Details
Nothing to say, yet
Big christmas sale
Premium Access 35% OFF
Details
Nothing to say, yet
Comment
Nothing to say, yet
The speaker is reflecting on the difficulties in their life, including romantic relationships, finances, and health. They question why they are unable to find love or financial stability and why someone can be good for one person but not another. They also express fear of being hurt and abandoned, based on past experiences. The speaker realizes they haven't been doing things that make them happy and wonders why they find it easier to suffer than to enjoy life. They mention their love for the sea, writing, pole dancing, yoga, and other activities they haven't done in a while. They express a desire to share their experiences through a podcast but also fear judgment and failure. They reflect on their childhood and the pain they have experienced, which has made it difficult for them to find joy in life. They question how to improve their finances, meet new people, and pursue their passions. They acknowledge that it may sound like they are repeating therapy clichés but emphasize the impact Moje życie to jeden przepotężny syf, nic się nie zgadza, nie zgadzają się relacje romantyczne, nie zgadzają się finanse, nie zgadza się... kurcze, no nic się nie zgadza, nie zgadza się miłość, nie zgadza się kasa, nie zgadza się zdrowie. Ja nawet nie wiem, z której strony ja mam zacząć dbać o to zdrowie, to jest w ogóle, z której strony zacząć dbać o kasę i z której strony zacząć dbać o relacje romantyczne, zobaczyć się w relacjach romantycznych też, nie tylko takich platonicznych. I wczoraj odpowiadałam sobie na pytanie, nie sama, nie sama, tylko z kimś ważnym, dlaczego nie ja? Dlaczego nie my? Co jest ze mną nie tak? I dlaczego ten sam mężczyzna może być dobry dla jednej kobiety, a dla drugiej po prostu okropny? I dlaczego ktoś kiedyś potraktował mnie dobrze, a teraz kogoś innego traktuję źle? Ja myślę, że tak naprawdę nie uzyskałam odpowiedzi, to znaczy, dlaczego ja? Dlaczego nie my? Dlatego, że nie jesteśmy dla siebie. I myślę, że tak naprawdę za każdym razem spotykając się z mężczyzną, tworząc z nim jakieś przedziwne skróty, bo jestem tego po prostu... Ach, jestem fenomenalna w tym, na pewno bym wygrała jakieś rekordy. Za każdym razem wiedziałam, że to nie jest dla mnie, no dlatego w to wchodziłam, bo ja bardzo chciałabym być kochana, ale się tego bardzo boję. I po pierwsze boję się tego skrzywdzania już na wejściu, że ja się najpierw w coś zaangażuję, a potem zostanę skrzywdzona, więc tworzę dziwne skróty, tylko teraz te skróty i tak mnie skrzywdzą i nie dają szansy na nic. A to zawsze będzie 50 na 50, spotykając się z kimś, angażując się emocjonalnie, nie fizycznie, tylko najpierw emocjonalnie, to będzie zawsze szansa 50 na 50, a robiąc dzikie skróty nie ma żadnej szansy, nie ma żadnych 50 na 50. Nie ma, po prostu nie ma, z tymi mężczyznami nic nie stworzę, a i tak chodzę skrzywdzona. I nie dość, że boję się tego, co będzie na początku, to jeszcze ze względu na to, jak wyglądało moje dzieciństwo i moja przeszłość, ja po prostu boję się, że ten ktoś zniknie z mojego świata. Nie ze swojej winy, nie dlatego, że mnie kocha, nie dlatego, że między nami nie kliknęło, coś poszło nie tak, tylko dlatego, że on nie będzie miał na to wpływu, a po prostu zniknie. Zniknie, nie wiem, umrze w wypadku, cokolwiek. Tego się boję, bo tego jestem nauczona, tak wyglądało moje dzieciństwo, że ludzie bardzo mi bliscy rozpływali się, nie było ich, ginęli z mojego życia i zostawałam sama i nauczyłam się tej samotności i nauczyłam się tego, że kochać to może nie do końca warto, bo ludzie znikają. I w jakiś sposób jest to dla mnie dużo łatwiejsze w relacjach platonicznych, w przyjaźni niż w relacjach romantycznych. Ta przyjaźń wydaje mi się takim bezpieczniejszym miejscem, bo jak wszyscy dookoła znikali, jak byłam dzieckiem i nastolatką, to tylko przyjaciele zostawali. Moi przyjaciele i przyjaciele ludzi, którzy odchodzili, że zostawałam z przyjaciółmi i to była jedyna bezpieczna relacja dla mnie w mojej głowie. Nie rodzina, nie mama, nie tata, nie wujek, nie ciocia, nie chłopak. Oni znikali, zostawały przyjaciółki moje, rodziców, więc nauczyłam się bezpieczeństwa w tej relacji i wybieram tę relację, tylko że to nie jest jedyne, czego chcę. Cześć, mam na imię Angelika i zapraszam Cię do wysłuchania tego odcinka podcastu. Mam 25 lat i jeszcze, bo za chwilę skończę 26. Mieszkam w Toruniu. No i postanowiłam spróbować i zobaczyć, jak to będzie mówić do mikrofonu i czy mi się to spodoba, bo muszę robić coś dla siebie. Dlatego, że jak tak chodziłam sobie taka nieszczęśliwa i w każdym aspekcie mojego życia się waliło i wali oczywiście nadal, to zastanowiłam się w pewnym momencie, kiedy ostatni raz zrobiłam coś miłego i coś dobrego dla siebie. Kiedy ostatni raz zrobiłam rzeczy, które lubię. No i zastanowiłam się też nad tym, co lubię. Że uwielbiam chodzić boso po piasku nad morzem. Uwielbiam w ogóle morze. Latem, jesienią, zimą. Kocham zapach morza. Kiedy ostatni raz byłam nad morzem? Nie pamiętam. Czy mogłabym? Czy mam takie możliwości? Tak, mam takie możliwości. Pociągam pewnie dwie godziny nad morze. Bilety tam jeszcze nie są najdroższe na świecie. Mam pracę i często wolne w tygodniu. Więc mogłabym jechać wtedy, kiedy to obłożenie ludzi jest mniejsze. Mogłabym po prostu wsiąść w pociąg rano i wrócić wieczorem. Mogłabym, ale tego nie robię. Kiedy ostatni raz upubliczniłam coś, co napisałam? Nie pamiętam. Dwa lata temu? Dwa i pół roku temu? Kiedy ostatni raz w ogóle coś napisałam konkretnego od początku do końca? No, napisałam w ramach terapii list do mojej mamy, ale nigdy tego nie upubliczniłam i nigdy tego nie upublicznię, bo dawno już nie pisałam rzeczy, które publiczne mogą być, bo to jest ta część mojej radości. W sensie nie tylko samopisanie, bo kocham pisać, ale też dzielenie się tym, co napisałam z ludźmi. To jest 70% tego, co kocham. Bo jak nie ma interakcji, nie ma reakcji, to to nie sprawia mi takiej radości. W sensie samo tworzenie. Tak, ale jak mam taką świadomość, że to nigdy nie ujrzy światła dziennego, to nie to samo. Kiedy ostatni raz byłam na pole dance? Uwielbiam pole dance. Nie pamiętam. Kiedy ostatni raz uprawiałam jogę? Albo poszłam na jogę do jakiegoś parku? Nie pamiętam. Nie pamiętam. Mogłabym to robić, oczywiście, że mogłabym to robić. Mam matę, mogę to robić w domu, mogę to robić w parku, mogę to robić ze swoją przyjaciółką, mogę to robić sama. Kiedy ostatni raz poszłam biegać? Kiedy, nie wiem, ostatni raz widziałam jakiś film w kinie? Kiedy ostatni raz byłam na masażu? Chryste, jaką mi to sprawia przyjemność? Albo kiedy ostatni raz byłam u fryzjera? Nie dlatego, że muszę podciąć końcówki, tylko dlatego, że chcę, że mogę, że ej, chodź, pójdziesz sobie zrobić jakąś pielęgnację, zrób coś dla siebie, idź zrobić sobie paznokcie. Przecież kochasz zrobione paznokcie. Nie pozwalasz sobie na to totalnie. Kiedy ostatni raz jadłam kanapkę z łososiem albo kanapkę z awokado? To są moje ulubione kanapki. I zawsze sobie żałuję, bo przecież łosoś i awokado są droge. Kiedy ostatni raz tak po prostu, nie wiem, leżałam, odpoczywałam, relaksowałam się, spędzałam czas z przyjaciółmi tak, jak lubię, a nie mechanicznie, że no jesteśmy przyjaciółmi, jesteśmy rodziną, przyjedziesz do mnie, ja się Tobą zaopiekuję, albo Ty zaopiekujesz się mną, albo zaopiekujemy się z Tobą wzajemnie. Ale bez żadnej przyjemności, bez, nie wiem, zrobienia coś fajnego. Ja fakt faktem ostatnio zrobiłam coś fajnego ze swoją przyjaciółką, bo poszłyśmy na koło widokowe i potem miałyśmy fajną randkę i to mi się przynajmniej udało, więc może to już jest jakiś dobry początek. Ale okazuje się, że tak naprawdę nie robię nic. Nie robię nic, co mnie uszczęśliwia, a cały czas zadaję sobie pytanie, czemu ostatnio jest mi tak ciężko? I ja myślę, że tej odpowiedzi nie należy szukać w mężczyznach, nie należy szukać w relacjach, które mi nie wyszły, bo doskonale wiedziałam od samego początku tak naprawdę, że nie wyjdą i że w ogóle najlepiej byłoby się w to po prostu nie pakować i nie bawić się swoimi emocjami, nie bawić się tą relacją, kim dla siebie jesteśmy. Ale po prostu to zrobiłam. Robiłam cały czas rzeczy, które sprawiają, że jestem nieszczęśliwa, że jestem niezadowolona, że jestem marudna, ale nie robiłam nic w drugą stronę. Nic w drugą stronę, bo wiecie, robienie sobie dobrze, robienie sobie przyjemnie jest dużo trudniejsze, wymaga wysiłku, wymaga ryzyka, dlatego że to, co lubię, wymaga ryzyka, że przecież to jest ryzyko wyjścia do ludzi, opowiedzenie o sobie i że ten podcast to będzie opowiadanie o sobie, nie o kimś innym. O tym, co zobaczyłam, o tym, co usłyszałam, o tym, co przeżyłam, o tym, co może przeżył ktoś inny, ale to zawsze będzie z mojej perspektywy, dlatego że tworzę ten podcast ja, że posty na bloga będę tworzyć ja, że ja za tym stoję i to jest ryzyko. I ja milion razy się zastanawiałam, co dalej, jak będzie wyglądać moje życie, bo jeżeli mi się uda, co jeżeli mi się uda? Chryste, przecież to jest przerażające i co ludzie, inni będą o mnie tyle wiedzieli? Przecież tak naprawdę będą wiedzieli tyle, ile będę chciała, żeby wiedzieli. Przecież tak naprawdę umiem dzielić się swoim życiem wtedy, kiedy widzę w tym sens i nie tylko takie gadanie dla gadania, ale jeżeli wiem, że mogę jakoś pomóc tym gadaniem, niezależnie od tego, czy rozbawić, czy po prostu wywołać jakieś emocje, które były potrzebne w danym momencie, to chcę to robić. To jest coś, co ja wiem. Ja wiem od przedszkola, jak ma wyglądać moje życie, a codziennie zadaję sobie to pytanie. Ja już w przedszkolu wiedziałam, że chcę być osobą publiczną, że chcę być aktorką albo dziennikarką. Mi się to nie zmieniło przez prawie 6 lat życia. Już w przedszkolu wiedziałam, że lubię modę. Kiedy ja ostatni raz poszłam i kupiłam sobie coś modnego, a nie potrzebnego mi do pracy? Kiedy ostatni raz złożyłam jakieś zwi do miejsca, które pozwoli mi się rozwijać? No nie pamiętam, bo przecież co, jakby mi się udało? Na pewno mi się nie uda, ja jestem beznadziejna. Moje wykształcenie jest beznadziejne, niczego nie potrafię i to nie ma sensu. No więc jak mam zadbać o swoje finanse? Zarabiamy wciąż tyle samo, kiedy mamy taką inflację i tak bardzo rosną rachunki. Jak mam kogoś poznać, kiedy nie poznaję nikogo nowego i przez lata kręcę się wokół tych samych mężczyzn, z którymi wiem, że nic nie wyjdzie i nawet niczego od nich nie chcę? Chociaż potrafię sobie to doskonale do głowy wbić. To jest tak, że moje dzieciństwo nikt mi żadnej krzywdy nie zrobił. Ludzie nie chcieli, żeby stała mi się krzywda, ale moje dzieciństwo to było bardzo dużo bólu. Ja wiem, że ja teraz brzmię jak te wszystkie terapeutki, jak ci kołczowie, ale nauczyłam się tego bólu. Nauczyłam się żyć z tym bólem, nauczyłam się, że ludzie umierają i odchodzą, że ludzie chorują, że nie mamy totalnie wpływu na swoje życie. Kiedy zaczyna sypać się zdrowie, wszystko się rozpada jak domek z kart i łatwiej mi jest teraz cierpieć, niż się cieszyć. I może to nie ma dla was żadnego sensu, ale tak właśnie jest, że łatwiej jest mi nie nagrywać tych podcastów, chociaż sprawia mi to ogromną przyjemność, bo już wiem jak jest tutaj. Moje życie nigdy nie było stabilne. Nie miałam stabilnego domu i to moje takie siedzenie w tym bagienku to jest jedyna stabilna rzecz, którą pamiętam od zawsze. Od dziewiątego roku życia ktoś wiecznie ode mnie odchodził, ktoś chorował, ktoś umierał i ja cały czas cierpiałam i miałam żałobę po żałobie i potem sama byłam chora, więc to było też bardzo trudne. I jedyne co stabilne i co znane w moim życiu to ból. Jedyne co znane w związkach to, że te związki nie wychodzą. I po prostu tak mi jest wygodnie i tak mi jest bezpiecznie, tylko tak mi jest nie dobrze i to jest chore, to jest chore co siedzi w mojej głowie, to jest w ogóle chore zadawanie sobie pytania co ze mną jest nie tak. Wszystko jest w porządku. Ja jestem fajna, jestem zabawna, jestem samodzielna, jestem mądra, jestem inteligentna i tak naprawdę wszystko ze mną jest ok. Ja jestem wystarczająca tu i teraz i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, tylko nie potrafię w to uwierzyć. To też jest trochę zaprzeczenie, ale myślę, że rozumiecie o co mi chodzi. I tym podcastem, tym odcinkiem podcastu zapraszam Was troszeczkę do naprawienia mojego życia, bo doskonale wiem jak to zrobić, chociaż wydaje mi się, że nie wiem od czego zacząć. No i zaczniemy od zdrowia i od spełniania swoich pasji. Zdrowie jest bardzo ważne. Całe szczęście nie muszę naprawiać relacji z moim bratem, z moimi przyjaciółmi. To jest poukładane. Relacje z moimi przyjaciółkami i z moim bratem są poukładane. I wsadziłam w to wiele wysiłku i kosztowało mnie to wiele, wiele, wiele bólu, żeby te relacje były dobre dzisiaj, więc nie zaczynam od zera. Lubię swojej koleżanki w pracy, kocham miejsce, w którym mieszkam i mam wspaniałe relacje z ludźmi, których kocham, więc może pora przestać marudzić, zacząć nagrywać podcasty, zacząć pisać. I zaczniemy od tego, że dzisiaj mamy środę, czwartek. Już Wam mówię, moi drodzy. Dzisiaj mamy czwartek, to jest Wielki Czwartek, we wtorek, po świętech. Pracę zaczęłam o 14, więc pójdziemy sobie do lekarza, bo ostatnio nie poszłam na wizytę, chociaż lekarz do mnie dzwonił dwa razy. Pójdziemy sobie do lekarza, musimy zrobić więcej badań z krwi. I co? Pójdziemy sobie do lekarza, a dzisiaj postaram się opublikować ten podcast i zaczynamy.