Details
Nothing to say, yet
Big christmas sale
Premium Access 35% OFF
Details
Nothing to say, yet
Comment
Nothing to say, yet
In today's age of easy access to information, it is important to be discerning about the teachings we encounter. Many conferences, teachings, and online content may seem biblically sound but upon closer examination may not align with God's Word. We must be careful not to be easily deceived and instead seek genuine, biblically grounded teachings. It is crucial to examine everything and test it against the truth of God's Word. False prophets and teachers may even arise within the church, so we must remain vigilant and not blindly accept everything that is preached. Our understanding of Scripture should be based on thorough examination and not simply on the words of a trusted individual. Pomódlimy się na początek. Panie Boże mój, Ty jesteś światłem dla niewidomych i siłą mocnych. Otwórz przede mną tajemnicę Twojego słowa. Duchu Święty, daj mi głębsze zrozumienie Pisma, gdyż Ty przenikasz głębokości Boga i mojego serca. Amen. Kochani, w dobie tak powszechnego dostępu do informacji, wszelkich informacji, dzisiaj jest bardzo łatwo słuchać, oglądać, często też brać udział. Praktycznie nie ma tygodnia, weekendu, aby nie odbywała się jedna, dwie lub nawet dziesięć konferencji jakichś chrześcijańskich, jakiegoś nauczania. Sami też zamieszczamy różnego rodzaju linki do różnych wypowiedzi, filmów, kazań, do różnych jakichś takich dygresji, brogów i tak dalej, i tak dalej. Tego jest coraz więcej i więcej i więcej. I czasami, kiedy patrzę na to, jak różni i wierzący ludzie gdzieś tam zamieszczają, kiedy mam świadomość tego, czego słuchają, co oglądają, to czasami trochę się dziwię, że tak łatwo dajemy się zwieść rzeczom, ludziom, którzy z pozoru wydaje się, że rzeczywiście robią coś biblijnego, natomiast jak się bliżej temu przyjrzymy, to się okazuje, że nie do końca jest to związane z Bożym Słowem, a nawet nie do końca zgadza się z Bożym Słowem. No jak sobie z tym poradzić? Bo kochani, dzisiaj informacji jest mnóstwo. Dzisiaj, kiedy otwieramy internet, to praktycznie coś ktoś gdzieś powiedział, wygłosił, zaśpiewał. To wszystko już gdzieś tam funkcjonuje w tej przestrzeni publicznej. Jak więc wybierać to, co jest dla mnie dobre, prawdziwie biblijne? Jak odrzucić to, co biblijne nie jest? Jak przesiać? Pozwólcie, że na początku posłużę się przykładem. Z przypadkiem mam tylko 20 zł, nie wziąłem fontów specjalnie, bo te pieniądze od czasu do czasu jakoś tak mamy. Jak się przyjrzymy, to jest orzełek, z tyłu też jest taki orzełek bez korony. Niektórzy mówią, że to nie orzełek Polski, polskich pierwszych królów. Co tu jeszcze mamy? Jest król. Ktoś wie, jaki król jest na dwudziestce? Ktoś pamięta z historii? No dobra, to chrobry podpowiem. Jest też pasek. Jak się dobrze przyjrzy, to tu taki paseczek biegnie. Co tu jeszcze jest? Pod palcem czuć różne wypukłości. Tutaj dla niewidomych, ten kółeczko, żeby wiedzieć, że to jest 20 zł. To są bardzo ważne rzeczy. Ale myślę, że fałszerze dzisiaj też są w stanie podrobić te paseczki itd. Jak weźmiemy go pod światło, to tutaj zobaczymy, że jest też wizerunek króla. Jest też jako znak wodny. Jest taki pasek zabezpieczający, na którym jest wypisane, że to jest 20 zł. Jak byśmy to wzięli pod lupę, to dobrze zobaczymy. Jest numer seryjny. Jest podpis prezesa Głównego Skarbika. Wszystko jest. Jest kilka różnych innych ukrytych rzeczy, które stanowią o tym, że ten banknot jest prawdziwy. Schowam. Niepotrzebne na razie. Daleko był przykład. Kiedy wezmę do ręki jakieś nauczanie, jakieś kazanie, jakąś książkę, film, czy też jakiś wykład, to będzie stanowiło o tym, że to jest godne z Bożym Słowem. Że jest to prawdziwe, że jest to dla mnie budujące. I powiem coś takiego. Poza tym, co niektórzy myślą, to największe niebezpieczeństwo czeka na tych poszukujących. Na tych, którzy są niezadowoleni ze stanu, jaki jest. Bo ktoś to nie szuka. Ktoś to nie szpera. Ktoś, kto nie czyta, to jemu nic mu nie grozi, bo nic go nie obchodzi. On tam przyjdzie w niedzielę, od czasu do czasu posłucha, co każdego dzieja powiedział. Czeka na koniec nabożeństwa, bo jest fajne tam ciacho leży, herbatka, kawka. Chwilę porozmawiam i lecę do domu. Po to, by poczekać na następną niedzielę i powtórzyć. Kolejny punkt rozrywki niedzielnej. I takim osobom nic nie grozi. Bo jemu to wszystko wystarcza. Ale nie wszystkim nam wystarcza. To, co każdego dzieja powie i zaczynamy szukać. Zaczynamy wartować. I właśnie tu czekają na nas niebezpieczeństwa. Czekają na tych, którzy wartują, którzy szukają. Jednak to nie może być powodem, aby nie szukać. Właśnie trzeba szukać. Tylko jak szukać? Jak nie wpaść w sidła. W pierwszym liście do Tesalonica, w piątym rozdziale, apostoł Paweł do zboru w Tesalonice napisał. Doświadczajcie wszystkiego, co dobre. Się trzymajcie. Dobrze przeczytałem? My często tak właśnie czytamy, odczytujemy ten werset. A jak powinniśmy go odczytać? Napisane jest tak. Doświadczajcie wszystkiego. Tego, co dobre, się trzymajcie. Tak jest napisane. Tak powinno być to czytane, bo tam jest przecinek. Intonacja zmienia sens. Sprawdzajcie wszystko. Tak, że jakieś kazanie powiedział Piotr Suchy, Andrzej Siwak, czy Dawid Campbell, czy ktoś inny, to jeszcze nie znaczy i nie stanowi to, że Piotr Suchy, Dawid Campbell, Robert Kasprowicz, czy Pastor Alfred, czy też Tomasz Wysota, albo nasz dzisiejszy opiekun dzieci, Janusz Dziurć, czy jakikolwiek inny kaznodzieja ma rację. To nie oznacza wcale. My to musimy sprawdzić. To, że dane słowo jest głoszone przez człowieka, któremu ufamy, nie może od razu automatycznie przyjmować, że ta osoba ma rację, bo może się mylić. Słowo Boże mówi, że wszystko mamy sprawdzać. Wszystko mamy doświadczać. Nie przyjmować wszystkiego jak takiej papugi, którą się daje dziecku, jak jest małe. Masz, jedz i dziecko zje. Wiecie, jakbyśmy wierzyli we wszystko, co mówią w telewizji i wierzyli we wszystko, co czytamy w gazetach i słuchamy w radiu, to byśmy normalnie w świecie zgłupieli. Bo czasami informacje, jakie są podawane w jednej stacji, dziwnym czasem różnią się w drugiej stacji, a dotyczą te dwie różne wypowiedzi jednej sprawy. Nawet jest takie powiedzenie dwóch Polaków, trzy wersje. Każdy widzi co innego. Jakbyśmy uwierzyli we wszystko, co jest głoszone w imieniu Pana Jezusa, specjalnie pokazuję cudzysłów, to byśmy dostali duchowej schizofrenii, bo bardzo różne rzeczy są głoszone w Jego imieniu. W pierwszym liście Jana, w czwartym rozdziale, Jan pisze tak, idzie jakby dalej w tym badaniu i doświadczaniu i mówi, umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na świat. Jedną z cech czasów ostatecznych, drodzy bracia i siostry, drodzy przyjaciele, jest to, że będą się pojawiać ludzie, którzy będą głosili fałszywe nauki, a więc każdy duch ma być przez nas badany. Strzeźcie się fałszywych proroków, powiedział Pan Jezus w Ewangelii Mateusza, w siódmym rozdziale, piętnastym wersecie. Strzeźcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą w oddzianiu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi. Nie tylko fałszywi prorocy pojawią się w Ameryce i będą kazali sprzedawać wszystko i czekać na pochwycenie kościoła gdzieś tam na górze. Nie tylko fałszywi prorocy pojawią się w różnego rodzaju sektach, o których my wiemy, że były, są i będą sektami, które głoszą Ewangelię, totalnie sprzeczną z Ewangelią Słowa Bożego, ale fałszywi prorocy i nauczyciele zaczną pojawiać się również w gronie braci wierzących, w gronie pastorów starszych, w gronie przywódców kościelnych, w gronie nauczycieli kościelnych, kaznodziejów. I my jako dzieci Boże, które mamy Słowo Boże, mając świadomość tego, mamy badać wszystko, co jest mówione. Czy rzeczywiście nas kaznodzieja głosił dzisiaj Słowo Boże? Czy tak jest zapisane w Słowie Bożym? Czy to, co mówił, jest w Słowie Bożym? Musimy mieć świadomość również tego, że nie wszystkie dziwactwa religijne, dziwactwa religijne, to mam na myśli naprawdę dziwactwa. Nie wiem, czy gdzieś tam w internecie nie widzieliście, że na przykład na jakimś nabożeństwie, czy na modlitwie ludzie szczekają, śmieją się, dziwnie się zachowują. To są dziwactwa. I pozwólcie, że tak będę to nazywał, dziwactwa. Ale nie wszystkie te dziwactwa są dziełem szatana. Bo nie wiem, czy wiecie, że ludzki umysł ma zdolność również płatania figli. Chociaż ja wiem też, że czasami nasza postawa powoduje, że się tak zachowujemy, a nie inaczej. Na jednym nabożeństwie ludzie padali i jedna osoba padła, chociaż drugi ktoś opowiadał nawet, że ono przegłady, ale jak oni padali, to ja też padłem. Niektóre osoby mają bardzo wyjątkową zdolność do popadania w takie zamieszanie, nawet w świecie Biblii. Uchwycą się jakiegoś fragmentu Słowa Bożego i na tej podstawie budują jakąś naukę. Wciągają ludzi w to. I z pozoru jest to nauka biblijna, ale okazuje się w kontekście całej Biblii niezwycięża to z prawdą biblijną. Nie ustoi się, próbie po prostu. I tak jak nasze 20 zł, może się wydawać, że jest jakiś jeden znak, na przykład taki wydruk trójwymiarowy, no jest. No i wydawałoby się, że skoro jest ten wydruk, skoro przyciągnę palcem po tym masku, to jest to prawdziwe 20 zł. Ale okazuje się, że brakuje znaku wodnego. Ale nie ma tego paska metalowego, a to jest nowe 20 zł, bo stare tego nie miały, nowe mają. I pytanie, czy przyjęlibyście takie 20 zł, gdyby ktoś Wam wydawał? Nie ma znaku wodnego. Słuchaj, ale jest wytłoczony. Jest ten pasek. A to, że nie ma znaków wodnych, to się nie przejmuj. To nie jest ważne. I ktoś mówi o jakiejś nauce biblijnej, która gdzieś tam jest oparta o półmalutkiego fragmentu Słowa Bożego, ale nie zgadza się całkowicie z całą resztą Biblii. I ktoś mówi, słuchaj, to, że to jest oparte tam troszeczkę o Biblię, to wystarczy, przyjmij to tak, że to jest zgodne ze Słowem Bożym. Bez badania. Ja Ci tak mówię. W drugim liście Piotra, w trzecim rozdziale, od 15 do 17 wersetu, Piotr mówi coś bardzo ciekawego. Coś ciekawe? Piotr pisze o Pawle. I co takiego Piotr pisze? A cierpliwość naszego Pana uważajcie za zbawienie, jak i nasz umiłowany brat Paweł według danej mu mądrości pisał do Was. Jak też mówi o tym we wszystkich listach. Są w nich pewne rzeczy trudne do zrozumienia, które podobnie jak inne pisma, ludzie niedouczeni i nieutwierdzeni przekręcają ku swemu własnemu zatraceniu. Wy zatem, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, miejcie się na baczności, abyście nie byli zwiedzeni przez błąd bez bożników i nie wpadli z Waszej stałości. Drodzy bracia, siostry, to oczywiście jest troszkę tak, że do Słowa Bożego nie można tak od razu z Marszu podejść i interpretować jakiś werset i opierać na nim naukę, ale często tak się dzieje. Ludzie, którzy nie mają pocztowi biblijnych, ludzie, którzy nie znają całej Biblii, którzy nie znają zasad hermeneutyki, czyli interpretacji Słowa Bożego, egzegezy, czyli dochodzenia do pierwotnego znaczenia słowa. Co to znaczy tak naprawdę, nie dzisiaj w naszym rozumieniu, ale co to znaczy w tym rozumieniu tych, którzy pisali w tamtych czasach. I zaczynają budować jakąś naukę na czymś, co wydaje im się, że jest w Biblii, ale ostatecznie okazuje się, że jest sprzeczne z nauką Biblii jako całości. Co jeżeli taka nowa nauka, nowy religijny zwyczaj, nowe spojrzenie, naprawdę nowe duchowe przeżycie, jakiś nowy trend pojawia się w Kościele? Pojedziesz na konferencję, przeczytasz książkę, jakiś artykuł w internecie, posłuchasz jakiegoś kazania i okazuje się, że tam jakaś nowa nauka się pojawia. Jak to sprawdzić? Banknot to wiemy jak sprawdzić. Znak wodny jest? Ok. Wytłoczony napis i kilka jeszcze tam innych zabezpieczeń, ale jak sprawdzić to, co słyszymy, to, co widzimy, to, co czytamy? Chciałem dzisiaj dać wam takie narzędzie. Siedem testów, dzięki którym możemy poddać to, co słyszymy, co widzimy, co czytamy, żeby było nam łatwiej stwierdzić, czy to jest biblijne, czy nie jest. Pierwszy test. To, co słyszysz, to, co widzisz, to, co oglądasz, to, co czytasz, jak to wpływa na twoją relację z Bogiem? Pan Bóg powiedział tak. Ja jestem Pan, to jest imię moje i nie oddam nikomu mojej chwały. W Objawieniu Jana, w czwartym rozdziale, w jedenastym dwudziestym trzecim, czytamy Godzin jesteś, Panie, przyjąć chwałę, cześć i moc, ponieważ Ty wszystko stworzyłeś i w Twojej woli zostało stworzone i zaistniało. To musimy wiedzieć. Bóg jest godzin chwały. Jego chwała jest Mu przynależna. I teraz bardzo ważne pytanie. Czy to, co słyszę, czy to, co czytam, czy to, co oglądam, powoduje we mnie wzrost tej chwały Boga? Czy Boża chwała przez to zyskuje w moich oczach? Czy powoduje to, że chcę Boga wielbić bardziej i jeszcze bardziej? Czy powoduje to we mnie natchnienie, taką inspirację do większej miłości do Boga? Czy to to sprawia? Czy też powoduje we mnie taką świadomość, że Bóg gdzieś tam jest, daleko, wielki, niedostępny, a ja jakoś tutaj sobie muszę radzić, a najlepszym sposobem na radzenie sobie tutaj jakoś tak sobie jest właśnie ten kaznodzieja, czy ten autor, który mnie pociesza? Czy ta autorka, dzięki której wykładom, dzięki jej książkom, dzięki kazaniom będzie mi się jakoś tutaj lżej żyło? Kto jest wywyższony przez to, co słucham? Tak naprawdę. Duch Święty może zagrać na instrumencie naszego życia, ale też i zły duch może to uczynić. To, że coś jest fajnym nie oznacza, że musi być biblijne. To, że coś wprowadza nas w zachwyt. O, jakie to cudowne, wspaniałe. To wcale nie znaczy, że musi być koniecznie biblijne. Ja wam powiem prosty przykład. Wchodząc do kaplicy seksteńskiej w Watykanie. Ktoś był, widział? Proszę, poglądajcie. Jakoś widziałaś, fajnie, nie? Dech zapiera. Ale czy tu jest coś biblijnego? Niewiele. Większość z nas była w Krakowie. Widziała ołtarz Witas Tłoszla, nie? Dzieło niesamowite, zachwyca. Ale to nie oznacza, że mam przed nim się modlić. A pieśń Ave Maria. Schuberta na przykład. Tylko jego śpiew jest cudowny, tak? Ale tylko w połowie jest on biblijny. A w drugiej połowie już z Biblią nie ma nic wspólnego. Bo pierwsza część to są te słowa, które Archanioł Gabriel skierował do Miriam, kiedy ją nawiedził, zwiastując, że będzie matką Syna Bożego. A drugą część dodali ludzie. Co oznacza, że to jest całe biblijne? Właśnie. Zachwyt sam w sobie nie powoduje, że dane przeżycie, że dana sprawa jest biblijna. To, że byłeś na konferencji, czy jesteś na konferencji na nabożeństwie, na kazaniu i tak dalej, na jakimś spotkaniu, gdzie jesteś zachwycony, wychodzisz tak uniesiony, no prawie nad ziemią się unosisz. Ja czasami sobie tak mówię, a świetnie, bo motylkiem byłem, ale lekko utyłem. Próbuję się unieść nad ziemią. Takie jest uczucie. Czasami z różnych spotkań, jak wychodzimy, to tak się czujemy lekce. Tylko zawsze będzie to pytanie, czy to, co się tam działo, było biblijne. Jeżeli to będzie powodowało we mnie, w tobie zachwyt Panem Bogiem, uwielbieniem dla Boga, zniesieniem chwały dla Boga, spowoduje, że moje życie będzie bliżej Boga, to tak, to to było spotkanie biblijne. Podcentrum tego spotkania była moja relacja z Bogiem, nie ja, nie wzrost mojej chwały, Bożej chwały. Ale jeżeli spowoduje, że znowu będę potrzebował tego zachwytu za tydzień, za miesiąc, za rok i tylko na ten zachwyt będę czekał, czyli emocje, na ten stan uniesienia, to wiecie, że to nie było biblijne. I którzy z nas są w związku małżeńskim? Związek małżeński to taka dziwna instytucja, w której przechodzimy różne stany. Jeżeli nasze życie w związku małżeńskim będzie oparte tylko i wyłącznie o te stany zachwytów, zniosłości oraz podniecenia na różnym poziomie, to taki związek długo się nie ostoi, bo te emocje w końcu naprawdę przeleją czary i nie będziemy mieli o czym rozmawiać. A więc co dane nauczanie, dane słowo, dana książka zmieniło w moim stosunku do Boga? W jaki sposób ten nowy pogląd, nowa nauka, nowe doświadczenie spowodowało, że moja miłość do Boga jest większa i wspanialsza? To jest pierwszy test. A więc mój stosunek do Boga. W jaki sposób dana rzecz wpłynęła na moją relację do Boga? A jeżeli mówimy o Bogu, to jest drugi test. W jaki sposób wpłynęło to na moją relację z Jezusem Chrystusem? Pamiętacie kiedy Jezus wychodził z wody po chrzcie, padły słowa z nieba? Pamiętacie jakie? To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Takie padają wtedy słowa bracia i siostry i drodzy przyjaciele. Te słowa się nie zmieniły. One dalej są aktualne. Bóg nadal ma upodobanie w swoim Synu i to jest niezmienne i nigdy nie będzie zmienne. Mało tego. W dziejach apostolskim, w drugim rozdziale, w 36 wersecie, kiedy Piotr zaczyna głosić w Dzień Pięćdziesiątnicy, mówi Tego Jezusa, którego wy ukrzyżowaliście, Bóg uczynił Panem i Chrystusem. Sam Pan Jezus powiedział o sobie tak. Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze mnie. W dziejach apostolskim, w czwartym rozdziale, znowu słyszymy jak Piotr mówi Nie ma w nikim innym zbawienia, albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni. Jak czytam cały list do Hebrajczyków to zobaczymy, że ten cały list do Hebrajczyków pokazuje wyższość Chrystusa nad wszelkimi innymi prorokami, nad wszelkimi kapłanami i to się nie zmieniło. Jezus Chrystus jest wywyższony. Nadana Mu jest wszelka chwała i moc przez Boga Ojca w Jezusie Chrystusie. On jest obrazem Boga niewiedzialnego, w którym zamieszkała cała pełnia boskości, mówi apostol Paweł do nas. Czy dana nauka, czy dany powiew nauki podkreśla tę myśl o wielkości Jezusa Chrystusa? Czy dana nauka buduje autorytet Jezusa Chrystusa? Czy dana nauka buduje pozycję Jezusa Chrystusa w Kościele? Nie. Ja czasami tak słyszę, że ktoś mówi, no w Starym Testamencie to Bóg Ojciec był i działał. W czasach apostołów, kiedy Pan Jezus był, no to Pan Jezus działał. A teraz to tylko Duch Święty działa. Prawda jest taka, że Duch Święty działał zawsze. Jak poczytamy w Biblii, to nawet przy stworzeniu świata był obecny. Oczywiście, bez Ducha Świętego nie ma Kościoła, ale głową tego Kościoła nadal jest Jezus Chrystus. Nawet powiem inaczej. Właścicielem budynku jest Bóg. Fundamentem tego wszystkiego jest Jezus Chrystus. A ten, który tutaj sprawia, że czujemy się jak rodzina, to jest Duch Święty. Jak wyłączymy fundamentów, Kościół umarł. Nie ma go. Jak usuniemy fundament, to się ściany osuną. Jak usuniemy właściciela, to my już tutaj nie wejdziemy. A jak Duch Święty przestanie działać, to my więcej w tej nie przyjdziemy, bo po co? Mogę sobie posiedzieć, te same twarze obejrzeć co tydzień. Mogę sobie pójść gdzie indziej. Restauracje. Bary są otwarte. Puby. To Jezus powoduje, że w nas dojrzewa taki, a nie inny owoc. Chrystus obdarza Kościół darami Ducha Świętego. I nie ma innych owoców. Ten Jezus Chrystus przychodzi i ten krzew winny bierze, przycina, oczyszcza i robi różne inne rzeczy. Ten Jezus Chrystus jest naczelną postacią Kościoła. Jezus musi być w centrum wszelkiej nauki Kościoła. Jego śmierć, Jego zmartwychwstanie, zbawienie w Jezusie Chrystusie, odkupienie w Jezusie Chrystusie, przebaczenie grzechów w Jezusie Chrystusie, ograniczenie w Jezusie Chrystusie. W Nim mamy wszelkie błogosławieństwo niebios, mówi apostoł Paweł Lisie d'Orfezjon. W Nim jest pełnia. Chrześcijaństwo bez Chrystusa, mam takie wrażenie, trochę nie wiem jak wy, ale im więcej oglądam i więcej słyszę, im więcej czytam, to mam takie wrażenie, że współczesne chrześcijaństwo, chrześcijaństwo XI wieku staje się powoli właśnie takim chrześcijaństwem bez Chrystusa. On jest gdzieś tam w tle, gdzieś na jakimś drugim planie. W wielu kościołach boimy się i wstydzimy powiesić krzyż, mieszamy gołąbka zamiast krzyża. Niektórych może i tęczę sobie powiesimy, żeby nikogo nie obrazić, nie urazić. Czy my jednak rozumiemy, że my umieszczamy w ten sposób Jezusowi i Chrystusowi? Jeżeli jakakolwiek nauka, którą słyszę, która jest głoszona, którą przyjmuję, jeżeli ona umieszcza Jezusowi i Chrystusowi, to nie jest to biblijna nauka. Natomiast jeżeli buduje autorytet pozycji Jezusa, to jest to biblijna nauka. Czasami mam takie wrażenie, że imienia Chrystusa używają tak samo jak niektórzy nasi politycy przed wyborami. Używają polskiej flagi i konstytucji. Takie po prostu coś tam w tle. Na tym się kończę. Jezus Chrystus nie może być w tle naszego nauczania. Nie może być osobą długoplanową. Ma być pierwszoplanową naszego nauczania, naszego ogłoszenia. On jest w pierwszym miejscu. A więc jaka jest moja relacja do Boga Ojca dzięki tej nauce? Jaka jest moja relacja do Jezusa Chrystusa? No i trzecia, bardzo ważna. Jaka w wyniku tej nauki jest moja relacja do Słowa Bożego? Co dana nauka buduje we mnie? Czy dana nauka buduje we mnie autorytet Słowa Bożego? Wiecie, kiedy patrzę na różnego rodzaju nauki pogranicza charyzmanit albo charyzmaniactwa to w jednym wspólnym mianownikiem tych wszystkich nauk charyzmatycznych jest tak zwane nowe światło. Bardzo często się to pojawia. I bardzo często prorocze apostolowie charyzmatyczni mówią, że oni otrzymali od Boga nowe światło, nowe słowo. Przepraszam. Jak czytam moją Biblię, mam złą Biblię, ale jak czytam moją Biblię, to nigdzie w mojej Biblii nie znajduję, że przy czasach ostatecznych nastąpi nowe światło, że Bóg da nowe natchnienie natchnione Słowo. Jeżeli na jakimś spotkaniu i mniej lub bardziej podlegasz pewnej presji tego spotkania, mniej lub bardziej w zależności od siły twojego charakteru podajesz się tej presji lub nie. Co chcemy, czy nie chcemy, będąc w danej grupie społecznej ulegamy pewnym naciskom tej grupy społecznej. Powiem tak, w domu to sobie pozwolimy czasami na podłubanie w nosie. Dlaczego tego nie robimy poza domem? No bo presja grupy, nie? Społeczna. Nie wypada. Nie wypada. Dlaczego nie wypada? Dlaczego nie jesteś wtedy sobą? Po prostu tak. Przecież chcesz być sobą. Więc bądź sobą. Dób w nosie gdzie chcesz. Również grupie ludzi wierzących podlegasz pewnej presji. I albo ta presja będzie biblijna i ukierunkowana w dobrym kierunku, na przykład czytamy Słowo Boże i szanujemy Boże Słowo, wierzymy na poważnie to, co w tym Słowie jest zawarte, zachęcamy siebie nawzajem do studiowania tego Słowa, do budowania, do badania uspraw, tak jak się one mają. Jeżeli jednak zacznę wywierać na Was presję i powiem, słuchajcie, to jest taka stara książka, taka wiecie, już kilkaset lat temu powstała i to się w ogóle nie odnosi do naszych czasów. Ja Wam powiem, co Bóg chce Wam powiedzieć. Ale już nie czytajmy tej starej książki. To jest taka książka jak każda inna. I powtarzając takie rzeczy, zaczynam zachęcać ludzi do tego, aby ich szacunek w stosunku do tej księgi był mniejszy i mniejszy i mniejszy, to bądź ostrożny. Bo możesz mnie wtedy wygonić. Kiedy ktoś w swoich kazaniach, kiedy ktoś w swoich wykładach, w swoich książkach, w swoich blogach, w swoich wypowiedziach wychodzi i twierdzi, że jest mądrzejszy niż apostołowie, że on dzisiaj wie lepiej, bo apostołowie byli w innych czasach, to bądź ostrożny. Kiedy ludzie mówią, że są bardziej święci od męczenników pierwszego kościoła. Bracia i siostry, ja z natury nie ufam zbyt świętoszkowatym ludziom. Bo to czasami jest na pokaz. A życie później pokazuje w relacji, jacy oni są naprawdę. Dlaczego? Dlatego, że sam jestem człowiekiem i wiem, że jak każdy człowiek, tak i ja, i ty, drogi bracie i droga siostro, każdy z nas jest zbawionym grzesznikiem. Powtórzę jeszcze raz. Jesteśmy zbawionymi grzesznikami. Powtórzę końcówkę. Grzesznikami. Nie inaczej. I jesteśmy nadal grzesznikami poddanymi i podatnymi na grzech, podatnymi na pokusy, podatnymi na upadki, i tak dalej. Jak ktoś z siebie robi taką bańkę świętą i dmucha w tę bańkę jeszcze dodatkowo powietrzem niebiblijnym, to prędzej czy później ta bańka zrobi... I tyle. Bo prawda zawsze wyjdzie. Jak dana nauka wpływa na moją miłość do Pisma Świętego? Jak to wpływa na moje rozumienie Pisma Świętego? Właściwie miłujące Słowo będzie miłował Boże Słowo. Będzie kochał Boże Słowo. Miłość Bożego Słowa, wzrastająca miłość Bożego Słowa jest jedną z oznak dojrzałego życia chrześcijańskiego. Nie dary. Dary nie są oznaką dojrzałości życia chrześcijańskiego. To umiłowanie Słowa Bożego. Dary są tylko narzędziem. Dary są Bożym narzędziem do budowania Kościoła. Natomiast oznaką dojrzałości Twojej będzie miłość do Bożego Słowa. A więc mamy dla przypomnienia relacja z Bogiem, relacja z Chrystusem i relacja do Słowa Bożego. Czyli zostało jeszcze cztery. Okej, idźmy dalej. Kolejne. Jak dane nauczanie będzie powodowało we mnie spojrzenie na mnie samego? Jak ja siebie widzę w moim lustrze? W lustrze tej nauki. O co chodzi? Wiecie, w lustrze Biblii wyglądamy jak wyglądamy i wszyscy wiemy jak wyglądamy w lustrze Biblii. Biblia bowiem jest takim lustrem, które nie oszukuje, nie wygładza tego co zmarszczone, nie wyczyszcza tego co brudne. Z drugiej strony pokazuje sposoby jak możemy zostać oczyszczeni i jak to co zmarszczone może zostać wygładzone przez moc i krew Jezusa Chrystusa. Amen? Zgadzacie się z tym czy nie? Amen? No to jeszcze raz pobudka. Amen? Kościół jest żywy czy umarły? Amen? Oj śniada nie było dawno, obiad chyba też dopiero będzie przed niektórymi, ale natomiast jeżeli nauka powoduje, że ja zaczynam patrzeć na siebie i zaczynam myśleć o sobie zbyt dobrze to chyba nie jest do końca nauka biblijna. Dzisiaj bardzo dużo tej nauki zamycane do kościoła, że mamy o sobie dobrze myśleć. Tak. Biblia chce, żebyśmy mieli poczucie swojej wartości. Bóg chce, abyś miał poczucie i świadomość tego kim naprawdę jesteś i że możesz być wszystkim w Jezusie Chrystusie. Podkreślam, wszystkim w Jezusie Chrystusie, ale możesz też być nikim do diabla. Kiedy jesteś w Jezusie Chrystusie on może uczynić cię wszystkim. Cudownym diamentem wypolerowanym, wyszlifowanym, który będzie lśnił dla jego chwały. Natomiast bez Chrystusa jesteś zgubionym człowiekiem, który potrzebuje zbawienia. Ciało pożąda przeciwko Duchowi, Duch zaś przeciwko ciału. Nie są sobie przeciwne, abyście nie to, co chcecie, robili. Mówi Lizzo Galatian, piąty rozdział, siedemnasty werset. I w liście dożywion apostoł Paweł mówi dalej. Bo ci, którzy żyją według ciała, myślą o tym, co cielesne. Ci zaś, którzy żyją według ducha, o tym, co duchowe. Dlatego zamysł ciała jest wrogi Bogu, nie poddając się bowiem zakonowi Bożemu, bo też nie może. Pytanie. Czy dana nauka powoduje we mnie życie dla mnie, dla mojego ciała, dla moich zachcianek, dla moich porządliwości? Czy też ta nowa nauka powoduje we mnie zagnienie życia dla ducha? Życie dla rzeczy duchowych, nie zaniedbując rzeczy tych cielesnych, oczywiście, nie zaniedbując swojej rodziny, bo jeżeli będę kochał Boga, to będę kochał moją rodzinę. Nie zaniedbując mojej matki, mojego ojca, moich dzieci, mojej żony, ale z drugiej strony, nie stawiając na piedestale tego, co cielesne i tego, co oddaje porządliwość ciała. Słowo Boże uczy nas bardzo jasno i wyraźnie, że aby Duch Boży mógł działać twórczo w naszym życiu, w naszym sercu, w nas samych, to to ciało, to ta cielesność musi zostać zapięta na drugi plan, nawet trzeci, a może nawet piąty. Nawet jest powiedziane, że ona ma być zabita wraz z Chrystusem, przybita do krzyża. Jaki jest mój stosunek do mojego ja? Natalia Kukulska śpiewa taką piosenkę, im więcej ciebie, tym mniej. Kogo jest więcej w moim życiu? Kogo jest więcej, mniej? Pamiętaj, że im więcej mnie w moim życiu, tym mniej miejsca dla Chrystusa, tym mniej miejsca dla działania Ducha Świętego. I teraz, czy ta nauka buduje we mnie tę świadomość, że im więcej Boga, a mniej mnie, tym więcej Chrystusa i tym więcej Chrystus może przeze mnie osiągnąć. Czy to, czy też ta nauka jest takim karmieniem samouwielbienia, karmieniem mojego ciała? Jeżeli jakieś przeżycie, jeżeli jakaś nauka posłuży do ugięcia mnie, do pomniejszenia moich własnych zasług w moich oczach i w oczach ludzi, a dała wywyższenie Bogu, to tak. Ale jeżeli jest odwrotnie, to już niekoniecznie. Jeżeli otrzymam pokusy, by hełpić się z tego, że ja doświadczam głębszych przeżyć, większych przeżyć, że moje zachwyty są lepsze niż Twoje zachwyty. Wow! Ja to nic tak, ja to jestem tak zachwycony Bogiem, bardziej niż wy wszyscy inni. Ty to nawet nigdy nie miałeś pojęcia, jak można być Bogiem zachwycony. No, też tak można. Taki egoizm płynący niby z duchowej rzeczy, to przechodzimy do kolejnego testu. Piątego. A mianowicie, jaka jest, dzięki tej nauce, moja relacja do braci, do sióstr? Jaki jest mój stosunek do nich? Czy coś po takim zachwyceniu się daną książką, nauczaniem, konferencją, kazaniem, pieśnią, wydarzeniem, czy nie patrzę na innych wierzących tak troszkę z pozycji, co Wy tam wiecie, o duchowym życiu. Ja to studiowałem, mam, na tyle konferencji się najeździłem, a Wy, jesteście tam, w tym małym zborze w Londynie, gdzie co tydzień jakiś kazanodzieja karmi Cię tam z tym słowem, żadnych zachwytów, tam nie ma achów, echów. Co Wy wiecie o duchowości? Jeżeli nauczanie powoduje we mnie takie myślenie, to nie jest to biblijne. O nie, daleko to od Biblii. To nie jest prawdziwe. Natomiast jeżeli dane nauczanie powoduje, że ja będę chciał bardziej kochać mojego brata i siostrę, że dla mnie stanie się ważniejsze, że będę chciał go wywyższyć, że będę chciał go postawić przed sobą, ponad sobą, to to jest biblijne podejście. Pan Jezus powiedział bardzo wyraźnie, po czym ludzie poznają mrzeście moje. My tak dużo dziś mówimy o tym, że nie ma miłości w Kościele. Bardzo często się to słyszy, że ja idę, nie, do tego Kościoła nie będę chodził, idę do innego, bo tam oni się nie kochają, oni się nie szanują. Wiecie, jak słyszę, jak ktoś mówi, a w naszym zborze to nie ma miłości, to mi się normalnie jak jednemu szkielt z cezorek w kieszeni otwiera. I wtedy mam ochotę takiemu powiedzieć tak, masz rację, masz rację, w Twoim zborze nie ma miłości, ale nie ma tej miłości przez Ciebie. Ty jesteś powodem, że nie ma tam miłości. Przez miłości w zborze to zacznij tę miłość dawać do ludzi, zacznij ją okazywać, o tak uczy Biblia, abyście się wzajemnie miłowali. Zacznij od siebie, zacznij Ty miłować, a będziesz też miłowany. Czasami niektórzy zachowują się jak tytuł książki, którą ostatnio gdzieś widziałem na półce, czekając na miłość. Niektórzy całe życie czekają na tę miłość w domu, przy komputerze, przed telewizorem i zapominają o jednym, że miłość to czyn i czekanie. Miłość to czyn. Jeżeli dane nauczanie buduje we mnie takie właśnie porylięcie, że ja muszę zacząć okazywać miłość moim braciom, muszę emanować tą miłością praktycznie, nie tylko teoretycznie, ale przede wszystkim praktycznie, to to jest prawdziwa nauka. Wiecie, zaczyna się to od modlitwy, zaczyna się to od pomagania. Jeżeli taki jest efekt tego nauczania, który słyszę, to jest to biblijne nauczanie. Natomiast jeżeli w wyniku tego nauczania ja czuję się lepiej i sobie myślę tak, a ten mój brat, powiedzmy Paweł, no zobaczcie na niego. Co on wie? Ja to wiem, a on? Ale okazuje się później, że mój brat Paweł wie dużo więcej ode mnie w dziedzinach, w których ja w ogóle nie mam pojęcia, w których się w ogóle nie znam. Okazuje się, że jego przeżycia duchowe mogą być tak wielkie i wspaniałe, że mogą być zbudowaniem dla mnie, a ja mogę być zbudowaniem dla niego. Na tym właśnie polega bycie w zborze, w społeczności. Budować siebie nawzajem, obdzielać siebie miłością, szacunkiem. A więc, jaka jest w wyniku tego nauczenia moja relacja z braćmi, z siostrami? Czy ten nowy stan zachwycenia sprawił, że we mnie jest więcej miłości do innych, czy mniej miłości do innych? Czy więcej miłości do innych, a mniej miłości do mnie samego? Czy też więcej miłości do mnie samego, a mniej miłości do innych? Każde duchowe przeżycie, które nie pogłębia naszej miłości do innych chrześcijan, może być bez jakiejkolwiek ryzyka nazwane fałszywym przeżyciem duchowym. Jan mówi tak w pierwszym Jana. Dzieci, miłujmy się słowem... Dzieci, miłujmy nie słowem, ani językiem, ale czynem i prawdą. Po tym poznamy rzeźmy z prawdy i uspokoimy przed nim swoje serce. Albo w innym fragmencie tak samo Jan mówi. Tak. Umiłowani, miłujmy się słowem, gdyż miłość jest z Boga. Kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. W miarę jak wzrastamy w Bożej łasce, wzrastamy również w miłości do innych ludzi. Ta miłość również przejawia się przez cierpliwość, przez dobrotliwość, przez jakąś łagodność. Jeżeli nic nie robi postępu w naszym życiu, to coś z nami jest nie tak. Możliwe, że złej nauki słuchamy. Życia duchowe będą budowało, będą budować naszą miłość do braci, do sióstr. To był piąty test. A więc już mamy. Relacja wobec Boga, relacja wobec Jezusa, relacja wobec Słowa Bożego, relacja wobec własnego ja i relacja wobec braci i sióstr. Przechodzimy do szóstego testu. W jaki sposób ta nauka wpływa na moje postrzeganie tego świata? I mówiąc tego świata, wcale nie mam na myśli przyrody, bo Słowo Boże uczy nas i wyróżnia, że patrząc na przyrodę, mamy się nią zachwycać jako dziełem Bożym. Jak dana nauka wpływa jednak na nasze postrzeganie tego świata, w którym Słowo Boże mówi, że rzeczy tego świata, te cielesne przyjemności, te bezbożne rozrywki, te pożądania dóbr cielesnych, sławy, grzeszny i radości. W jaki sposób ja dzięki tej nauce postrzegam te rzeczy? Czy dana nauka powoduje, że w sumie to nie ma sprawy? I znowu możemy się uchwycić tego, co powiedział Paweł. Wszystko mi wolno. I na tym fragmencie zbudować naukę. Wszystko mi wolno. Chcę ukraść? To ukradnę, bo mi wszystko wolno. Chcę zabić? To zabijam, bo mi wszystko wolno. Chcę cudzołożyć? To cudzołożę. Chcę się upić? To mi zabroni. Wszystko mi wolno. Upiję się. Chcę wziąć narkotyki? To wezmę narkotyki. Chcę kłamać? To kłamię. Poszukiwać? To oszukuję. Chcę zazdrościć? To zazdroszczę. Wszystko mi wolno. Zapowiem Biblia. Można zbudować świetną naukę biblijną, nie? Biblia to mówi. Dlaczego tego nie robisz? Aaa, dlaczego nie robisz? Bo Paweł dopowiada. Lecz nie wszystko przynosi korzyść. Aha. Aha. Ktoś powie, eee, to tylko wydruk. Kilka kropek tam jest. A reszta tam dalej. Daj mi spokój, nie zawracaj mi gitary. To jest to. Wszystko mi wolno. To jest taka nauka. Masz, proszę bardzo. Wszystko ci wolno. Rób, co chcesz. Naprawdę? Słowo Boże mówi, że religia, która oparta jest na cielesnej przyjemności, na bezbożnych rozrywkach, pożądaniu tych rzeczy i tego świata, jest religią, która ma formę pobożności, lecz jest pozbawiona mocy. Ma imię, aby żyć, ale jest martwa. W pierwszym liście Jana, w drugim rozdziale, w piętnastym wersecie Jan mówi tak bardzo jasno i wyraźnie. Nie ma tutaj żadnych wyjątków. Mówi tak. Nie miłujcie świata tego, ani tych rzeczy, które są na świecie. Bo kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Boga. I teraz tak. Nauka powoduje, że mi jest coraz lepiej w tym świecie i z tymi świeckimi rzeczami. Czy też ta nauka umacniając moją świadomość bliskości Bożego Słowa, świadomość bliskości Chrystusa, świadomość bliskości Boga, świadomość miłości do moich braci i sióstr, świadomość tego malejącego mojego ja powoduje, że zaczynam coś czuć, jak za małej koszuli w tym świecie. Czuję się jakby ta koszula zaczynała mnie uwierać. Może rzeczywiście powinniśmy nakładać tak za małe koszule na siebie, aby nas ten świat zaczął uwierać, uciskać. Może to złe porównanie, ale troszkę tak jest, że im bardziej Chrystus zaczyna w nas rosnąć, im bardziej miłość Boża zaczyna w nas wzrastać, tym bardziej w świecie koszula zaczyna się robić coraz mniejsze i zaczyna nas uciskać. I w kołnierzyku zaczyna nas dusić, zaczyna nam brakować powietrza. I w pewnym momencie już nie wystarczy tylko rozpiąć kołnierzyk, ale trzeba tę koszulę zdjąć, bo rwie się na plecach. Ale my często tutaj stawimy sobie klinik, tutaj klinik, żeby ta koszula była trochę większa. Żeby jeszcze trochę tego świata mieć w sobie. Żeby jeszcze troszkę pasować do tego świata, ale my nie możemy pasować do tego świata, bo Słowo Boże mówi Wy nie jesteście z tego świata. Jesteście na tym świecie przechodniami pielgrzymami, ale nie jesteście z tego świata. Jak dana nauka wpływa właśnie na moje postrzeganie tego świata? Przyjeżdżam z konferencji, przyjeżdżam z takim przekonaniem, że w sumie to nie jest tak źle ze mną, gości są. Przyjeżdżam i mówię, Panie Boże, ja coś muszę zrobić z tym. Chyba nadszedł czas, ten czas, abyś wziął nożyczki i rozciął mi tę koszulę świeckości świata i założył mi tą czystą szatę Twoją, aby w niej chodził. Każdy duch, który pozwala na kompromis ze światem jest duchem fałszywym, bo duch święty nie jest duchem kompromisu z tym światem. I to jest bardzo ważne. Duch święty nie jest kompromisem z tym światem. Musimy o tym pamiętać. I siórmy. Jak dana nauka zmienia moje postrzeganie grzechu? Jak postrzegam grzech? W liście do Tytusa, w drugim rozdziale, jedenastym trzynastym wersecie, czytamy, albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienia dla wszystkich ludzi, nauczająca nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowej porządliwości i na tym doczesnym świecie przymierzliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli, oczekując błogosławionej nadziei, objawienia Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa. Co to znaczy pobożnie i przymierzliwie? Umieć się powstrzymać przed rzeczami, które nie do końca muszą być grzechem, ale nie do końca muszą być dla nas dobre. Jak człowiek jest młody, to ma w siłowiszu w głowie. Wejdzie na drzewo, dwa i pół metra nad ziemią, kto mu zabroni skoczyć z tego drzewa? A jeszcze ma w kieszeni pełne jabłek, które ukrać sąsiadowi. Kto z nas tego nie robił? Myśmy chodzili z kolegami na siano do sąsiada. Jabłka kradliśmy po drodze u drugiego sąsiada, a u trzeciego siedzieliśmy na sianie. A jak nas zdybał, że siedzimy na sianie, to najpierw usłyszeliśmy psy, a on szedł z takim gumowym kijem. I raz, bo ja byłem najwolniejszy z całej paczki, zanim przez rów przeskoczyłem z wodą, to nieraz zostałem po plecach, aż mi wyprostowało. Ale czy to mnie młodemu jakoś przeszkadzało? Nie! Czekaliśmy na następną okazję, żeby tam na sianie sobie poleżeć. Bo młodemu to zabroni. Jak się jest młodym, to łatwo jest podejmować takie ryzyko. I wiecie, bardzo często i my tak samo sobie pozwalamy na to ryzyko zbliżania się do grzechu. Na ile mogę się zbliżyć? Tak chyba damy. Dotykamy? A może nie, poczekam. Właśnie. Czy dana nauka, dane nauczanie będzie powodowało, że będę kalkulował ryzyko zbliżania się do grzechu? Na ile mogę? Na ile nie mogę? Czy też dane słowo będzie we mnie powodowało taki bezwarunkowy odruch uciekania od grzechu? Słowo Boże mówi, abyśmy wyrzekli się bezbożności i świeckich sporządliwości. A pozytywnie mówi, naucza nas, abyśmy żyli wstrzemięźliwie, sprawiedliwie, pobożnie. Proste, ale jednak trudne. I dlatego powiem wam, że w dzisiejszym letnim chrześcijaństwie, w którym właśnie Chrystus został tak troszkę przesunięty, wbity na drugi plan, a zamiast być na pierwszym planie, jedną z cech charakterystycznych jest to, że nauczanie nowoczesne nie wnika w kwestię grzechu tak głęboko mówiąc, co jest grzechem, a co nie. Bardziej często słyszysz, że to ty musisz wiedzieć, co dla ciebie jest grzechem, a co nie. I to ty masz dokonać tego sądu. Słowo Boże mówi też, że mamy nienawidzić grzech, mamy kochać grzesznika, ale nienawidzić grzech. Cokolwiek obniża poziom mojej nienawiści do grzechu, nie jest biblijną nauką. Gdybyśmy my tak umieli nienawidzić grzech, jak my czasami nienawidzimy sąsiada, sąsiadki, kogoś, kto nam krzywdę wyrządził. Gdybyśmy tę nienawiść z tej osoby przynieśli na nienawidź do grzechu, Słowo Boże zachęca wręcz wierzącego człowieka do jednej nienawiści. To jest do nienawiści w stosunku do grzechu. Weźmy teraz jakąkolwiek nienawiść w swoim życiu, skumulujmy ją, wygotujmy z tego wszelką wodę i uzyskaną w ten sposób esencję, wrzućmy w swoim życiu do nienawiści wobec grzechu i podsycajmy tę nienawiść do grzechu przez Boże Słowo. Nie będziesz miał problemu kalkulowania, jak tylko mogę zbliżyć się do grzechu. Albowiem Ty nie jesteś Bogiem, który chce niegodziwości, a zły nie może z Tobą przebywać. Nie stoją się chępliwi przed oczami Twoimi. Nienawidzisz wszystkich czyniących nieprawość. Tak czytamy w Psalmie 5. Bóg nie kocha nieprawości i Bóg nienawidzi ludzi, którzy czynią nieprawość nawet jeżeli ta nieprawość jest czyniona w imię Ewangelii. To nie Bóg jest autorem krzyża i miecza. Nigdzie nie jest powiedziane, abyśmy szli na cały świat i mieczem wprowadzali chrześcijaństwo. A wielu wierzących, czasami zapytanych o słowa Ewangelii mówią, że tam jest napisane idźcie i nawracajcie. A wewnątrz jest napisane idźcie na cały świat i głoście Ewangelię. Czyńcie uczniami, chcicie w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Pamiętacie kiedy Pan Jezus jak Pan Jezus zareagował kiedy Piotr wyciągnął miecz, aby uciąć ucho Marcusowi, słudze kapłańskiemu? To słówko wstrzymał go i choć wprawdzie już to ucho zostało odcięte to Pan Jezus uzdrowił Marcusa i ucho wróciło na swoje miejsce. Jak wpływa więc dana nauka na moje postrzeganie Boga? Na moją relację z Bogiem? Na moje postrzeganie Chrystusa, Bożego Słowa? Mojego własnego ja, braci, sióstr? Postrzeganie tego świata a także postrzeganie grzechu? To jest ten właśnie papierek lakmusowy, tego co słuchasz tego oglądasz i radzę Ci drogi bracie, droga siostro, abyś tego papierek lakmusowego w swoim życiu używał i używała. Dlaczego? Dlatego, że Pan Jezus powiedział tak w XXIV rozdziale Ewangelii Mateusza, w XXIV wersie łatwo zapamiętać Mateusza 24, 24 kiedy Pan Jezus mówi o czasach ostatecznych, mówi tak powstaną fałszywi Mesjasze, fałszywi Chrystusowie i fałszywi prorocy i uwaga i czynić będą wielkie znaki i cuda aby, o ile można zwieść wybranych i wy bracia, siostry jesteście tymi wybranymi i Ty staniesz się celem tego zwiedzenia jeśli nie będziesz się pilnować i nie będziesz pilnować tego o czym Boże Słowo mówi w stosunku do Twojego i mojego życia tylko sobie i Wam serdecznie życzę jutro o 20.30 dzisiejsze kazanie będzie odtworzone jeszcze raz w naszym zborowym radiu i będziecie mogli sobie jeszcze raz je posłuchać wziąć Biblię do ręki i sprawdzić czy na pewno dzisiejszy kaznodzieja mówił prawdę czy to co mówił jest godne z Bożym Słowem ja nie mam nic przeciwko i nawet do tego zachęcam amen pomódlmy się Panie oto stoję wobec wielkiej tajemnicy Twojego Słowa które mam przekazywać innym pomóż mi być najpierw dobrym słuchaczem i świadkiem Twojego Słowa oczyść moje wargi od wszelkiej nieczystości uczyń mnie swoim narzędziem abym mógł nieść Cię ludziom w sercu, dłoniach i na wargach amen