Details
Nothing to say, yet
Details
Nothing to say, yet
Comment
Nothing to say, yet
The speaker, Ania, shares her experiences during her recent break from university. She reflects on how her spiritual life changed while she was at home with her family, compared to when she is in Krakow. She realizes that she has been compartmentalizing her faith, only practicing it in certain places or situations. She wants to change this and prioritize her relationship with God in all areas of her life. She also discusses the difficulty of maintaining her faith while traveling or being with friends who may not understand her priorities. She concludes by emphasizing the importance of trusting God and surrendering all aspects of life to Him. Cześć, ja mam na imię Ania i to jest mój podcast Po kolei niespragnieni, w którym dzielę się moją wiarą i tym, jak ja podążam w codzienności za Jezusem. Jeśli brzmię trochę inaczej, to przez to, że mam alergię i mam zatkany nos, ale mam nadzieję, że to nie będzie przeszkodą w tym odcinku. On będzie troszeczkę inny, bo nie mam przygotowanej żadnej notatki ani nie więcej harmonogramu, co chcę mówić i o czym będę mówiła. Także mam nadzieję, że to nie będzie zbyt chaotyczne, ale po prostu chciałam się podzielić tym, co ostatnio przechodziłam i z czego zdałam sobie sprawę. Bo od 5 lutego miałam ferie, które trwały prawie 3 tygodnie, także dość długi czas. Udało mi się wszystkie egzaminy zdać, także chwała Panu, że po prostu nie miałam żadnych poprawek i mogłam faktycznie odpocząć od sesji, która była bardzo, bardzo męcząca. I wróciłam do domu i praktycznie całe ferie spędziłam w moim rodzinnym domu i było dziwnie. W takim sensie, że bardzo się cieszyłam, że wracam już do domu, bo dawno, dawno nie byłam. I to jest super czas, bo faktycznie jak już się jest na studiach, to do domu się przyjeżdża dość rzadko. I właśnie te ferie czy właśnie wakacje są takim czasem, że nie przyjeżdżasz tylko na weekend czy właśnie na jedną dobę, tylko możesz wrócić do takiej Twojej normalności sprzed studiów. Udało mi się też pojechać do Warszawy do mojej przyjaciółki i też do Krakowa na 2 dni wróciłam, ale jednak większość czasu spędziłam w moim domu. I zdałam sobie sprawę, że nie byłam tą wersją siebie, którą jestem w Krakowie. Ja się nie modliłam za bardzo, a jak już to było przed snem albo tak właśnie na szybko, że podziękowałam Bogu za cały dzień i prosiłam o siły na kolejny. I nie była to taka modlitwa jak tutaj mam, jak w Krakowie. I to mnie bardzo smuciło i sama chciałam to zmienić i faktycznie było to dla mnie trudne. I tak samo było z czytaniem Pisma Świętego, bo przywiozłam Pismo Święte razem ze sobą, żeby faktycznie czytać w domu. Ale przez to, że ja mam zupełnie inne życie w domu niż tutaj w Krakowie, to ja nie byłam w stanie wygospodarować tego czasu. I to było tak strasznie dziwne, że ja nie umiałam usiąść i po prostu spędzić czas z Bogiem, bo byłam w domu i zajmowałam się czymś innym. I później jak już przyjechałam do Krakowa z powrotem, właśnie tydzień temu, od poniedziałku, to zdałam sobie sprawę, że jak ja wracam do Krakowa z domu, to ja zostawiam swoją wersję właśnie tą domową tam. I że ja nigdy nie jestem tą samą osobą. No może to strasznie brzmi i tak trochę za radykalnie, ale po prostu mam wrażenie, że trochę inaczej wygląda mój dzień, co jest prawdą. I że ja wydaje mi się, że inaczej spędzam czas i to jest zupełnie coś innego niż to, co robię w Krakowie. I przez to nie umiałam się przestawić, że ja mogę być też tą wersją krakowską siebie w domu. I że powinnam być, bo to jest ta wersja, która się nawróciła i która chce spędzać z Bogiem czas codziennie. I wydaje mi się, że ja tak po prostu mam, że my nie widzimy po prostu nas gdzieś. Czyli ja nie widzę w takim sensie, że... Nie wiem jak to wytłumaczyć, mam nadzieję, że zrozumiecie. Że jak ja wyjeżdżam z domu do Krakowa, to nie widzę tego braku obecności mnie w domu, przez co jak ja przyjeżdżam do domu, to ja zachowuję się tak, jakbym nigdy nie była w Krakowie. Mam nadzieję, że to nie jest zbyt skomplikowane. Mam nadzieję, że to dobrze wytłumaczyłam. No i zdałam sobie sprawę, że ja faktycznie tak mam, że ja jak gdzieś jadę, to po prostu dostosowuję mnie do okoliczności i do miejsca, w którym jestem. A bardzo nie chciałam, żeby tak było, bo chcę zawsze mieć czas dla Boga i chcę zawsze Mu służyć i zawsze chcę spędzać czas z Nim, czytając Pismo Święte i modląc się. I po prostu wydaje mi się, że to też wynika z tego, że ja bardzo, bardzo chcę spędzać czas z moją rodziną i nie jestem w stanie też wyciągnąć takiego czasu dla mnie w domu. Bo przez to, że jestem tak rzadko, to nie chcę być sama w pokoju, tylko chcę z nimi spędzać czas. I wydaje mi się, że to jest trudne, żeby to wypracować, szczególnie jeśli chcemy faktycznie być z rodziną. I może też przez to, że może być ciężko im zrozumieć, że ja potrzebuję czas dla siebie i to jest właśnie ciężkie. I myślę, że takim dobrym rozwiązaniem tej sytuacji jest po prostu wstawanie szybciej i czytanie Biblii przed przyjściem już do pokoju z rodziną, bo to jest właśnie jedyny taki czas, kiedy jesteś sam, kiedy śpisz. Więc albo przed snem, co u mnie nie działa zupełnie, albo właśnie gdy już wstaniemy rano i wtedy nikt nie wie, że my już wstaliśmy, więc po prostu wtedy możemy spędzić ten czas z Bogiem. I faktycznie może dwa razy mi się tak udało. I po prostu zrozumiałam, że ja tak bardzo nie chcę tak żyć, że jestem tą nawróconą wersją siebie tylko w Krakowie, że tutaj spędzam czas z Bogiem codziennie, tutaj się modlę, tutaj czytam Biblię, tylko ja chcę to nanieść na wszystkie sfery mojego życia. I tak samo wydaje mi się, że to jest ważne, gdy podróżuję, co jest dla mnie też ciężkie, bo jednak gdy jestem w jakimś miejscu, w którym jestem pierwszy raz albo jest to jakieś cudowne miejsce i chcę je zwiedzać, chcę je podziwiać, a czas z Bogiem wtedy stawiam na niższym poziomie. I to jest coś, na czym chciałabym popracować w tym roku i mam nadzieję, że będę w stanie wypracować sobie w głowie te priorytety, jak gdzieś jestem, indziej. I to też jest ciężkie, jeśli faktycznie jesteśmy z kimś, albo jesteśmy z kimś, kto też nie rozumie tych naszych priorytetów. I nie wiem, kiedy jesteś na wakacjach z przyjaciółmi i po prostu potrzebujesz tego czasu dla siebie, no ale go tak za bardzo nie ma, a twoi przyjaciele też tego nie rozumieją, więc wydaje mi się, że to jest trudne, ale jeśli umiemy już tak dzielić nasz czas i tak nim zarządzać, żeby faktycznie stawiać Boga na pierwszym miejscu, to to jest, myślę, że najlepsza sprawa. I w tym roku mam też jakieś plany wyjazdowe i bardzo bym chciała pracować nad tym moim czasem z Bogiem gdzieś indziej niż w Krakowie, bo Bóg jest z nami wszędzie i On będzie zawsze nas czekał, gdziekolwiek my będziemy i to nie jest tak, że ja tutaj Boga mam tylko w Krakowie, a w domu nie, albo gdzieś na wakacjach nie, tylko On jest ze mną wszędzie. Dlatego też dałam taki tytuł, żeby zastanowić się, gdzie my zamykamy Boga. U mnie to jest właśnie Kraków i ja Go tak zamykam tutaj i kiedy przyjeżdżam, spędzam z Nim czas, jest cudownie, a kiedy jadę gdzieś, zostawiam Go w Krakowie, mimo że On jest ze mną zawsze. I oczywiście mam takie momenty, że faktycznie przeczytam Biblię, albo że się pomodlę, albo pojadę z Kościoła. Wydaje mi się, że po prostu mam taki mindset, że miejsce Boga jest w Krakowie i że jak ja tam przyjeżdżam, to jest wszystko super, ale kiedy odjeżdżam, to Go tam zostawiam. I mam nadzieję, że faktycznie uda mi się to wypracować. I może macie takie miejsce, w którym zamykacie Boga i w którym to jest takie wasze sanktuarium, że tutaj jest ten Bóg. I to, że Bóg jest z nami wszędzie i towarzyszy nam w każdym momencie, jest rozpisane na każdej stronie Biblii, wydaje mi się. Tutaj mam na przykład z Księgi Rodzaju, 21 rozdział to jest króciutkie zdanie, Bóg jest z tobą we wszystkim, co czynisz. I później dalej w 28 rozdziale czytamy, oto ja jestem z tobą, będę cię strzegł wszędzie, dokądkolwiek się udasz. I właśnie to jest to, że Bóg naprawdę jest z nami wszędzie i będzie z nami wszędzie i On nas nigdy nie opuści. I mimo, że my Go czasami opuszczamy, to On będzie z nami zawsze. I wydaje mi się, że to też jest ciężko po prostu nam pojąć, bo nie ma takiej osoby, która jest z nami zawsze. Mimo, że możemy mieć przyjaciół, rodzinę albo nie wiem, jak ja jestem teraz w Krakowie, a moja rodzina jest w domu i oni nie są fizycznie ze mną. I zawsze jest jakiś moment, w którym ktoś nie jest z nami obecny. I wydaje mi się, że to po prostu jest ciężko pojąć po prostu naszemu ludzkiemu prostemu umysłowi, że może być ktoś, kto jest z nami wszędzie i zawsze, a jednocześnie jest wszędzie i zawsze z każdym innym człowiekiem na ziemi. Co jest w ogóle niesamowite. No i to właśnie robi nasz umysł, że my nie jesteśmy w stanie tego pojąć, bo my nie mamy takiego doświadczenia. A jednak wydaje mi się, że ludzie budują gdzieś tam swoje wyobrażenie świata na podstawie swoich doświadczeń. I jeśli my nie mamy tego doświadczenia, że ktoś jest z nami zawsze, to też jest nam ciężko to sobie wyobrazić. Dlatego wydaje mi się, że to jest ważne, żeby pamiętać, że Bóg jest z nami zawsze i że On zawsze na nas będzie czekał. I mimo, że ja mogę myśleć, że ja Go zostawiam w Krakowie, to On wcale nie zostaje w Krakowie. On jedzie ze mną do domu i On będzie na mnie czekał. I to też jest powiązane z tym, jak często mamy jeden chociaż, wydaje mi się, że każdy z nas ma chociaż jedną sferę życia swojego, do której boi się dopuścić Boga, w której nie jest w stanie Mu do końca zaufać i boi się i chce sam działać. I to jest, wydaje mi się, że bardzo ciężkie. Ja też mam jedną taką rzecz, w której po prostu ciężko mi jest zaufać Bogu. Mimo, że dopuszczam Boga do każdej innej rzeczy, do każdego aspektu mojego życia, to ta jedna po prostu, nie wiem, boję się. I wydaje mi się, że On po prostu nie potrafi, nie ma takiej mocy, żeby działać w tej sferze. A to jest nieprawda, bo On ma moc i On zna każdą naszą drogę i wie o nas wszystko. I wie nawet o nas to, co my będziemy robić za kilkanaście, kilkadziesiąt lat, a my jeszcze tego nie wiemy. I w psalmach, w 37 psalmie jest napisane, powierz Panu swoją drogę, zaufaj Mu, a On podejmie działanie. I to jest, powierz Panu swoją drogę. I to nie jest, nie wiem, wybraną drogę, albo drogę, z którą czujesz się komfortowo, tylko powierz Panu swoją drogę. To jest po prostu droga Twoja. I często w chrześcijaństwie mówi się o tym, żeby oddać swoje życie Bogu. To oznacza oddać całe swoje życie Bogu, a nie tylko wybrane rzeczy. Bo ok, ja mogę wpuścić Boga do, nie wiem, do moich problemów z pieniędzmi, mogę wpuścić Boga do mojej rodziny, do tego, co ja chcę robić później. Ale boimy się na przykład wpuścić Boga do jakiejś relacji, albo do pracy, do kariery. Bo boimy się, że po prostu On nie ma takiej mocy, żeby w tym działać. My po prostu musimy Mu zaufać, a On faktycznie podejmuje to działanie. I dlaczego my nie jesteśmy w stanie zaufać Bogu w każdej rzeczy, a zostawiamy po prostu taką jedną sytuację, albo jedną relację, której po prostu boimy się powierzyć Bogu. Bo czujemy, że On nie da rady, a my po prostu potrzebujemy kontroli nad tym. Ciągle się o to boimy, ale kiedy my temu powierzymy, to po prostu jakby kamień spadł nam z serca. I to jest ciężkie, szczególnie w takich trudnych sytuacjach, kiedy czujemy, że nie jesteśmy w stanie nic zrobić i że nikt nie jest w stanie nic zrobić. Ale my naprawdę nie pojmujemy mocy Boga. Czytałam dzisiaj list do Efezjan, w trzecim rozdziale właśnie było powiedziane, że miłość, którą darzy nas Chrystus, po prostu ona wykracza poza nasze zdolności poznawcze. I wydaje mi się, że każdą rzecz, którą można powiedzieć o Bogu, to ona wykracza ponad nasz umysł. Nie jesteśmy w stanie w ogóle tego pojąć i mówiąc, że Bóg jest wszechmocny i wszechmogący, to jest w ogóle tak dla nas... No bo nie widzimy tego w naszym życiu, bo to jest takie... nie widzimy tego w doświadczeniu, więc nie jesteśmy w stanie to uwierzyć. Ale właśnie chodzi o to, że naprawdę Bóg, On może uczynić i On chce uczynić więcej niż to, o co my się modlimy. I czego potrzebujemy. I On wie, czego my będziemy potrzebować za pięć lat, ale my tego nie wiemy. I po prostu musimy Mu zaufać i powierzyć Mu każdą drogę, bo On naprawdę, jeśli my Go wpuścimy do naszego całego życia, On jest w stanie działać. I On będzie tworzył nam niesamowite drogi i On naprawdę chce, żebyśmy mieli jak najlepsze życie. I kiedyś na kursie biblijnym usłyszałam takie słowa, takie pytanie, które w ogóle mnie zmiotło, bo nie zdawałam sobie sprawy. Osoba, która to prowadziła zapytała się, czy wierzymy, że Bóg jest wszechmogący. I my powiedzieliśmy, że tak, oczywiście. Wszyscy podniesie rękę, że zgadzają się. I później zapytała o to, czy my wierzymy w to, że Bóg jest wszechmogący w naszym życiu. Że Bóg może w naszym życiu zrobić wszystko. I na sali była cisza, zupełna. No nie wiem, to jest takie naprawdę dziwne, że my wierzymy, że Bóg jest wszechmogący i czytamy o tym w Biblii, że Bóg jest wszechmocny, że On może zrobić wszystko. On może przywrócić człowieka do życia. A my po prostu nie wierzymy, że On może w naszym życiu coś zrobić. I właśnie jak ja to zrozumiałam, że ja tak myślę, że tak wiem, że Bóg jest wszechmogący, ale ja tego nie wpuszczam, tej myśli do mojego życia. Że On nie może konkretnie w moim życiu zadziałać. No to jest w ogóle wow. Dlaczego my tak po prostu nie umiemy tego pojąć. Ale to jest właśnie to, że my jako ludzie to po prostu wykracza poza nasze zdolności poznawcze i poza nasz umysł. I my nie jesteśmy w stanie tego w ogóle zrozumieć. Więc módlmy się o to, żeby jak najlepiej poznawać Go i poznawać Jego miłość. I módlmy się też o mądrość. I nie bójmy się powierzyć Mu wszystkiego. I pamiętajmy, że On jest z nami wszędzie, w każdej sytuacji. I w księdze psalmów jest też napisane. Bliski jest Pan wszystkim, którzy Go wzywają. Wszystkim, którzy wzywają Go szczerze. Ja mogę wejść w domu i mogę się nie modlić i mogę nie czytać Biblii, ale jeśli będę wzywała Go szczerze, On odpowie i On będzie na mnie czekał. I On będzie dla mnie bliski. I już ostatni cytat, który tutaj mam zapisany, to jest w księdze Jerymiasza, 23 rozdział. Czy ja jestem Bogiem z bliska, osiercza Pan? Czy nie także Bogiem z daleka? Czy może się ktoś przede mną ukryć tak, że go nie zobaczę, osiercza Pan? Czy to nie ja wypełniam niebiosa i ziemi, osiercza Pan? I właśnie to jest to, że my często myślimy, że łatwo jest się ukryć. Bo mamy takie doświadczenia, że kiedy ktoś nas zranił albo kiedy ktoś nas zdenerwował, my po prostu albo nie odpowiadamy na jego wiadomości, albo zupełnie go ignorujemy, wyjeżdżamy dokądś. Nawet jeśli polecimy na jakąś bezludną wyspę i od wszystkich się odetniemy, to Bóg z nami będzie, bo On jest Bogiem z bliska. My nigdy nie jesteśmy w stanie się ukryć przed Nim. I to nie jest wcale coś złego, bo to brzmi strasznie trochę, jakbyśmy po prostu nie umieli od czegoś uciec. Ale właśnie moim zdaniem to jest piękne, że Bóg jest wszędzie i On będzie z nami w najgorszych możliwych sytuacjach. I w najgorszym miejscu, kiedy my będziemy myśleli, że nie damy już rady nic robić. I to będzie nasz najsłabszy moment naszego życia, mimo że wtedy możemy nawet nie myśleć o tym, że Bóg jest z nami, to On z nami będzie i On nas będzie podpierał w tej słabości. I On zawsze z nami będzie. I najmniej, naprawdę to jest najmniej, co my możemy zrobić, to modlić się i czytać Jego Słowo. I z tym pozostawię, zastanówcie się do jakiej sfery waszego życia nie wpuszczacie Boga albo właśnie nie ufacie Mu z czymś. Albo czy macie miejsce, które jest waszym takim świętym miejscem, w którym jest Bóg i wtedy jesteście najlepszą wersją chrześcijańską w siebie, że się modlicie, czytacie Biblię i wszystko jest super. Ale kiedy wyjeżdżacie gdzieś indziej, pozostawiacie to miejsce tam. Ale chodzi o to właśnie, żeby to nasze miejsce, w którym jesteśmy najlepszymi chrześcijanami, to musimy to zaprowadzić w każde nasze miejsce. Bo my jako chrześcijanie mamy też być świadectwem dla innych. I jeśli ja zostawiam Boga jedynie w Krakowie, to tylko ludzie w Krakowie są w stanie zobaczyć mnie posiadającej relację z Jezusem. A ja chcę pokazywać to wszędzie. I chcę, żeby tak samo widzieli to ludzie z mojej rodziny, moi przyjaciele w domu. I nie chcę zostawiać tego tylko tutaj na Kraków. Ale bym chciała się tym dzielić wszędzie i faktycznie pamiętać, że On jest ze mną zawsze, gdziekolwiek jestem. I pamiętać o Nim i modlić się. I mi tak brakowało w ogóle mojego kościoła. I tak brakowało mi mojej krakowskiej rutyny, że jak przyjechałam na dwa dni i jechałam obok mojego kościoła, to myślałam, że się po prostu rozpłaczę, bo tak tęskniłam za Bogiem. Ale to było głupie, bo przecież Bóg jest ze mną wszędzie i czemu ja tęsknię za kimś, kto jest ze mną wszędzie i zawsze? I On nie tylko jest w kościele i wydaje mi się, że właśnie to też jest problem często, że ludzie myślą, że Bóg jest jedynie w kościele. I bardzo bym chciała właśnie w tym roku nauczyć się tego, że Bóg jest ze mną wszędzie i On zawsze będzie na mnie czekał w każdym miejscu i w każdym momencie. I ja nie chcę go zamykać do jednego miejsca albo do jednego etapu w moim życiu, tylko chcę, żeby był obecny ze mną w każdym momencie, gdziekolwiek będę. Jeśli macie jakieś pytania, to zadawajcie je na Instagramie pod nazwą pokojniespraknieni. Chciałabym też stworzyć takie miejsce, gdzie będziecie mogli wysyłać swoje prośby o modlitwę. Bardzo chciałabym się modlić za was. Także jeśli macie jakieś trudne sytuacje albo problemy, o które byście chcieli, żeby ktoś się z wami pomodlił albo za was pomodlił, to proszę wysyłajcie może też na Instagramie. Spróbuję coś stworzyć, żeby to było anonimowe, no bo też tak by było łatwiej. Mam nadzieję, że mi się uda. I życzę wam cudownego tygodnia i do usłyszenia w kolejnym odcinku. Bye!