokumentalny, dziennik o Andrzeju Bajdzie. I te filmy powstają. Trochę zmienił się, nie jest dzisiaj tak łatwo realizować filmów dokumentalnych jak kiedyś. Ale to jest dowód na to, że kino istnieje. Że jest potrzeba oglądania ważnych filmów. Że jest autorka i są autorzy, którzy dzielą się z nami swoimi wielkimi historiami. Poznają, są chętni do udzielenia się tym światem. Możecie już zapytać, jak to się stało, że Maria na swojej drodze spotkała tak wielu fantastycznych ludzi. Jak się szuka tematów na dokument, a zrealizowała ich kilkadziesiąt. I powiemy Wam trochę więcej o jej dorogu przez pryzmat właśnie Dworca Gdańskiego. Bo jest to też dla mnie cały czas bardzo ważny film. O marcu 68, który w tym roku mija 55 rocznica. Tych bardzo niefajnych wydarzeń w tamtych latach. I ten film ciągle jest bardzo, bardzo ładny. To była Laudacia. Dziękuję. Nie wiem, czy bym mogła mówić, że akcyjny ten czas, ale naprawdę jestem bardzo wzruszona. Bo po prostu jakoś tak nie myślałam o sobie. Dużo usłyszałam od Ciebie. Rzeczywiście robię te filmy od lat i to mnie pochłania. To jest jakaś taka pasja życiowa. I po prostu jak zadzwoniłeś do mnie zapraszając mnie tutaj do Starogardu, to... Nołogardu. Nołogardu, przepraszam. To właśnie trochę jestem zdenerwowana. To rzeczywiście było dla mnie dużym zaskoczeniem. Ale ta właśnie myśl, żeby uhonorować... Ja rozumiem też tak, że to, że kobieta jest dokumentalistka. Ja chciałam Państwu powiedzieć, że ta tradycja akurat dokumentu robionego przez kobiety jest troszkę niezoceniona w Polsce. Bo to naprawdę były wspaniałe osoby. I ja miałam... Moją nauczycielką była taka wspaniała dokumentalistka Irena Kamińska. Kobiet robiących dokumenty było od początku, kiedy właściwie kino się tak rozwijało. Było sporo. I to jest coś. To jest jakiś skład. Myślę, że to kino jest troszkę inne. Właśnie to o czym mówisz, że to spojrzenie kobiet jest też trochę inne niż mężczyzn. Nawet na polityce, nawet na wybitnych ludzi. Więc miło będzie o tym pogadać. Bo myślę, że to jest jakiś temat. Ale w ogóle jestem strasznie wzruszona. I jeszcze z tą Twoją laudacją. Także też cieszę się, że się w takim miejscu jak u Państwa znalazłam. Bo kobietę słucham i znam szczerze, że jest to taka nisza dla ludzi, którzy kochają kino. I to kino... Oczywiście ono się zmienia. Teraz wszyscy są może bardziej wpatrzeni w te platformy, w możliwość oglądania w domu itd. Ale naprawdę to jest coś wspaniałego. I czuję, że tutaj bije takie źródło, z którego na pewno coś może być. Bo ja sama jestem z takich ludzi, którzy chodzili do DKF-ów na Wrocławiu. Bo tam spędziłam swoje dzieciństwo i młodość. I też były kina studyjne. Były właśnie DKF-y. Ja do tego stopnia pamiętam, że chodziłam... Rodzice się bawili, że z maturą będą problemy. I w Kresie mieli kilka DKF-ów. Powiedzieli, nie, już na DKF nie będziesz chodzić, będziesz za szmatą. Ale to po prostu z takich spotkań... Bo w końcu kino, a zwłaszcza kino dokumentalne, to jest dołożenie do rozmowy. I wydaje mi się, że takiej prawdziwej. I myślę, że zarówno ci, którzy je robią, ale też ci, którzy oglądają. Bo jest to kino, które dotyczy na ogół rzeczywistości, z którą mamy na co dzień do czynienia. Że to jest po prostu taka prawdziwa rozmowa. Obrazem, dźwiękiem, kreacją czasami. Ale w tym sensie zawsze jest punktem wyjścia też do rozmowy, do przeżycia. Zawsze się dzieje coś ciekawego. Zawsze jest jakimś rodzajem przygody. Bo nawet właśnie jak mówiłeś o filmach o wybitnych ludziach. Nawet, nie wiem, zresztą jutro o tym będziemy rozmawiać. Czy ktoś taki jak Czesław Miłosz. Czy on też czuł, że film to jest coś, w czym on uczestniczy. Że to jest jakieś świadectwo. Że to jest dla niego ważne. Że on też poprzez nawet kontakt z reżyserem, z ekipą filmową. Że on też mówi dużo szerszej publiczności. Dlatego te spotkania właśnie na planach filmowych. A później też z widzami są takie ważne. Tak myślę tutaj. Także na pewno kino jest rozmową. I dlatego póki się będą widzowie spotykać. A myślę, że kino jest najlepszym miejscem też. Gdzie jesteśmy razem. Gdzie możemy się wymieniać ciągle. Z tymi wrażeniami, myślami i przeżyciami. Także ja też Państwa bardzo serdecznie naprawiam. I cieszę się, że takie miejsca istnieją. Dziękuję Państwu bardzo. Została brawurowo wykonana kompozycja Agnieszki Osieckiej, Krzysztofa Komedy, Jerzego Wosowskiego, Bertolda Brechta, Kurta Tycholskiego, Piotra Bukartyka i innych. A przy fortepianie aktorce towarzyszył Piotr Sawicki. Krystyna Tkacz to artystka, która zaznaczyła wyraźnie swoje miejsce w sztuce aktorskiej. Mówi o sobie, jestem aktorką śpiewającą, a nie aktorką piosenkarką. I to w zasadzie tłumaczy wszystko, a równocześnie stawia ją w zupełnie innym wymiarze, rzadko osiągalnym dla wykonawców. Do zawodu przygotowywała się wyjątkowo starannie. Ukończyła liceum muzyczne we Wrocławiu, śpiew, klarnet, perkusja oraz Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Zadebiutowała w czasach studenckich na Festiwalu Piosenki Studenckiej, a w Krakowie zdobywając drugą nagrodę. Dwa lata później na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zajęła trzecie miejsce. Jej gracitale na Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu przyjmowane były zawsze owacyjnie, natomiast kreacje w piosenkach Brechta przeszły już do legendy. I również doceniła to nowogardzka publiczność, nagradzając owacjami występ artystki. Z festiwalową publicznością w kolejnych dniach spotkali się na Festiwalu m.in. Anna Jadowska, reżyserka filmu Kobieta na dachu, Kamil Krawczycki, reżyser filmu Słoń, Agnieszka Iwańska, reżyserka filmu Ula, laureatka nagrody za osiągnięcia artystyczne Maria Zmacz-Kraczanowicz i jej uczeń Mariusz Rusiński z filmem Moja siostra, ale także w tym dniu była okazja obejrzeć film Niebezpieczni dżentelmeni i film Być kimś, w którym wystąpił Sebastian Stankiewicz, a z którym również było spotkanie, oraz Paweł Lewandowski z niezależnym filmem Miasto nocą, które wywołało największe poruszenie na Festiwalu Lato z muzami. Sebastianie, cieszymy się, że jesteś na wakacje. Widzieliśmy dwa filmy. Niebezpieczni dżentelmeni to jest film, w którym zebrałeś epizodzik i Być kimś. Krótki mesaż, ale z jaką rolą? I chciałam Cię zapytać, trochę tutaj trudno zauważyć przez tą brodę rasy Sebastiana, bo on tak nosa, robi miny, ale tutaj ta broda dobrze go kamuszuje, ale ja się dojrzę do Twojej emocji, dojdziemy do tego. Chciałam Cię zapytać, bo to jest tak, krótki mesaż z wspaniałą historią, z pięknymi rolami i tak sobie pomyślałam, jak oglądałam pierwszy raz, czasami takie role, takie postaci nie zdarzają się w pełnych nagrażach w ogóle. Z takim przejściem i z taką historią i z takimi emocjami do zagrania. Dzień dobry jeszcze raz, bardzo się cieszę, że Państwo widzieli te filmy, że jestem co jeden raz tutaj u Państwa. To jest bardzo miło. Dzisiaj akurat też jest bardzo ciepło, ale akurat tutaj jest chłodno, więc fajnie. Udało się, cieszę się bardzo, że zrobiłem ten film. Tak jak powiedziałaś, to głównie, ja to będę od zawsze powtarzał, bo robię w tym zawodzie już bardzo wiele rzeczy, bardzo różnych rzeczy i to jest fakt, że aktorzy po prostu czekają na dobre scenariusze, na dobrze napisane role. Czasami mówi się też, że niektóre drugoplanowe role są w scenariuszach napisane lepiej niż pierwsze i tak się też czasami zdarza. Myślę tutaj, że kiedyś udało mi się np. zagrać w takim filmie jak Pantera, gdzie ta rola drugoplanowa też była świetnie napisana i to udało mi się wykorzystać. Wiadomo, różne rzeczy się robi w tym zawodzie i jak jest jakaś szansa na wykorzystanie, to staram się zawsze dać 100%, zazwyczaj zawsze daję 100%, ale staram się dać 200%, to znaczy na tyle, żeby wyniknąć w rolę, żeby jak najwięcej wyciągnąć z tego, żeby potem zrobić coś, co Państwo będą oglądać, bo przede wszystkim to wszystko się robi dla odbiorców, a nie robimy tego do szuflady. Wiadomo, że krótki metodz to jest taka forma, że często właśnie albo na festiwalach można taki film zobaczyć, tak jak jest tutaj, albo potem gdzieś te filmy krążą, ale tak jak mówione są gdzieś puszczane na Polskę, Kanaplusa, jakiejś tam drugiej przeciwności, więc fajnie, że mogli Państwo zobaczyć ten film z legalnego źródła, jak ja to mówię, więc super i faktycznie bardzo dobry scenariusz. Na początku sam Michał mówił, że to się w ogóle nie zapowiadało, bo ta historia, potem te dwa łęka, to wszystko, tak to nazwijmy, że ten Wiktor, który się sprowadzał do tego mieszkania, to powstał gdzieś po filmie na początek, on chciał napisać historię właśnie o facecie, który po prostu walczy w tej rodzinie o samego siebie, a potem to wszystko się gdzieś pojawiło. Michał akurat jest z Trójmiasta, myślę, że jakby tutaj z Państwem byłby więcej na ten temat powiedział, ale gdzieś dojrzał też tamtą historię, ładnie to jakby połączył i faktycznie muszę przyznać, że zrobiłem z nim drugi film, bo wcześniej zrobiliśmy taki film Martwe Małżeństwo, gdzie też rok temu zagrał główną rolę, więc muszę powiedzieć, że to się rzadko zdarza, żeby zagrać w dwóch krótkich nagrażach pod rządów tego samego reżysera główną rolę, a inne też gdzieś, więc to jest fajne, ale tamten scenariusz i ten naprawdę pomysł na postać, historia były świetnie po prostu napisane i mamy nadzieję, że są też takie zakusy, żeby z tego zrobić drugi nagraż akurat z tego filmu, więc jak dobrze pójdzie, to może się jeszcze kiedyś spotkamy, bo to jest właśnie miejsce na to jeszcze, żeby rozpisać trochę tę historię i też już film gdzieś się pojawia, to dostajemy taki feedback, że a dlaczego, bo właśnie czegoś tam jeszcze nie ma, a ktoś chciałby jeszcze coś więcej o tym bohaterze się dowiedzieć, więc może będzie taka szansa. Wspaniała rola Sebastiana, nagroda w Gdyni, w rolę Polską, nominacja do Orła, zgadza się? No tak, miło, miło. Nagrody to jest wisia w kanaporcie oczywiście, to jest coś dodatkowego, co się wydarza, dlatego jak Michałowi mówię, bądź czujny też na to, bo akurat mu się zdarza tak, że dostaje trochę tych nagród, żeby tam szajpa palmo nie odbiła. Proszę Państwa Sebastiana, czy jesteś w takiej sytuacji, że ty częściej jesteś zapraszany na casting i bierzesz udział właśnie w zdjęciach ludnych, czy one są pisane pod Ciebie i proponowane Ci? Czy możesz teraz mówić o jakichś zasadzie, czy cały czas jest i tak? Tak, oczywiście, to znaczy większość, jak ja do Matwy do Mąża stworzyłem casting. Tak, ja normalnie byłem na castingu i potem Michał mi powiedział, już po jakimś czasie powiedział, już ten casting nie był do końca dobry, muszę Ci powiedzieć, ale czułem i widziałem, że mogę z Tobą pracować. To jest w ogóle super, nie? No, to jest w ogóle super, nie? Więc on się konsultował, też padały takie informacje, że Stankiewicz to może nie, bo on jest taki zaśmieszkowaty trochę. Za bardzo kabaretowy? Tak, tak, tak, ale on powieł, że go, tak samo była teraz sytuacja, na przykład jak rozmawialiśmy przy tym filmie, no to przy tym filmie on już wiedział, on mnie już uspokoił, bo ja schodziłem z dużego innego filmu, to zupełnie coś innego robiłem, no i spokojnie tutaj jakby Ty będziesz, zrobiliśmy próby jakieś i tak naprawdę szukaliśmy jakby sząg, prawda, i on myślał o Jowicie Budnik, ale też powiedział, słuchaj, czy myślisz, że Jowita przyjdzie na takie zdjęcia próbne? Ja mówię, no słuchaj, to jest aktorka, no jakby, bo wiesz, to myślę, że przyjdzie, nie? Ja jakby, no bo wiesz, bo musimy to sprawdzić, czy ta chemia działa. Z Martą też mieliśmy próbę do wcześniejszego filmu, też sprawdzaliśmy, czy to działa. I Jowita przyszła, ja bardzo chciałem zawsze z Jowitą zagrać, no bo to jest świetna aktorka. No i zadziałała ta chemia, ja bym powiedział potem, no to jestem spokojny, to robimy to. Ale wiesz, to jest super, mam nadzieję, i oczywiście tutaj jesteśmy stawiani na próbę, ale powiedz, czy mieliście jakiś czas, no bo mówisz o wyjątkowych warunkach, jak jest to, że Michał do pracy. Chciałam się zapytać, czy mieliście jakiś czas na to, żeby się tam dokręcić, dobrać jakoś tak, nie wiem na ile ta produkcja, choć filmetraż to jest pewnie krótki okres zdjęciowy, ale na ile mogliście się właśnie jakoś tak jako małżeństwo ustalić w przestrzeni? Wiesz co, nie, nie, właśnie nie było nic takiego, nie. Mieliśmy jedną w sumie czy dwie próby, przegadaliśmy jakby te sceny, jakoś sobie delikatnie zainscenizowaliśmy, a potem już po prostu Michał bardzo tak uczulnie jakby pracował na planie i to jest też taki reżyser, który, ja mu też to mówiłem, że zdarza się moim zdaniem czasami tak, że młodzi reżyserzy biorą sobie jakby aktorów do opery, a aktorzy, to jest też super, że chcą pomagać, że grają w tych udach, ale wydaje mi się, że czasami jest coś takiego, że biorą sobie aktorów takich topowych i tak dalej i jak często, że już biorą udział, to już mają takie wow, że on przyjdzie, a to nie uzasadni powód. Moim zdaniem, no zawsze trzeba tego aktora prowadzić, to znaczy, bo aktorzy mają swoje myki, mają swoje jakby klimaty, zawsze w jakimś tam sposobie zagrają, a reżyser jest po to, żeby tych aktorów naprawdę prowadzić, żeby ich reżyserować, to jest taka reżyseria, więc to jest super, że Michał na przykład jak coś mu się nie podobało, czy coś to tak jak do mnie, czy do Jowity, to mówił, że na przykład nie tak, inaczej, że tylko pójdę tak jak mówię i to w nim bardzo cenię i zawsze będę to powtarzał i mówię mu zawsze, że jak będziesz miał jakiekolwiek aktorów, nieważne jakie jest to nazwisko i jak czujesz, że coś nie gra, a wiesz, co chcesz uzyskać, to mówię to zawsze, mów, bo oni tak naprawdę tego reżyseria potrzebują i tak jak na przykład, nie wiem, śledztwem coś tam był taki film i pan mianowy krzycz, genialna w moim zdaniem rola, prawda, to krzycz, tylko mi się wydaje, jakby tak jak gdzieś rozmawialiśmy, ten pana Jana też wyreżyserował, bo on w to poszedł i zobaczył, jaką rolę zrobił i to jest niesamowite, że aktor moim zdaniem jest tworzywem w ręce tego reżysera, jak zawsze w jakiś tam sposób. A czy w jakimś stopniu myślałeś o tym, że będziesz się mierzył, a czy może to jest dostępne, to pytam, ale tak się zastanawiam, i teraz, kiedy jest w planach pełny metraż, w jakimś stopniu myślałeś o tym, lub może będziesz myślał, bo zakładam, że zagrasz w pełnej odsłonie tego filmu, że będziesz się mierzył z mistrzem Lewentą Lewa Wałęsy, czy w ogóle, że nie było jej jakąś sprawą? Bo być może nie było. To znaczy, jak gdzieś sobie pooglądałem sytuację, taki jakby archiwalny dokument, który gdzieś znalazłem na YouTubie, to też dorastałem przy tym, bo dorastałem razem ze swoimi dziadkami, gdzie po prostu Solidarność się pojawiała, gdzie to wszystko się działo, więc o tym oczywiście słyszałem, to w naszej rodzinie jakby było, i Lechu, i te wszystkie zmiany, potem też jakby i w różnych formach, i kabaretowych, i innych, gdzie jest jednak postać bardzo też taka silna, mocna, charakterystyczna, więc dorastałem przy tym wszystkim, gdzieś zacząłem sobie to znowu szperać w tym, ale to jest śmieszne, bo ten film faktycznie, on od początku, to jest trochę jakby taka reklama, że to film o Wałęsiu. Ludzie mówią, a to ten film o Wałęsiu, no to nie jest film o Wałęsiu oczywiście, to jest film o facecie, który prowadza się do mieszkania, po byłym jakby, po Lechu Wałęsiu, ale to też jest gdzieś, było takie mieszkanie, oczywiście takie mieszkanie jest, ale ta historia jest licencją poetyką, to jest sytuacja gdzieś w pewien sposób też wymyślona, ale to fajnie działa, reklama jak widać dźwignią handlu, więc film o Wałęsiu, i idziemy na film o Wałęsiu. Flagowym wydarzeniem Lata z Muzami był jak co roku konkurs fabularnych polskich filmów krótkometrażowych pod taką nazwą Filmowa Młoda Polska. O Grand Prix i nagrodę w wysokości 3,5 tys. zł wręczoną przez burmistrza Roberta Czaplę zmierzyło się w tym roku aż 14 filmów. Ich jury w składzie Krzysztof Gierat, dyrektor Krakowskiego Festiwalu Filmowego, Przemysław Lewandowski, dyrektor artystyczny Ińskiego Lata Filmowego oraz Anna Serdiukow, wicedyrektor Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film, podjęło jednogłośnie decyzję o nagrodzeniu filmu Być Kimś w reżyserii Michała Toczka, w którym zagrał właśnie wcześniej słuchany Sebastian Stankiewicz. W uzasadnieniu nagrody napisano, za zręczne wpisanie wielkiej historii kraju w małą codzienność rodziny i piękną opowieść o tym, że każdy z nas może grać rolę główną we własnym życiu, a nie tylko w nim statystować. Nagrodę w imieniu reżysera, który również przemówił, ale z ekranu do zgromadzonej publiczności w nowogardzkim kinie, odebrał od twórca głównej roli w tym filmie Sebastian Stankiewicz. Swoją nagrodę przyznali również członkowie jury młodzieżowego w składzie Ewa Krzak, Iga Pietruczyk oraz Maciej Wojtacki, uczniowie drugiego liceum ogólnokształcącego w Nowogardzie i postawili oni na zgoła inną tematykę i stylistykę. Wybrali bowiem film Stwór w reżyserii Damiana Kosowskiego. To dramatyczna opowieść traktująca o trudnym świecie dorosłych z perspektywy dziecka. Podczas festiwalu organizatorzy przyznali też specjalną nagrodę pt. Robi swoje, którą honorowali są przyjaciele festiwalu, osoby o niezwykłej osobowości i życzliwości, twórcy o otwartym sercu, podążający własną drogą twórcom, podziwiani za naturalność i ciepło i profesjonalizm oraz talent. I w tym roku to wyróżnienie otrzymał aktor Sebastian Stankiewicz. Finałowym akcentem zaś XXVI Festiwalu Filmu Muzyki i Malarstwa Lato z Łuzami był pokaz przedpremierowy filmu Miało Cię Nie Być w reżyserii Jakuba Michalczuka oraz spotkanie z odtwórczynią głównej roli, którą w tym filmie zagrała Sonia Szyc. Jest to prywatnie córka Borysa Szyca. Ta młoda aktorka pięknie zaprezentowała się na festiwalu, ale przede wszystkim wspaniale reprezentowała się na ekranie u boku swojego taty. I podczas spotkania z Sonią nie mogło więc zabraknąć pytań o tę współpracę, ale także o plany. Soniu, z tego co przeczytałam, Ty nie myślałaś o aktorstwie, nie myślałaś o kinie, bardziej interesowała Cię muzyka. Więc widziałam film i pomyślałam sobie, jak to jest wkraczać do świata kina. Po pierwsze, więc jest to Twój debiut. Sfera, którą może mniej interesowałaś się właśnie niż muzyką. Po drugie, zaanektowana już w sposób znaczny przez Twojego tatę. Więc debiut i to jeszcze na dodatek przy podpacznym okiem taty uznanym za aktora. Powiedz, jak to się dokonało, że razem zagraliśmy się w tym filmie i że jednak postawiłaś na kino, a przynajmniej teraz postawiłaś na kino. Zostało się właściwie tak bardzo przypadkowo. Ponieważ, za przykład na wczoraj, jak przyjechałam do Warszawy na dwa dni na imprezę. Znośnackie koleżanki, więc jakichś większych oczekiwań, do czegokolwiek więcej. I skończyłam, znaczy jak tata mnie odbierał z pociągu, to właśnie mówi do mnie, że no słuchaj, taki tam reżyser do mnie napisał, że szukają dziewczyny jakiejś. Zachęcająco mówiąc. Tak po prostu, na luzie zupełnie. Ja się też niczego nie spodziewałam więcej. I tak po prostu na luzie zapytał, że jutro nie moglibyśmy tam na chwilę wpaść może na casting i czy nas może zobaczyć. Razem. Razem, razem, tak. Tata dodatkowo. Przypadkiem. No i pojechałam, pojechaliśmy i tydzień później odzywają się, że nas chcą. Tak, to było bardzo niespodziewane. Nie spodziewałabym się. Powiedz jeszcze o swoich emocjach. To znaczy, miałeś, bo tak wszystko w zasadzie łatko się potakrzyło i przypadkiem, ale czy miałaś jakieś upory, miałaś jakieś wątpliwości? Chciałaś wracać do świata filmu z taką pod rękę? Czy może nie tak sobie wyobrażałaś jakoś właśnie wyjście w taką publiczną sferę? Ja zawsze, o dziwo, przecież nie o dziwo, chciałam być jednak niezależna. Ostatnio bardzo. I zawsze mnie jakbym zależała gdzieś tam. No ale widać inne plony tego były. Inaczej to wyszło kompletnie. Ale nic, nie wiem, to było dla mnie emocjonalnie bardzo duże przeżycie. To była jednak taka prywatna sfera, że ja gram z tatą, a z drugiej strony jednak praca i plan i takie sprawy. Dużo emocji było w tym wszystkim i to by się fajnie oddało na ekranie po prostu. Dzięki temu, że to my gramy razem i to jest nasza relacja i to jest tak pół profesjonalnie, pół w ogóle my i tyle. To nie jest, zaznaczamy, to nie jest autobiograficzna historia, to nie jest wasza historia, ale na pewno wiele dajecie z własnych emocji, z jakiejś dynamiki tej relacji. No właśnie, powiedz, co udało wam się wykorzystać i też przy jakiejś takiej ochronie tych wiej, mam nadzieję, no bo pewnie tata pomagał, co można wziąć, a co zachować dla siebie. Więc opowiedz trochę, z czego czerpaliście. Właściwie nie wiem, czy my z czegoś bardzo czerpaliśmy. No tak chyba bardzo na żywo poszliśmy. Ja też nie chciałam mieć za dużo właśnie oczekiwań i za bardzo się nastawiać na konkretne rzeczy. Jak to będzie wyglądać? I starałam się tego uniknąć bardzo. Ale, no prawda, nie wiem, jak by się wczoraj poszliśmy. Po prostu wyszło i te emocje się pojawiały już z tych, kto na planie. I w ogóle też, mam też scenę, którą zaraz pani to zobaczy, też nie chcę dużo zdradzać, ale taką emocjonalną, no my kłótnie, a ja zawsze mówiłam, że się nie umiem kłócić. I w ogóle to była dla mnie strasznie trudna scena do nagrania. Ale to też było bardzo stereofoityczne, bo jakoś, jak z tatą na siebie normalnie nie krzyczymy, to tutaj mogliśmy tak mimo wszystko, kto nie chce na siebie pokrzyczeć. Mogliście się narciwkać, nie? Tak, bardzo, więc to było w ogóle, no, uczuczające dosyć. A powiedz mi, czy tata jakoś cię coachował po aktorsku? Jak się zachowywał w ogóle? No to bym nie powtórzyła, możesz teraz wiesz, zupełnie szczerze nam opowiedzieć, czy było okej. No właśnie, czy on jakoś po aktorstwo dawał ci radę, czy powiedział sceniarzów to po swojemu i tyle? On, z tego co wiem, raczej też chciał, żeby to była moja osobna przygoda, mojego jakby osobne doświadczenie. Nie bardzo chyba to tak też chciał wchodzić. Szczerze mówiąc, bardziej techniczne rzeczy w nim był, typu odległość od kamery, jaki obiektyw, co robi, takie działalności małe. Ale czy bardzo aktorsko? Kurczę, myślę, że nie. Były. Jasne, już zapytałam, że no jak teraz się nagle popłakać na zawałanie i będą, no, tam kropelki, coś tam, no, zdjęcie z oka i różne takie rzeczy. Ale obyło się bez tego. Daliśmy radę pobudzić naturalnie pewne emocje. Jak wyglądał wspólny seans? Czy wy obejrzeliście ten razem, czy no jednak stwierdziliście, że wy obejrzeliście oddzielnie i... Nie, pierwszy raz zapytałam mamą, która tutaj siedzi z resztą. Pozdrawiamy mamę. Pozdrawiam mamę. Tak, pierwszy raz widzieliśmy Linka. To była jeszcze taka trochę srowa wersja, że tak powiem, filmu. I obejrzałyśmy go pierwszy raz w domowym kliciszu, same. Tata osobno, ale tam w kontakcie byliśmy cały czas. No, tutaj płakał, ja też tutaj płakałam. W ogóle tak to wyglądało raczej. Ale tak razem oglądaliśmy właśnie na chyba off-camera pierwszy raz, też na dużym ekranie to był pierwszy raz, jak go widzieliśmy. Tak nam było to tak. Ja zawsze strasznie cię na głowie przepłaczę na tym filmie. Tylko siadam tak, nie, nie płacz, nie płacz. Nie teraz. To mi się podoba. Zagrałaś z tatą, ale film został wysłany dla akceptacji mamie. Tak by ma być. To mówi wszystko, drodzy Państwo. Ja jeszcze cię zapytam o jedną rzecz. Ta muzyka rzeczywiście jest u ciebie ważna. Tak, oczywiście. Ja właśnie planuję iść na Akademię Muzyczną na wokal. No i zawsze była ważna i nadal jest ważna. I to aktorstwo pojawiło się, no mówię tak, znikąd. Nagle, niespodziewanie. Ale ta muzyka to taki priorytet dla mnie i był od chyba piątego roku życia. Więc raczej tak jeszcze pozostanie. Zobaczymy, zobaczymy czy skończą. To jest pierwsza rola. Pan Sebastian Stankiewicz też tutaj intymował, że to nie da się dla nagród. I że nie podał. I się kończy to całe aktorstwo. Nieważne są nagrody. Ale ty, Sonia, już za swoją rolę otrzymałaś nagrodę na Off-Camera. No, więc takie mocne wejście. Gratulujemy. I tak było podczas wszystkich spotkań twórców z życzliwą i otwartą publicznością festiwalu w Nowogardzie. Tegoroczna edycja dobiegła już końca i jest tak na pewno wspomnieniem. Minął już prawie tydzień. Po zakończeniu dyrektorzy Aneta Drążewska i Krzysztof Spór dokonali swoistego podsumowania festiwalu, ale również skierowali do nas i do wszystkich słuchaczy, również do słuchaczy radia, zaproszenie na kolejny, 27. już, Festiwal Filmowy Lato z Muzami do Nowogardu. Na naszym festiwalu mamy wspaniały film, który wybiera nasz wspaniały dyrektor artystyczny Krzysztof Spór. Rzuca wyzwania publiczności. Nie pozwala im oglądać łatwych filmów, wybierać różne tematy. Przy tym zaprasza wspaniałych gości, bo wśród gości są i reżyserzy, i aktorzy, i kryzysy filmowi, i dziennikarze. Także spotkania są naprawdę ciekawie prowadzone i przed niego, i przez Anię Serbiukow. Dlaczego jeszcze warto przyjeżdżać? Dlaczego jeszcze warto przyjeżdżać? Bo mamy konkurs, Konkurs Filmowy Filmowa Góra Polska, na którym pokazujemy krótkie metraże. I myślę, że są środnicy filmy, które na przykład pojawiają się pierwszy raz, dostają u nas nagrodę, a potem jeszcze dalej są nagradzane na większych niż naszch festiwalach. Czyli to znaczy, że jury, które Krzysiu zwołuje, które kompletuje, jest bardzo profesjonalne i właściwie ocenia te filmy. U nas nie ma czerwonych dziewanów, nie ma ochrony. Goście festiwalowi, ludzie twórcy, ludzie filmu, chodzą po mieście, spotykają się z mieszkańcami. Często siedzą z nimi w kawiarniach, rozmawiają. Atmosfera jest taka naprawdę rodzinna. My jesteśmy z nami, z Leszkiem, wszyscy się znają. I powiem szczerze, że specjalnie nie atakują, nasi mieszkańcy nie atakują gwiazd. Powiedzą, że gwiazdy u nas są dostępne, że są z nimi spotkania, więc nie ma takiego biegania za autografami, takiej nerwówki. Wszystko jest na spokojnie, na spotkaniach, w miłej atmosferze, na ścieżce wokół jeziora, przy kąpanie. Nasz festiwal właściwie obejmuje całe miasto. Zapraszamy na następny rok. Myślę, że to będzie gdzieś w okolicach połowy lipca, bo jeszcze data nie ustalona jutro zostanie ustalona tak ostatecznie, ale myślę, że to będzie właśnie pierwsza połowa, końcówka pierwszej połowy lipca. 27 festiwal filmu, muzyka, balety, muzyka. Zapraszam. Mimo zmęczenia dyrektor artystyczny Krzysztof Spór również udzielił nam krótkiego wywiadu. Jest dobrze, jest niedosyć, bo 3-4 dni trwają zmiany ekonomiczne. Zaraz mam nadzieję, że wrócimy do tygodniowych pokazów. A to się też jakby odbija na liczby filmów. Ja musiałem wielu filmów zrezygnować, bardzo wartościowych, które chciałem tu pokazać. Będziemy je pokazywać teraz po wakacjach w takim cyklu pomiesięcznym z Polskę filmowym, co też jest fajne. No ale jednak powinniśmy przez tydzień oglądać. Nie ma tego, to trudno. Zrobiliśmy to w 4 dni. Jest tak dużo takich fajnych rzeczy w filmowym świecie, w Polsce na świecie się kręci, że po prostu nie znieściło się to wszystko. Stąd taki niedosyć. Ale oczywiście wielkie szczęście, że dużo widzów, że gorące komentarze, że dużo takiego filmowego szczęścia w oczach odbiorców. Niełatwy jest to festiwal filmowy, filmów narazów. Ja nie ukrywam, że przy propozycji takich kulturalnych dla tego miasta to jest śmiejąca się taka impreza filmowa, bo Polaków czasami niesie widoki autorskie, antyczne, festiwalowe, nagradzane, niełatwe, czasami bardzo trudne. To jest taka sytuacja tego festiwalu, więc 4 dni intensywnych pokazów i oglądania trudnego kina, to na to się trzeba czasami zdecydować i jakby wiedzieć, z czym się mierzymy. Jest tam wakacje i spodobałoby się, że to wręcz nie tyle oglądanie różnych filmów takiego okresowi, ale w Nowogardzie to trochę działa inaczej. Widzowie zaufali naszą wyboru moich czasów i powiedzieli, że chcą. To jest dobre wiadomość. Jestem podbudowany, przecież nie dostępny zgadzam na te trzy okresy, ale podbudowany jestem, że widzowie chcą i oglądają te trudne filmy. Dla kina autorskiego i studijnego Uniwersytetu Warszawskiego jest jednak miejsce na umowę, bo to jest dla kolejnych tego okresu. Powiedzmy też, że to nie są filmy, które zobaczymy na lekkicie, na innych platformach. To są te filmy wysublimowalne, filmy ze smakiem, z przesłoniem, które warto czasami zobaczyć właśnie na festiwalu. Festiwal w Nowogardzie pozwala zobaczyć takie filmy, które nie zobaczymy w takim razie ani w telewizji, ani na Netflixie. I tu nie ma szans. To jest fantastyczna sytuacja. Bardzo lubię takie przekomarzanie. Oczywiście dzisiaj jest wszystko w internecie. Oczywiście nie wszystko w Netflixie. To jest bardzo przereklamowane też. Bo internet to jest bardzo szeroka i bardzo pojemna teraz przestrzeń. I oczywiście wiele tych filmów, które tutaj są, są w internecie, na własnych platformach. Nie Netflixowo z takich bardzo remontowych, ale na pewno można je by pożyczyć w innej formule. I filmy się też znajdzie. Oczywiście nie wszystkie, bo też mieliśmy tylko premier, przedpremier, ale z czasem. Te filmy też trafią do internetu, bo dzisiaj nie ma kultury filmowej w takim internecie. Inna sprawa, że te filmy nie będą tak oglądane w internecie, jak my je oglądamy tutaj. To znaczy te filmy, które są na festiwalu są przeznaczone do kina, dużego ekranu. One trafią do internetu, ale nie zostaną tam w ogóle zauważone. I stąd, na przykład, świetnie to jakby nie stąd to zauważyłeś. One są w internecie, ale w tych dniach bić, bo rzeczywiście kina autorskie, artystyczne do internetu się nie nadaje. Jest, bo wszyscy producenci chcą jeszcze zarobić tę odrobinę tego budżetu, odrobić właśnie na tych naszych serwisach. Ale to nie jest to miejsce. Jeśli gdziekolwiek jesteście, macie wokół siebie małe kina, wspierajcie ich chodzeniem i oglądaniem. Bo oglądanie wspólne w ciemnej sali kinowej z współoglądaczami, oczywiście unikajcie tych pokornych obok. Ten sposób to oczywiście nie jest najtrudniejszy, bo takie kino też ma. Ale filmy autorskie, ambicjne powinny się nadal kupić. Ludźmi też tak samo reagują na własność i tyle tamto. Oczywiście my stawiamy na przeżywanie wspólne. I o, na przykład, nie wiem, czy zauważyłeś to w komentarzach, ale pan to właśnie w publicznej serwisie reaguje. Rozmawia 20 razy. Kupienie oglądania wspólnie. I to wspólne otrzymanie przynajmniej dla mnie cały czas bardzo ważne. Ja jestem bardzo podwygodny. Powiedzmy też, że oprócz filmów są też i twórcy, którzy przyjeżdżają. Jest spotkanie z mieszkańcami, z widzami. I też czasami jest okazja. To wielu artystów, którzy przyjeżdżają do Nowogazdu, mówią, że to jest świetna atmosfera. Że ludzie nie są na hali, na dużych festiwalach. Spokojnie można z kimś porozmawiać. Że ludzie są ciekawi filmów i tak dalej. I że te spotkania nie są ciężkimi spotkaniami. Tak, bo to jest specyfika Nowogazdu. To jest spotkanie cały inny rodzaj spotkania. Może być spotkanie ciężkie i lekkie. To zależy też od kalibru widza i kalibru tematu i kalibru gościa. To jest takie różnicowane. To już nigdy nie wiemy. Ale faktycznie jest tak, że przyjeżdżając do Nowogazdu, bardzo ciekawych twórców, którzy fantastycznie rozmawiają z publicznością, bardzo ciekawą, czytającą się. Różne aspekty publiczności nowej. To jest tak, że zawsze ten wartość wydawała. Tak, twórcy lubią. Nozykarz i latów muzealni. Bo bardzo się nienacinamy. No, tak nienacinamy się. Widziałeś, jak ja tu biegam. Jestem motorem na plecach i jakby ja się nacinam. Ale ja mam taką misję, żeby się nacinać, bo dla mnie jest ważne, żeby przyjęcie gości. To jest moja rola. Podyrektora sztucznego. Żeby się wszyscy czuli dobrze. A tym co robią ludzie. I nie tylko ja. Ja jestem przygotowany, żeby zapiąć ludzi. Żeby wszyscy byli dobrze. Ale ludzie i goście. I oni robią tą pracę. Oni robią. Właśnie z tymi pytaniami. Z tymi pytaniami, jakby z właściwościami. Jest OK. A nie jesteśmy wielkim festiwalem. Nie będę państwu ściemniał, że ten budżet na festiwalu jest na dziesiątkach, tysięcy, setkach złotych. To nie. To jest ten malutki budżet. I myślę, że to jest akurat moim zdaniem fajne. Nie wiem, czy bym chciał mieć takiego festiwalu na milion złotych. Bo by mi się to zrobiło z tego czerwonego dywalentu i sukienek do pleców. A jestem raczej takim człowiekiem, którym lubi, żeby twórca chciał się do publiczności. Czyli żeby była z nimi narażona. W roku 2019. Tylko takich ludzi. I twórcy nie uciekali. Nie bronili się. Wręcz jeśli tylko gość, widz ma odwagę wody. Podzielić się. A były sytuacje, że widzowie płacali. I dzielą się z twórcą prywatnie swoimi przeżyciami, bo dostrzegli swoją historię filmu. A mówić, jak to się opowiada na takich przypadkach w tej chwili. To jest chyba największa nagroda. Większa radość dla twórcy. Że ma żywy dowód, że jak tylko filmik będzie z naszej formuły. 27. Festiwal Filmów Muzyki i Malarstwa w drugiej połowie, około drugiej połowie lipca 2024 r. ma się odbyć. Zwiększonej formule go zadeklarował Komór Miejsc Miasta publicznie. Mam nadzieję, że będzie to praktycznie tydzień. I no tak. Ja za 8 godzin rozpoczynam pracę na 27. Festiwale, bo ruszam właśnie na kolejny festiwal. Festiwali Kolejnych Wielkich Przeżyć, który w tym sensie dzielił. Więc akurat pracujemy na festiwale przez cały rok. Więc tak. Jak najbardziej przyjeżdżajcie do Nowogardu. Mamy fantastyczną miejscówkę. To jest piękne jezioro, otoczone lasem. Niedźwiedź jest też 15 tys. Więc nie ma tutaj wielkości takiej, która przytłacza. Jest historia piękna. Legenda o domie, domu Marleny Zitry, który niby jest tutaj. Mogę go pokazać. Jest wiele pięknych historii. Mamy naprawdę fantastycznych widzów i Wielkie Święto Sztuki Filmowej. Trochę mniej, ale będziemy starać się, żeby było więcej muzyki i malarstwa, bo chyba by te trzy człony sztuki akustycznych. No i tak. Nowogard. Lipiec 2024 roku. Gorąco zapraszam. Także, drodzy Państwo, 27. edycja Nowogardzkiego Festiwalu oficjalnie odbędzie się w dniach od 8 do 14 lipca 2024 roku. Zapowiadane są zmiany. Że będą zmiany? Wpisujcie więc w kalendarze tę datę i widzimy się za rok. Przypominam, że organizatorami festiwalu w Nowogardzie, festiwalu filmowego, są Nowogardzki Dom Kultury z dyrektor Anetą Drążewską na czele, burmistrz Nowogardu Robert Czapla, a pieczę artystyczną nad festiwalem sprawuje Krzysztof Spór, dziennikarz, ale również i wielki pasjonata filmu, kina i w ogóle kultury wpisanej przez Wielkie K. Także zapraszamy i widzimy się za rok w Nowogardzie.