Details
Nothing to say, yet
Details
Nothing to say, yet
Comment
Nothing to say, yet
This podcast episode discusses the experiences of a highly sensitive person with depression. The speaker explains that being highly sensitive means having a nervous system that is more responsive to stimuli, resulting in heightened awareness of nuances, details, and connections between past and future events. The speaker shares personal experiences of feeling overwhelmed by noise and needing time alone. They also discuss the challenges of making decisions and being highly reactive emotionally. The speaker emphasizes the importance of self-care, self-acceptance, and creating a supportive environment for highly sensitive individuals. They conclude by highlighting the gifts that come with being highly sensitive and encouraging listeners to embrace their sensitivity. Witajcie kochani. Cieszę się, że mogę spotkać się z wami w drugim odcinku świata osoby wysokowrażliwej depresji. Pierwszy podcast to zaproszenie do świata WWO w depresji. Depresja bardzo często nas dotyka. To efekt uboczny posiadania układu nerwowego wrażliwego na bodźce. Stąd to niezwykłe wyczulenie na wyłapywanie różnych niuansów i detali, łączenia faktów z przeszłości i na tej podstawie prognozowania przyszłości. Osoby wysokowrażliwe wyczuwają atmosferę między ludźmi, łącząc ich relacje. To nie jest tak, że mamy lepszy zmysł wzroku. Różnica tkwi gdzieś pomiędzy okiem a mózgiem, albo w ogóle w samym mózgu, gdzie informacje są przetwarzane dużo dokładniej. Jako mała dziewczynka zorientowałam się, że w drodze do przedszkola bardzo przeżywałam rozstania z mamą na te kilka godzin. Brałam co prawda czynny udział w zajęciach, integrowałam się z dziećmi, jednakże potrzebowałam także pobycia ze sobą. Bywało, że stałam przy półce i przekładałam zabawki ze łzami w oczach lub pełnym zamyśleniem. Zastanawiałam się dlaczego tak jest. Zdałam sobie sprawę, że hałas nie zawsze jest moim sprzymierzeńcem i że jest to cecha osoby wysokowrażliwej, która po prostu najzwyczajniej w świecie lubiła się od czasu do czasu izolować. Wiele razy słyszałam, że jestem nieśmiała, kiedy tak naprawdę zawsze czułam instynktowną potrzebę, żeby oswoić się z nową sytuacją, nowym otoczeniem, czy w ogóle z nowymi ludźmi. Przebywanie w nowym miejscu sprawiało, że potrzebowałam czasu na wybadanie terenu, ludzi, oswojenia się z tym, co tak naprawdę jest dla mnie nowe. Że jako dziecko wszystko przeżywałam bardziej. Przebudzenie skutkowało samotnymi spacerami ze słuchawkami w uszach. Zdarzało się, że nie ulegałam w tym zamyśleniu wypadkom. Chyba mam nad sobą anioły, skoro szybko reagowałam na takie sytuacje. Śmiałam się, że oszukiwałam wielokrotnie przeznaczenie. Stres wywoływał u mnie natłok myśli, a czasami białą kartkę w głowie. Zacinałam się lub nie miałam ochoty na rozmowę. Towarzyszyły mi nieśmiałość i wycofanie. Ciągle miałam wrażenie, że nie jestem wystarczająco dobra, że niewystarczająco wiem i skoro kogoś nie potrafię na 100%, to nie ma się co wychylać. Pewnego dnia postanowiłam poszukać sposobów naradzenia sobie z wysokowrażliwością. Jak zatem sobie pomóc? Okazało się, że warto postawić na regenerację. W czasie regeneracji istotna jest ważność, próba skupienia się na sobie, na swoich doznaniach płynących z ciała i z wnętrza. Drugą skuteczną metodą są techniki poznawcze, polegające na przekształcaniu myśli zagrażających w bardziej racjonalne stwierdzenie. To takie przejście z emocji na poziom głowy. Istotny jest dobry kontakt ze sobą, z szacunkiem do samego siebie. Wiecie, odkąd zaczęłam wsłuchiwać się w swoje ciało, które podpowiadały mi, że na coś nie mam ochoty i nie muszę czegoś robić, bo czułam radość, szczęście i spokój, stałam sobie sprawę, że czasami lepiej odpuścić. Że zdarzają się wydarzenia, które mogą sprawić, że będziemy czuć się gorzej, przebodźcowani i że warto powówczas postawić na dzień wypoczynku. Lepiej diagnozować u siebie właściwie wysoką wrażliwość. Kiedy sięgnę pamięcią do swojego dzieciństwa oraz okresu dojrzewania, zaczęłam rozumieć swoje zachowania oraz decyzje. Czasami płakałam i myślałam, że to znaka słabości, wzruszałam się, przeżywałam trudne sytuacje. Moje ciało wielokrotnie reagowało objawami psychosomatycznymi. Trudno mi to było zaakceptować, nikt mnie nie rozumiał, dlatego najlepiej czułam się w domu, tworząc, organizując zabawę w pojedynkę. Na szczęście, mimo tego daru, któremu towarzyszyła izolacja, miałam wokół siebie ludzi, którzy czuli się w moim towarzystwie dobrze. To było dla mnie bardzo ważne. Co mnie przeszkadzało w tej wysoko wrażliwości? Głębokie przetwarzanie tego, co się dzieje. Powolne i stopniowe przyzwyczajenie się do nowych sytuacji i rzeczy. Z uwagi na silną potrzebę obejrzenia, obserwowania i podjęcia decyzji, czy włączyć się do działania, czy też nie. Męczyły mnie trudności z podejmowaniem decyzji, a wynikały one z potrzeby zabrania wielu szczegółów i rozważania za i przeciw. Męczyło mnie też wolne przedstawienie nowych osób, rzeczy, sytuacji, np. w szkole. Zadawałam głębokie, refleksyjne pytania. To były często pytania, które były ponad mój wiek. Używałam trudnych słów, których niezwykle posługują się starsze dzieci, czy też dorośli. Łatwo ulegałam przestymulowaniu. Okazało się, że dzieci wysoko wrażliwe są bardziej czułe niż rodzicnicy na docierające bodźce. Czy to fizyczne, czy też społeczne. Dzieci wysoko wrażliwe po prostu myślą intensywniej niż rówieśnicy. Wiele rzeczy im przeszkadza, na które inni nie zwracają uwagi, czyli hałas, faktura ubrania, kamek w bucie, wilgotne ubranie, drapanie netki, szwy w ubraniach, nawet w skarpetkach, przyprawy i zapachy. Wkurzałam się, że inni potrafią bawić się w hałaśliwych miejscach, nie potrzebowali dodatkowych przerw. Nawet moja mama denerwowała się niekiedy, że unikałam rodzinnych obiadów, urodzinowych przyjęć i hała, że unikałam hałaśliwych miejsc. Zdarzało się, że rezygnowałam z gier zespołowych, czy występów na forum, klasy, szkoły, rodziny. Byłam zła na to, bo tego nie chciałam. Ale kiedy po prostu odczuwałam przeciążenie i stres, to po prostu oddalałam się do cichego pomieszczenia. I być może dlatego otoczenie odbierało mnie jako osobę wyalienowaną. Co mnie jeszcze denerwowało w tej wysoko wrażliwości? Moja reaktywność emocjonalna połączona z empatią. Czyli silnie reagowałam emocjonalnie na doświadczenia pozytywne i negatywne. Wszystko odczuwałam głębiej. Bywało, że wybuchałam intensywnym płaczem, lub komicznym śmiechem. Dziwne mi się zadawało, że potrafię zgadnąć, co czują inni i co myślą inni. Przerażało mnie okrucieństwo, niesprawiedliwość. Bardzo przeżywałam sytuacje, które wiązały się z cierpieniem. Wysoko wrażliwe osoby bardzo często słyszą nawet ciche dźwięki. Są bardzo wypełnione na zapach i smak. Bo mają tak rozwinięte narządy zmysłu, wyższy poziom myślenia i odczuwania. Wiecie, co dla mnie było najgorsze? Reagowanie na przyjazne bądź nieprzyjazne ten głosu, mimiki, gestów u rodziców, rówieśników czy nauczyciela. Czy to dobrze? No cóż, na pewno słyszałam to, czego inni nie słyszeli. Bardziej. Zastrzegałam więcej niż inni. Uważnie myślałam, głęboko odczuwałam. Widziałam świat po prostu w szerszej perspektywie. Ellen Aron mówi, że wychowanie wysoko wrażliwego dziecka to wspaniały podarunek dla świata. Choć dbanie o to, by te dzieci się dobrze rozwijały jest nie lada wyzwaniem dla rodziców. Dlatego takiemu dziecku trzeba stworzyć środowisko, w którym będzie czuło się dobrze, bezpiecznie, będzie akceptowane. Okazuje się, że niesprzyjające im otoczenie może zostawić w duży stres, krytykę. A stanowcze egzekwowanie, jeżeli chodzi o dziecko wysoko wrażliwe, może spowodować, że zamknie się w sobie, że po prostu przestanie wierzyć w siebie. Kiedy dowiedziałam się, że dziecko wysoko wrażliwe jest bardzo bystre, kreatywne, empatyczne, posiada silną intuicję, jest ostrożne w kontaktach i w swoich działaniach, to w sumie ucieszyłam się. Od tamtej pory zaczęłam traktować ten dar jako naprawdę moją mocną stronę. Zrozumiałam dlaczego nie działały na mnie surowe kary, tylko łagodne wskazówki i motywacje. Przypomniałam sobie, że ostrożność, dokładność i pedantyzm to całkiem też fajne cechy w UWO. Wiecie co, czasami trudno mi było ze spadkami nastroju, z płaczliwością, popadałam w chwilę za dumy, czasami bujałam w obłokach czy zamykałam się w swoim świecie, ale można sobie z tym poradzić. Kiedy moje moce, czy też mój mindset inaczej określając zaczynają spadać, to oprócz izolacji zaczynam tańczyć, gdy nikt nie patrzy. Śpiewam, tworzę, rysuję, piszę wiersze, opowiadania, słucham wartościowych podcastów, to jest taki mój sposób naradzenia sobie z tym darem. Wróżliwość to jest naprawdę fajna cecha, doceniam ją, a żeby być pewnym siebie wysokowróżliwcem to bardzo dbam o poczucie własnej wartości. Jak to robię? Rozmawiam z ludźmi, unikam brutalnej krytyki, bo jest ona bolesna i absolutnie nie stronię od krytyki, ale zawsze zwracam uwagę rozmówcę, aby ta krytyka była ubrana w odpowiednie słowa. Podsumowując, jak sprawdzić, czy jesteś osobą wysokowróżliwą? Jeżeli masz 15 cech, o których zaraz powiem, to owszem, należysz do w ogóle, a w ogóle nie lubię hałasu. Czuję dyskomfort w tłumie osób, odczuwam dyskomfort w oglądaniu brutalności, posiadają bezpieczne miejsca odpoczynku, mają trudności z ukrywania emocji, szczególności tych smutnych. Dobrze rozumieją emocje, zamartwiają się co inni pomyślą, biorą wszystko do siebie, nie potrafią krytykować, bo uważają, że to jest jakaś forma ataku na kogoś. Ciężko znoszą krytykę, łatwo dają się sprowokować, konflikty rozwiązują delikatnie, nienawidzą agresji, konfrontacji, dobrze się odżywiają, są kreatywne, karzą siebie za niepowodzenia, boją się odrzucenia, miewają problemy ze snem, porównują się do innych. Preferuję pracę solo, rywalizacja raczej nie leży w ich naturze, chociaż myślę, że czasami ta rywalizacja gdzieś tam w duszy wysokokrzycznych drzemią, ale to nie nasza bajka, nie jesteśmy robotami, które wcisną na wynik, tylko są też ważne w tym wszystkim dla nich ludzie, ważni. Najważniejsze jest to, żeby zaakceptować swoją wysoką wrażliwość. Trzeba pamiętać, że jest to po prostu kwestia budowy układu nerwowego, jesteśmy genetycznie zaprogramowani na to, aby zwracać uwagę na te niuanse, szczegóły i pogodzić się, że te przeciążenia psychiczne bardziej nas dotykają. Ale czy jest to powód, żeby się przejmować i czy jest to powód, żeby być nieszczęśliwym? Nie. Wysokowrażliwe osoby naprawdę mogą wiele dać światu, pokazać osobę niewysokowrażliwym. Tak, jako osoba wysokowrażliwa doświadczyłam depresji, bo to często jest powiązane, ale wiecie co, na szczęście żyjemy w XXI wieku. Są grupy wsparcia, jest też farmakologia, są też terapie. Jeden moi drodzy. Tylko się cieszyć i doceniać ten dar. To tyle na dzisiaj w tym odcinku. Serdecznie zapraszam do kolejnego odcinka i już nie mogę się doczekać. Buziaczki. Zobaczmy.