Details
Nothing to say, yet
Big christmas sale
Premium Access 35% OFF
Details
Nothing to say, yet
Comment
Nothing to say, yet
The transcription is a conversation with Robert Czapka, the mayor of Nowograd, discussing his experience as a local government official. He talks about the decision to run for mayor, his qualifications and experience, the challenges of the job, and the importance of trust from voters. He also emphasizes the need for strategic planning and the wide range of responsibilities in local government. Overall, Czapka reflects on his growth and the changes he has seen in his 13 years as mayor. Witam Państwa w audycji Co w Prawie Piszcze. W naszej audycji będziemy tradycyjnie chcieli w ciągu tych kilkunastu minut odpowiedzieć na to właśnie pytanie, Co w Prawie Piszcze w Gminie Nowograd. Naszym i Państwa gościem jest Robert Czapka, bo odliczny obroda. Dzień dobry Panie Budmiszczu. Dzień dobry Panie Redaktorze. Witam wszystkich rady usłuchaczy Radia Nowogród. Dzisiaj wyjątkowo naszego gościa chcemy zapytać Co w Prawie Piszcze u samorządowca. Pytanie takie Panie Budmiszczu, czy pamięta Pan ten dzień i emocje, które towarzyszyły Panu, gdy podejmował Pan po raz pierwszy decyzję o kandydowaniu na Budmistrza Nowogradu? No tego nie da się zapomnieć, bo taką decyzję podejmuje się nie w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca, tylko wynosi się decyzja przemyślana, uzgodziona z rodziną przede wszystkim, potem z zapleczem politycznym, ze znajomymi, z przyjaciółmi. No i musi być taka potrzeba przede wszystkim, bo oczywiście kandydować każdy może, ale czy jest taka potrzeba społeczna i czy należy to zrobić? Nie zapamiętam jak to było. Ja już miałem ze sobą pracę w Nowogardzskim Domu Kultury w redakcji Tygodnika Wiadomości, zarządzanie grupą ponad 20 ludzi. Byłem w trakcie pracy w Kowiatowym Urzędzie Pracy jako dyrektor Kowiatowego Urzędu Pracy, także też miałem wezwów ponad 50-osobowy i całe doświadczenie w tym zakresie miałem. Budżet też był wielomilionowy, więc też doświadczenie zarządzania finansami publicznymi, które bardzo ważne też posiadałem. Do tego miałem ukończone już studia na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, to drugie uczelnie ekonomiczne w kraju, w szkole głównej handlowej, teraz już się inaczej nazywa. Zarządzanie przedsiębiorstwami, zarządzanie generalnie. No i dwie kadencje byłem radnym, zaraz po radnym Rady Miejskiej w Nowogardzie z największym wynikiem w wyborach, tam 47 głosów dostałem. Przybiłem chyba niektóre dwa komitety razem, a potem byłem drugim kadencją radnym i wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej. Też doświadczenie miałem z jednej strony w Radzie Miejskiej, z drugiej strony w wykształceniu odpowiednia, z trzeciej strony miałem doświadczenie w kierowaniu zespołami pracowniczymi, w kierowaniu jednostkami, w daniu pod uwagę przepisów prawa, czyli kierowanie według przepisów prawa, które też są nieistotne i te przepisy też mi były już znane. No i sytuacja polityczna była taka, że wówczas co już lewicy demokratycznej wystartowałem, co już lewicy demokratycznej zaproponowałem mi kandydowanie na burmistrza i wystartowałem. Trzeba powiedzieć, że jak się starczy o wyborach na burmistrza, to dopiero się otwiera oczy, bo tak cały czas myślałem, że ten mnie nie lubi, ten na mnie nie wygłosuje, a ten jest moim przyjacielem, mam prawny głos. Oni całkowicie weryfikują wiedzę kandydata w stosunku do tego, co on wie o osobach, o organizacjach i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Były sytuacje takie, że byłem pewien, że ktoś na mnie zagłosuje, a tego głosu nie dostałem, a byłem przekonany o tym, że ktoś na mnie nie zagłosuje, bo wspiera inne ugrupowanie, ale lokalnie dostałem głos o tej osoby całej rodziny i jeszcze jej przyjaciół. Wybory weryfikują naprawdę wszystko i to jest takie, można powiedzieć, wyjęcie z życia prywatnego na 3-4 miesiące. Do wyborów człowiek się wcześniej przygotowuje, a potem już jest intensywna kampania i praktycznie dzień w dzień, bo 5-6 godzin to jest pracy. Ja robiłem taką pracę, że uważałem, że kandydat powinien przyjść do mieszkańców jego domu i się przedstawić, w sumie od początku moja kampania polegała na radnego. Można powiedzieć, że to jest taka brytyjska kampania door to door, bo jeżeli chcę reprezentować mieszkańców, to powinienem przyjść, przedstawić się, kim jestem, co chcę zrobić i tak dalej. Taką kampanię przeprowadziłem, okazało się, że wszedłem do drugiej tury. Na drugiej turze wygrał pan Kazimierz Zięba z Polskiego Stolicy Południowego i byłem pierwszą osobą, która zadzwoniła do pana Kazimierza Zięby i pogratulowała mu wygranych wyborów, bo uważałem, że tak należy postępować. W polityce nie można być hałem za przeproszeniem, trzeba po prostu postępować z klasą. Zadzwoniłem, była godzina przed północą, dostaliśmy informację z komisji, kto ile głosów i tam maj zadzwoniłem, po prostu pogratulowałem panu Kazimierzowi wygranych. To był ten pierwszy start, pierwsze doświadczenie, pierwsza taka naprawdę ciężka praca, tutaj praca całej rodziny, przyjaciół, znajomych, członków partii politycznych, ludzi dobrej woli w międzyczasie, jak którzy dochodzili, mówili, dobra, pomogę Ci, jak się mogę pomóc, rozwieszę Ci plakat, mam tam miejsce na płocie, coś, banery powieszę i tak dalej. To naprawdę był duży wysiłek w moim życiu, ale też takie ciekawe doświadczenie, mimo że przegrałem te wybory, to myślę, że bardziej poznałem ludzi w gminie Nowogard. Już mieszkańcy, bo trzeba powiedzieć, że jestem mieszkańcem od urodzenia Nowogardów, to już trzecie pokolenie, czwarte już jest mojej rodziny, więc od czterech pokoleń tu jesteśmy. To daje taki inny obraz tej rzeczywistości, którą dotychczas się spotykałem, ale też szalenie duże doświadczenie, też tego pozostania. Mimo, że pierwsze kandydowanie zakończyło się niepoborzeniem, to jednak to nie podciąło skrzydeł, bo po czterech latach Pan ponownie wystartował. Panie redaktorze, trzeba sobie powiedzieć wprost, jakie są realia samorządowo-polityczne. Jeżeli jest samorządowość, która jest powyżej dwóch kadencji, trzy, cztery kadencje, to żeby wygrać wybory kimkolwiek on jest, to trzeba co najmniej dwa, trzy razy wystartować i po prostu iść i się z tym zmierzyć i zobaczyć, czy te słupki idą do góry, czy te idą w dół. Nie ma takiej sytuacji, że ktoś wystartuje raz i wygra wybory. Po prostu się nie zdarza. Polska rzeczywistość tego nie pokazuje. Jeżeli spojrzymy na sąsiednią gminę Osina, gdzie mamy dwóch, a kilka kadencji, gdzie spojrzymy na gminę Goleniowa, gdzie w Górniuś już jest druga kadencja, trzecia już chyba nawet, gdzie spojrzymy na gminę Stepnicy, gdzie Wójt, najpierw teraz Burmiś, bo tam była zmiana nazwę, to już jest chyba piątą kadencję, czy nawet lepiej. Można powiedzieć, że wszędzie jest utrzymane status quo. Gryfice to samo. W Płotach się zmieniło, bo dotychczasowy Burmiś powiedział, że on już nie będzie kandydował. Ale tam, gdy dotychczasowy Burmiś kandyduje, no to jeżeli nie ma konkurencji kandydata, który już drugi, trzeci raz startuje, to ciężko przegrać. O tak bym tu mówił. I nie mówię tego dlatego, że jestem trzecią kadencją burmistrza, tylko mówię dlatego, że obserwuję po prostu scenę polityczną i samorządową od wielu, wielu lat. Mam kontakt z wieloma wójtami burmistrzami. Można powiedzieć, że w Zachodniopomorskim wójtów burmistrzów prezydentów jest 112, o ile dobrze pamiętam. My mamy często takie narady, konzenty. No i przy okazji tego sobie tam dyskutujemy o różnych tam sprawach, podpytujemy się, jak tam idziemy i tak dalej. No i taka jest sytuacja, że jeżeli dotychczasowy burmistrz wójt nie zrezygnuje, no to można powiedzieć, że utrzymuje stanowisko czy funkcję, o tak bym mu powiedział. No bo ludzie nie lubią ciągłych zmian. Ludzie lubią stabilność, lubią spokój, lubią trwały rozwój, lubią wyniki pracy. No i jeżeli wójt burmistrz prezydent wykonuje tą pracę dla mieszkańców, realizuje ten program wyborczy, z którym przyszedł do mieszkańców, ma kontakt z mieszkańcami, więc to generalnie tak zostaje. W osi nie się zmienił chyba dwie kadencje temu wójtu, ale też tylko dlatego, że poprzedni wójt sobie powiedział, że idzie na emeryturę i już nie będzie startował. Wójt Andrzej Wojciechowski też był już w kadencjach bycia naczelnikiem, starostą, potem burmistrzem zrezygnował i dlatego wygrał obecny burmistrz goleniem. Więc to za pierwszym razem można powiedzieć, że nigdy się nie wygrywa, bo to są bardzo przypadki skrajne, że tak powiem. Dlatego ja byłem świadomy, że jeżeli chcę pełnić tą funkcję dla mieszkańców, no to to jest długa droga. I ta pierwsza przegrana mentalnie nie rozłożyła mnie na łopatki, że to już koniec itd. Ja byłem zadowolony, że pierwszy raz startowałem i wszedłem do drugiej tury z panem Kazimierzem Ziembą, który już 16 lat był burmistrzem, to kawał czasu. I ja wiedziałem, że to jest długi marsz i za 4 lata są następne wybory i po prostu będę startował. I te działania, które podejmowałem, rozmowy z mieszkańcami, to wszystko co układaliśmy wspólnie z organizacjami pozarządowymi, m.in. z partnerami politycznymi, samorządowymi, to tak to trzeba powiedzieć, to po prostu trwało kolejne 4 lata po to, żeby w wyborach wystartować. Jak sam pan wspomniał, to już 3 kadencje jest tam pełni funkcję burmistrza Nowogardy. I proszę nam powiedzieć, jak zmienił się ten Robert Czapła od 2010 roku, kiedy wygrał pierwszy raz wybory, a jaki jest dzisiaj, w 2023, prawie że kilka miesięcy przed kolejnymi wyborami? Zmiana jest doświadczenia niesamowita, można powiedzieć, że moje doświadczenie, które miałem w 2010 roku, a teraz to jest ułamek tego, co takiego rozeznania mam w tej chwili. W ogóle ja to myślałem, że tak, studia skończyłem zarządzania, kieruję powiatową jednostkę, powiatowym urzędem pracy, mam filię w Nowogardzie, urząd w Goleniowie, mam 50 ludzi, wieloletni nowy budżet, jestem radnym, jestem szefem partii, jestem wiceprzewodniczącym rady, mam doświadczenie zawodowe i jak ja zostanę burmistrzem, to ja wszystko będę potrafił robić. I okazało się, że w pierwszym tydzień życia zweryfikowało wszystko, bo moje umiejętności w stosunku do tego, co tutaj było potrzebne, to było 5%. I to proszę zobaczyć po jakim doświadczeniu samorządowym, 5% tego, co ja powinienem mówić. W pierwszy pół roku to ja przespałem z ustawami, z rozporządzeniami, ja do domu to brałem, ja wychodziłem z pracy, ja czytałem po nocy, czytałem po nocach ustawy, czytałem rozporządzenia, akty prawne, po prostu sobie to wgrywałem w głowę, tak mówiąc, językiem młodzieżowym, uczyłem się. I to było takie ciężkie pół roku, można powiedzieć, że studia prawnicze skończyłem, we własnym zakresie, no tak. I to był naprawdę taki ciężki kawał roboty tej pracy, bo trzeba było mieć rozeznanie. Pracownicy przychodzili i mówili, podaj mi decyzję, a żeby podnieść decyzję, muszę znać przepis prawa. No i jeszcze jedno, co mnie zaskoczyło wówczas, no bo jak byłem radny, to sobie myślałem tak, no raz w miesiącu jest to w sesji, a 3 razy na 2 miesiące. Jesteśmy w gronie 21 osób, każdy każdemu podpowiada, podejmuj decyzję. No ale jak u burmistrzów tak nie ma. Przychodzi pracownik i mówi, podaj mi decyzję, mam już 6 decyzji do podjęcia, nawet to czas ma 15 minut, bo za chwilę przychodzi inny dyrektor czy kierownik, ma inne problemy, inne musi się rozwiązać. Jest maraton podejmowania decyzji, więc mnie zaskoczyło to, że tych decyzji jest tak dużo, że w ciągu dnia kilkadziesiąt decyzji trzeba po prostu podejmować. No i za każdą brać pełną odpowiedzialność, bo odpowiedzialność jest prawna, ale też jest materialna. Z karmnikiem mamy odpowiedzialność materiałną dla wszystkich rzeczy, które tutaj się dzieją. No ile są sprawy proste, gdzie posadzić drzewo, gdzie ławkę i tak dalej, to łatwo podejmować takie decyzje, ale jak kierownicy przychodzili z problemami, których sami nie mogli rozwiązać, a byli w 20-letnim staży, kancelaria prawna łamała głowę i przychodzili co zrobić, no to sobie proszę wyobrazić się w takim szoku, bo ja w pierwszych miesiącach pracy. Generalna zasada u mnie w życiu to jest taka, nie załamywać się, iść do przodu, uczyć się, nabierać doświadczenia i pokonywać wszystkie te rzeczy, które potrzebne. Nie przejmować się niepowodeniami, z każdego niepowodzenia wyciągać wniosek po to, żeby jutro być lepszym i jeszcze sprawniej, lepiej i właściwie niż w gronie. Dzisiaj patrząc z perspektywy 13 lat, bo to tak by trzeba powiedzieć, 13 lat mnie w grudniu, to obraz, który mam dzisiaj w głowie samorządu, w ogóle polityki samorządu gminnego, powiatowego, wojskiego czy nawet szczebla krajowego jest całkiem inny niż wtedy. Wówczas zajmowaliśmy się bieżącymi sprawami, dzisiaj planowanie strategiczne jest jakby podstawą. Musimy zaplanować co po kolei robimy, co w pośrednich latach, jak rozkładamy pieniądze, jak rozkładamy ciężar naszej pracy na pracę społeczną, czego czekują mieszkańcy, gdzie są środki zewnętrzne do tego, a trzeba pamiętać, że to nie jest tylko praca w urzędzie, bo urząd to jest tylko miejscem wykonywania tej pracy, które służy do tego, żeby się spotkać, żeby porozmawiać, żeby podejść z decyzją, żeby podpisać dokument, ale głównie to jest praca w terenie, w jednostkach, a zakres działania gmin jest bardzo szeroki. Mamy tak, zdrowie, mamy szpital, mamy sport, mamy organizacje pozarządowe, mamy tereny większe, 37 sztuk, mamy sprawy typowo urzędowe, jak dowody osobiste, jak meldunki, wymeldowania i tak dalej. Mamy urząd stanu cywilnego, więc jesteśmy przy ślubach, przy narodzinach, można powiedzieć, mieszkańców. Mamy obrót nieruchomościami, dzierżawy, handel, zamiany, sprzedaży. Mamy prowadzenie inwestycji i tych małych, jak placa zabaw czy siłownia na świeżym powietrzu, co realizujemy w Silesii. Ale również mamy rozbudowę szpitala za 20 milionów złotych ze wszystkimi branżami. Oprócz tego jeszcze, jak się nałoży na to siatkę oświatową, gdzie mamy 3 przedszkola, 10 szkół podstawowych i jednolicja, to mamy praktycznie taki rząd w samorządzie, ze wszystkimi możliwościami działania w praktycznie każdej sferze publicznej. Już nie mówię o kulturze biblioteka, no, garstek, domki córek, to jest taki mały rząd, takie małe podwórko, gdzie jest dookoła, w ogóle trzeba te wszystkie sprawy mieć. Nie mówię o tym, żeby ponarzekać czy coś takiego, bo ja nic z takim człowiekiem nie jestem, tylko czasami mieszkańcy pytają, a szczególnie młodzi ludzie, co Ty robisz w tym rzecie, czym Ty się tam zemtyjesz. To mówię wszystkim. Od wydania Tobie dowodu osobistego, jak skończyłeś 18 lat, jak urodzisz dziecko, to dostaniesz ode mnie odpis, jak się będziesz żenił, to dam Ci ślub ja lub mój zastępca w Urzędzie Stanu Cywilnego, jak będziesz chciał wydzierżać działkę od gminy, to też tutaj, jak będziesz chciał kupić nieruchomość od gminy, też tutaj, jak będziesz chciał wybudować dom, to po warunkach zabudowy też przyjdziesz tutaj. Więc wszystkie sprawy, łącznie aż do śmierci, bo przecież zarządzanie cmentarzem to też jest gmina, co prawda mamy operatora, ale my te sprawy prowadzimy. Sprawy gminne są od początku życia do końca człowieka i samorząd po prostu musi to wszystko uderzyć. Oczywiście mamy specjalistów, mamy fachowców, mamy ludzi, którzy znają się na swojej robocie i robią to profesjonalnie, ale to jest doświadczenie bardzo duże. Jeżeli pan redaktor pyta, jaka różnica mojej wiedzy, doświadczenia przez te 13 lat, to ja chcę powiedzieć, że ta praca, bo doświadczenie zawodowe mam oczywiście większe, ja pracowałem na wielu stanowiskach w Akademii Morskiej, byłem przewodnikiem środka szkoleniowego itd., itd., itd., ale ta praca w urzędzie miejskim, jak gdyby, daje mi obraz całego życia gospodarczo-społecznego, jakie tylko może funkcjonować, a tego w 2010 roku nie miałem w takiej okazałości jak teraz. Oczywiście miałem pewne doświadczenia, ale to nie było to, co teraz. Dzisiaj bez problemu rozmawiam z każdym dyrektorem, kierownikiem na temat każdego kłopoty jednostki czy zakładu budżetowego, bo po prostu znam to od potrzeby. Natomiast wówczas można powiedzieć, że się uczyłem. Różnica jest, panie redaktorze, kolosalna. Można powiedzieć, że jestem w pełni świadomym człowiekiem, co się dzieje dookoła mnie, zarówno w gospodarstwie, w sprawach społecznych, jak i polityce, no i cieszę się, że mieszkańcy dali mi tę możliwość pracy dla nich, bo to jest dla mnie zaszczyt, a przy okazji innego spojrzenia na świat. Po chwile oddechu dla naszego gościa i dla państwa zapraszam na krótki przerywnik muzyczny, czyli zaśpiewa dla nas Ellie Dickson piosenkę Swing, a po nim wrócimy do naszej rozmowy. Swing, swing, it's a good thing, you came for a jump in, you throw a lot of curveballs, yeah, but I'm hitting the scene, what a lot, lot more than you're giving me. Swing, swing, it's a good thing, you came for a jump in, you throw a lot of curveballs, yeah, but I'm hitting the scene, what a lot, lot more than you're giving me. I was just minding my business, then you took a ball and you pitched it, should've known when you checked my statistics, money ball, yeah, you're not such a big fish. I can't stand this fake fake cancer, we're hitting right back, hit you with the grandstand, we missed you down four, call out the foul ball, I'm in the penthouse, you're on the ground floor, like, oh, we were living right, thought I left the oven on, cause you're such a gag light, always looking down, cause you think you're a winner, you're so full of it, how'd you even eat your dinner? Swing, swing, it's a good thing, you came for a jump in, you throw a lot of curveballs, yeah, but I'm hitting the scene, what a lot, lot more than you're giving me. Swing, swing, it's a good thing, you came for a jump in, you throw a lot of curveballs, yeah, but I'm hitting the scene, what a lot, lot more than you're giving me. Seems so stupid, now I'm innocent, let you all go over, get up in my face like a toothpick. Seems so stupid, now I'm innocent, let you all go over, now I'm through with it. Seems so stupid, now I'm innocent, let you all go over, get up in my face like a toothpick. Seems so stupid, now I'm innocent, let you all go over, now I'm singing. Better off, swing, swing, swing, better off, swing, swing, swing, better off, swing, swing, swing, better off, swing, swing, better off. Swing, swing, it's a good thing, you came for a jump in, you throw a lot of curveballs, yeah, but I'm hitting the scene, what a lot, lot more than you're giving me. Swing, swing, it's a good thing, you came for a jump in, you throw a lot of curveballs, yeah, but I'm hitting the scene, what a lot, lot more than you're giving me. Better off, swing, swing, it's a good thing, you came for a jump in, you throw a lot of curveballs, yeah, but I'm hitting the scene, what a lot, lot more than you're giving me. Better off, swing, swing, it's a good thing, you came for a jump in, you throw a lot of curveballs, yeah, but I'm hitting the scene, what a lot, lot more than you're giving me. Witam Państwa ponownie, ci którzy dopiero teraz dołączyli do nas informujesz o sytuacji Państwa obecnej w Cotra de Pistre, w której rozmawiamy z naszym gościem, górnictwem Nowogardu, Robertem Czaplą, o naszym gościu z okazji niedawnego święta samorządowców. Panie górnictwo, 13 lat pracy na stanowisku górnictwa oznacza nie tylko doświadczenie, ale i też zaufanie wyborców. Jak to według Pana wygląda dziś, jak to z tym zaufaniem wyborców jest? Bez zaufania wyborców nie da się pracować, bo to wyborcy decydują kto ma kierować w ich imieniu, gminą, miastem, która nie wie, z kim. My o to zaufanie staramy się cały czas przez całe swoje życie samorządowe, jak już w przypadku moich. Ja dzisiaj chciałbym przy okazji podziękować wszystkim mieszkańcom gminy, w ogóle jak moim wyborcom, ale również tym, którzy na mnie nie głosowali, bo to zawsze jest czas, żeby się do mnie przekonać. Miałem sytuacje takie, że ktoś w pierwszym kadencie na mnie nie głosował, a w drugim już pod koniec głosowałem. Nie głosowałem na Ciebie, ale widzę, że dużo robisz, dużo się dzieje, wyborca się zmienia, wyborcy się zmieniają. Będę na Ciebie głosował, jesteś dobrym gospodarzem. Może nie politycznie nam po drodze, ale polityka w samorządzie nie ma znaczenia i będę na Ciebie głosował. Ja też to mówiłem cały czas, że w samorządzie nie powinno być polityki. Jaka jest różnica między lewicą a prawicą w polityce? Oczywiście w sejmie się mogą z nas kłócić o, nie wiem, o in vitro, o inne sprawy ideologiczne, że tak powiedział, jak lekcja religii w szkołach, czy inne tematy, które różnią prawicy od lewic. Natomiast w samorządzie to my mamy drogi, my mamy oświetlenie, my mamy szkoły, mamy dom kultury, mamy mieszkania, mamy pomoc ludziom w OPS-ie i tu jest po prostu robota. Nawet jakby ktoś chciał robić politykę, to nie znajdzie miejsca na politykę, bo nie ma takiej możliwości. Kiedyś mnie tam jeden z radnych zarzucał, że jestem politykiem. Ja mówię, że żaden polityk. No ale Ty jesteś z lewicy, a ja z prawicy. Ja mówię, no dobra, to powiedz mi, jaka jest w gminie Nowogazd różnica między lewicą a prawicą, że jak będziemy budować lampy przy ulicy i oświetleniu, to lewica będzie budowała po lewej stronie, a prawica po prawej? No odpowiada mi, no tak. Ja mówię, no a z której strony na tą ulicę będziemy patrzeć? Z jednego końca czy z drugiego? Bo z jednego końca ta ulica, lampy będą stały po lewej stronie, a z drugiego końca patrząc po prawej stronie. No i tak ta dyskusja się polityczna ukończyła, no bo tu nie ma miejsca po prostu na politykę. Tutaj trzeba wykonywać pracę dla mieszkańców. Ja chciałbym podziękować mieszkańcom za te zaufanie społeczne i to, co w ostatnich wyborach, ale i wcześniejszych się zdarzyło, to takie dla mnie budujące. Bo ja pamiętam, startowałem na radnego, to uzyskałem największą ilość głosów. Potem startowałem na burmistrza, to swój rekord pobiłem. Drugi raz startowałem na burmistrza, to swój rekord pobiłem, zostałem burmistrzem. Druga moja kadencja wygrana, wówczas chyba w pierwszej turze nawet, to kolejny rekord głosów. No i ostatnia kadencja, 2018 rok, ostatnie wybory, trzecia kadencja i kolejny rekord. Trzeba powiedzieć, że ilość głosów z wyborów na wyborów jest rosnąca. Teraz ten sondaż, który dziennik Nowogardzki podał, ta sondażownia ogólnokrajowa zresztą go zrobiła, bo to przecież nikt nie robił tutaj tego lokalnie, gdzie mam 60% szans na reelekcję, no mnie trochę, że tak powiem, zaskoczył, bo ja nigdy nie sądziłem, że to takie poparcie można mieć. I to jest bardzo duże poparcie, bo to jest na poziomie prezydenta Szczecina, o tak bym to powiedział. To już większe poparcie w swojej sondażowni wychodzi niż prezydentowi Świnoujścia, który tunel zbuduje. Więc to cieszę i chciałbym serdecznie podziękować wszystkim mieszkańcom. Nie chcę powiedzieć, że do końca swoich dni pracy będę robił wszystko to, żeby tego zaufania nie zawieść i jestem tutaj po to, żeby Was reprezentować, dla Was potracować w roli mieszkańcy i Wam służyć, bo ja też rozumiem, że burmistrz i urząd ma rolę służebną wobec mieszkańców. My jesteśmy po to, żeby służyć. Dlatego ja bardzo ważną, czy uwagę dużą przykładam do tego programu wyborczego, z którym szedłem co wybory. Ja mam w szufladzie swój program wyborczy, listę i codziennie rano jak przychodzę, to otwieram tą szufladę i patrzę, co tu jeszcze powinienem zrobić, żeby za kilka miesięcy spotkać się, czy tam za rok, czy za dwa z mieszkańcami i powiedzieć, co zrobiłem, to zrobiłem, to zrobiłem, tego się nie udało, ale nie udało się, dlaczego, dlatego bo. I wyjaśnić też mieszkańcom, bo uważam, że to się należy. Oczywiście nie można być pysznym, nie można być aroganckim, nie można być ignorancem. Zaufanie społeczne to jest rzecz taka, powiedziałbym, bardzo urodzona. Mieszkańcy są bardzo wrażliwi. Każdy ma swoje tematy, które są dla niego priorytetem. Dla jednego priorytetem będzie droga, dla innego jak dziecko jest opiekowane w przedszkolu, dla trzeciego dostęp do lekarza w szpitalu, więc tych tematów jest dużo i dla każdego inne sprawy są ważne. Trzeba patrzeć szeroko i przede wszystkim trzeba słuchać ludzi. Trzeba słuchać ludzi i trzeba rozwiązywać ich problemy. I to trzeba zrobić jak na szczycie. Problemy nie mogą leżeć, więc tutaj mamy też taką pracę pod presją czasu, ale to fajnie, bo jak się udaje rozwiązać problem i ktoś jest zadowolony i powie dziękuję, to jest świetne. Ja oczywiście wiem, że krytyki nigdy się nie wyzbędziemy, bo zawsze jest ktoś, kto będzie niezadowolony albo zawsze będzie ktoś, kto będzie chciał zostać burmistrzem, będzie jakoś kandydatem, będzie robił wszystko, żeby z bezuła... z beza... przepraszam bardzo, słowa mi brakuje. Żeby powiedzieć, że to, co robi obecny burmistrz, to jest źle, niedobre i on to zrobi lepiej. To jest normalna rzecz i tutaj na to nie zwracamy uwagi, bo to nie jest krytyka pracy czy ocena pracy, ale bardziej taka krytyka dla krytyki, żeby odbić głosy. Ale ta ocena społeczna jest bardzo ważna. Ja często spotykam się z mieszkańcami, czy to w sołeczkach, czy w osiedlach, czy tak jak wczoraj z seniorami z Uniwersytetu III wieku, którzy kończyli swój rok akademicki. Przepraszam, przedwczoraj pytam, no co jeszcze należałoby zrobić, w którą stronę pójść, co zrobić z tym tematem, a jak jeszcze to udzielić. I cały czas staram się rozmawiać z nimi, konsultować, opiniować. Powiem tak, panie redaktorze, chcę być burmistrzem, który służy ludziom i który służy ludziom tak, jak ludzie tego oczekują. I staram się tak robić. A zaufanie, no walczymy o nie przez całe życie, przez całą pracę. Ja wiem, że czasami są pomnóstwie w pracy, czasami są błędy. Ja to mówię tak, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Natomiast cały czas trzeba strzechiwać głosy mieszkańców i cały czas trzeba pracować dla nich ciężko i terminowo, bo to jest ważne, żeby szybko te ich potrzeby zrealizować. A jeżeli czegoś nie można zrobić, no to trzeba zadzwonić, trzeba się spotkać i powiedzieć, słuchaj, nie mogę tego zrobić, ponieważ... I wyjaśnić. To też jest ważne, żeby ta informacja zwrotna do mieszkańców docierała. No ja tak staram się pracować. A jak będzie z zaufaniem społecznym, no tego, panie redaktorze, nikt nie ma. Czy praca w samorządzie faktycznie może być oderwana, jak posugerowała swego czasu premier Ewa Kopacz, od wszelkiej kwestii ideologicznej? Czy samorządowiec powinien jednak mieć jakiś świat wartości, do którego się odwołuje? Co jest ważne dla pana? Dla mnie ważne są człowiek, dla mnie ważne są problemy ludzkie. Ja tu przyszedłem do pracy dla ludzi, bo tak, ja nie chcę być administratorem, ja nie chcę być zarządcą, ja chcę być mieszkańcem gminy Nowogard, który może pomóc innym. Bo tak. I staram się to robić. Rozmawiam z mieszkańcami na ulicy, rozmawiam na placu zabaw, rozmawiam w sklepach, w kolejkach, rozmawiam na parkingu, tak jak wczoraj miałem miejsce z sąsiadką koło mojej mamy. Cały czas dyskutuję i ja uważam, że kontakt z ludźmi po prostu jest najważniejszy. A każdy ma swój świat oporu. Ja uważam, że... Zresztą jak mnie pytają, z jakiej ty partii jesteś, powódczycy, jesteś z jakiejś partii? Ja mówię, no tak, jestem, bo w polityce człowiek się odnajduje w partiach politycznych, bo zasada jest taka. Jesteś osobą fizyczną? Ok. Chcesz pracować w organizacjach pozarządowych? No to wstępujesz do spowarzyszenia bądź fundacji. Chcesz założyć, chcesz prowadzić biznes? No to dopiero działalność gospodarczą, czy to jednoosobową, czy to spółkę, jedną, drugą, trzecią. Chcesz wejść w politykę? No to musisz być w partii politycznej. Ja słyszę czasami, że ktoś jest poza partii politycznej. Tak samo jakby prowadził działalność gospodarczą nie zakładając firmy. Albo jakby chciał być w trzecim sektorze, ale nie wiedzisz się w spowarzyszeniu ani w fundacji. Nie da się. Ostatnio prowadziliśmy taką dyskusję, że dlaczego ludzie unikają partii politycznych. Bo partia polityczna to jest rzeczą normalną. Jedna, druga, trzecia, czwarta i tak dalej. No ale niektórzy unikają, bo po prostu w tych partiach nie ma dla nich miejsca. Bo może opalili mosty, to trzeba tak powiedzieć. A druga sprawa jest to, że partia polityczna składa sprawozdanie finansowe. Przepływ finansów w partii politycznej jest, jak to się mówi, jasny, przejrzysty. Komisarz wyborczy ma wgląd w te wszystkie dokumenty. W prowadzenie kampanii wyborczej. I jeżeli partia źle prowadzi swoje finanse, to znaczy, że cofa się i do takich budżetów. Natomiast jeżeli ja założę sobie nie partię polityczną, ale komitet wyborczy, Roberta Czapel na przykład, to ja już unikam kontroli finansowej. Jeżeli ktoś mi mówi, że on jest bezpartyjny, bo nie chce być partyjnym, to ja się pytam, a składa sprawozdania finansowe wyborów? No nie. A to dlatego nie idziesz w partię. Więc tutaj też tak jest. Są różne partie polityczne, są różne... I każda jest ważna, bo jeden ma poglądy lewicowe, drugi ma poglądy prawicowe i to trzeba szanować. Wormisz ma mieć swoje poglądy. Oczywiście, że tak, jestem człowiekiem, głosuję również do Parlamentu Europejskiego, głosuję na prezydenta kraju, głosuję na kandydatów do Senatu, do Sejmu, do Sejmików Województwa i do Powiatu i mam swoje poglądy polityczne. Mnie się pytają, czy to jesteś z jakiejś partii. Tak, jestem z partii. Ale z jakiej partii? Z takiej partii, która nie mówi ludziom jak żyć, tylko mówi ludziom, że żyjcie sobie jak chcecie, tylko nie róbcie krzywdy drugiej osobie i szkody jakiejś innym osobom. Ale my wam nie powiemy, czy w niedzielę macie iść do kościoła, czy macie iść do sklepku, czy macie iść na plazapu. My wam nie powiemy, co wam można, czy wam można leczyć in vitro, bo nie możecie mieć dzieci, czy nie. Jeżeli chcecie, to proszę bardzo. My wam nie powiemy, że jeżeli są dwie dziewczyny i chcą razem ze sobą żyć, że to jest w tym coś złego. Niech to robią po prostu, bo to jest ich życie. Ja jestem właśnie w takiej partii, która nie narzuca ludziom jak żyć, nie mówi ludziom jak żyć. Po prostu każdy może sobie żyć tak jak chce, by nie robił krzywdy drugiej osobie, a państwo powinno jak najmniej ingerować w życie prywatne człowieka. Ale państwo, samorząd ma takie zadania do wykonania dla mieszkańców. I oczywiście ja jako górmisz mam swoje poglądy, natomiast to są moje poglądy, które ja wyrażam przy urnie wyborczej do Parlamentu Europejskiego, do Sejmu, do Senatu, przyna prezydenta RP. Natomiast w samorządzie lokalnym te poglądy kompletnie się nie sprawdzają. Ja się mam zajmować drogami, ja się mam zajmować oświetleniem, uzyskiwaniem środków zewnętrznych, budowanie świetli gwińskich, placów zabaw, terenów rekreacyjnych, inwestowaniem w oświata, w przedszkola, w szkoły, w nauczycieli. Ja się mam zajmować krzewieniem kultury, poprzez finansowanie Nowogrodzkiego Domu Kultury, czyli biblioteki gwiezdkiej. Ja mam się zajmować pomocą ludziom w trudnej sytuacji życiowej, poprzez ośrodek pomocy społecznej. Oczywiście mieliśmy w Nowogardzie taką dyskusję ideologiczną, bo ja na przykład uważam, że to jeżeli ktoś ma problem i nie może mieć dziecka, a mocno chce i jest para kobiety, mężczyzna, mocno chce, to jest taka metoda leczenia niepłodności i niewinności. No i Urząd Marszałkowski, Państwo wycofały się z tego, co wiemy, natomiast Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego daje na to samorządom pieniądze. Ja też jestem ojcem, też jestem głową rodziny. Ja wiem, co to znaczy starać się o dziecko, ja wiem, co to znaczy mieć dziecko i każdemu życzę, kto chce, żeby miał dziecko i dzieci. Natomiast jeżeli ktoś nie może mieć, a są metody leczenia, bo to jest metoda leczenia, to ja uważam, że rolą samorządu jest również w tym pomoc, bo my też prowadzimy szpital, prowadzimy służbę zdrowia i my znaleźliśmy taki program leczenia niepłodności metodą in vitro z Województwa Zachodniopomorskiego. Daliśmy uchwałę Rady Miejskiej i tam małą dyskusję mieliśmy ideologiczną, czy to tą drogą powinniśmy iść, czy to zostawić w sferze Boga, wiary itd. Ja oczywiście jakby bym ja wstrachowałem od spraw religijnych i wiary, bo tutaj uważam, że każdy tutaj jest wolny i może wybrać to, co dla niego i dla jego rodziny najlepsze. Natomiast ja cały czas mówiłem o leczeniu niepłodności metodą leczenia. No i udało nam się przez Radę Miejską przejść. Mamy taki program i to jest chyba jedyna rzecz, która gdzieś tam budziła kontrowersje takie ideologiczne w moim doświadczeniu samorządowym. Natomiast reszta spraw to są sprawy infrastrukturalne, sprawy społeczne, mieszkańcy, pomoc ludziom. No to tutaj ciężko się spierać na ideologię, bo ciężko nawet znaleźć tą ideologię tych spraw, czy nawet szukać. Ja tego nie robię. Ja odbieram swoją misję w ten sposób, że jestem tu po to, żeby służyć i pomagać ludziom i mam do tego aparat pomocniczy w formie Urzędu Miejskiego, jednostek pomocniczych i staram się to dobrze prowadzić. Natomiast ideologia, ok, mogę przy kawie sobie porozmawiać, gdzieś w gronie znajomych, rodziny, podyskutować nawet publicznie, ale to jest jak gdyby poza moją pracą. W pracy kieruję się po prostu potrzebą pomocy i uwagi człowieka. No to jak ustaliliśmy, drogi, podniki, remonty domu, budynków nie mają żadnej ideologii. Nie mają barw politycznych. No właśnie, nie mają barw politycznych, ale dobrze, że samorządowiec miał te jakieś wartości, którymi się kieruje. Byleby te wartości nie blokowały takich inwestycji jak drogi, prawda? Ale co to znaczy być dobrym samorządowcem? Jaką definicję Pan podał dobrego samorządowca? No dobry samorządowiec to jest ten, który po pierwsze słucha ludzi i chce pomagać ludziom i pomaga ludziom. Ale nie na zasadzie takiej, że pomaga, że pokazuje, że pomaga, że dałem tutaj pieskowi czy kotkowi wody, nakarmiłem czy pieska i od razu robię sobie zdjęcia, jaki ja dobry jestem. Czy coś tam robię i od razu, jaki ja tutaj dobry jestem. To po prostu pomaga, robi to na co dzień. Rozmawia z ludźmi, interesuje się ich problemami i stara się szukać rozwiązań, żeby te problemy mieszkańców rozwijać, żeby ludziom się po prostu żyło milej, przyjemniej. Proszę zobaczyć jaką my robotę zrobiliśmy nad jeziorem. Też można powiedzieć, no co ma jezioro do poziomu życia. Powiem, że to jest szeregie ważne, bo dużo osób mówi, że czuje się trochę jak sanatorium w Nowym Jorku. Wychodzi nad jezioro, pięknie wszystko zadbane, przykoszone, nowe rośliny, nowe nasadzenia, jezioro wygospodarowane, murek zrobione, ścieżka dookoła jeziora jest. Oczywiście wszędzie są jakieś takie drobne ubytki, które trzeba zawsze zrobić, ale to jest kawał roboty, który to włożyliśmy i dzięki temu też mieszkańcy czują się dobrze. Dzisiaj wystarczy zobaczyć. Ja pamiętam jak przemowałem w gminę, te ławki były zdewestowane, nikt na niej nie siedział, kosze lądowały w jeziorze po dyskotekach. Dzisiaj już tego nie ma. Dzisiaj zrobiliśmy fajne ławeczki estetyczne, kosze na śmieci, wszystkie leki są praktycznie odnowione, jest ścieżka wokół jeziora. Za chwilę odpalamy tam oświetlenie, więc ten teren można powiedzieć wokół jeziora, czy przy jeziorze jest pięknie zgospolarowany. I nawet w życiu szukamy pomysłu co można zrobić, pytam mieszkańcom, no dobra, powiedzcie co jeszcze przy tym jeziorze można zrobić. No dwa placy zabaw są przy tym jeziorze, bo jedno na zielonej, a drugie na placu Szarej Szeregu. Ten kompleks sportowy, który zbudowaliśmy na placu Szarej Szeregu, ja pamiętam, że tam gora stała. Nie wiem czy pan redaktor pamięta, tam po prostu była taka niecka i tam te wszystkie studzienki, co sastała woda. My zrobiliśmy ten skatepark, kor tenisowy, to dolne boisko zremontowaliśmy, potem zrobiliśmy ten stint work out tamowy. Miasteczko rowerowe jest czynne, nawet próbowaliśmy przy placu zabaw postawić sprzęt, czyli dużą szachownicę. Nawet przy tym placu zabaw próbowaliśmy zrobić boisko do badmintona, ale nie sprawdziło się, nie ma chętnych, więc daliśmy sobie spokój. Na kąpielisku miejskim trzy boisko do piłki siatkowej. Dzisiaj działacze piłki ręcznej mówili, że zrobimy tam boisko do piłki ręcznej na kąpielisku. Zjeżdżalne, jak to było, kajaki, łódki bezpłatnie wypożyczalne, piłkarzyki bezpłatne, stół do tenisa stołowego. Jest po prostu wszystko. Chciałoby się znaleźć jeszcze najemców na te domki, trzy, które stoią. Natomiast my mamy tylko takie uprawnienia, że na 10 lat wjeżdżalne możemy ogłosić i to ogłosiliśmy. Natomiast nic do wjeżdżalne nie przystępuje, bo my też mamy świadomość, że trzeba zainwestować w te pieniądze, które w 10 lat się nie urodzą. Poszliśmy do Rady Miejskiej, powiedzieliśmy, przedłużmy to na 30 lat, dajemy tu pomóc na 30 lat, których tutaj zainwestuje duże pieniądze i przez ten okres będzie sobie je po prostu odzyskiwał, zarabiał, tam będzie po 300 latach i na dostanie z powrotem super fajne domki i super ośrodek. Ale Rada Miejska się nie zgodziła, klub Nowa powiedział nie, Domkom Piotis powiedział nie. Na 10 lat ogłaszamy drugi przetarg, czekamy, może ktoś się zgodzi. Ale całe Jezioro Wokół jest pięknie zagłośone Rwarem i Kąpieliskiem. I to też powoduje, że ludziom czuje się lepiej. Dzięki temu czuje się dobrym samorządowcem, na pewno częściowo spełnionym w tym zakresie, że mieszkańcom się tam podoba, że ludzi się czuje, że zgodzą na spacer, że spotykają się. Obserwują wiosnę, jak to się wszystko rozwija, latem jest inaczej, bo te nasadzenia, które robimy, one całkiem inaczej wyglądają wiosną, latem i jesienią. Mamy specjalistów tutaj odbieraczałych, więc ten teren jest zagospodarowany. Proszę zobaczyć, co się dzieje w gospodarce, strefy ekonomicznej. Czy ktoś 13 lat temu myślał, jakie jest strefy ekonomicznej? Nie było strefy ekonomicznej, gruntów nie mieliśmy nawet. Dzisiaj jest strefa ekonomiczna, jest droga, jest kanalizacja jedna, druga, jest dostęp mediów, jest firma Prendler, 330 osób. I o ten besie za chwilę otwiera. Z trzecią firmą negocjujemy i chcę Państwu powiedzieć, że za chwilę nie będziemy mieli gruntów pod fabryką. Trzeba będzie rozmawiać, żeby ktoś nam te grunty sprzedał, odsprzedał, wypożyczył, nie wiem, prowadził do strefy. Więc to przed nami. Bezrobocie na poziomie 5%. Ja pamiętam, jak było 40%. Jak rozpoczynałem pracę w gminie, to było około 20% bezrobocie. Dzisiaj każdy, kto chce, ma pracę. Dzisiaj plakaty, usługi ogłoszeniowe, plakaty krzyczą, praca szuka człowieka. To jest inny w ogóle czas. Gospodarczo jesteśmy rozwinięci. Ilość pozwoleń i niepozwoleń, warunków zabudowy na budowę domów dla ludzi jest rekordowa, można powiedzieć. Nie ma tego kryzysu i tak dalej. Wydajemy bardzo dużo warunków zabudowy. Ludzie się budują, kupują działki i budują domy. To cieszy, to znaczy, że społeczeństwo musi polegać. Więc mamy pracę, mamy rozwój budownictwa jednorodzinnego. Chciałoby się jeszcze te wielorodzinne. Mamy projekt budowy domu, ale na razie rząd Banku Składowstwa Krajowego nie ma na to pieniędzy. Więc czekamy, a jak będzie jakieś rozdanie, to chętnie bierzemy i kolejne 24 mieszkania oddajemy, bo jesteśmy gotowi do startu. Sprawa ekonomiczna jest. Teren nad jeziorem jest wygospodarowany, ścieżka wokół jeziora. Praktycznie w każdym stołecie jest świetlina, plac zabaw, siłownia na świeżych powietrzach. Na palcach mojej ręki można powiedzieć, że gdzie nie. W tym roku kończymy, ze chwili odbieramy świetlicę w Waszkowie, w Irzbincinie, mamy przebudowy w Ołowcu. A przedwczoraj przyjechał Pan Marszałek i dał nam jeszcze pieniądze na wieniczki i na slid dla wędkarzy, nawet przy Nepcunie. Więc tych inwestycji naprawdę jest masa. Jak ktoś chodzi po Nowogardzie i jeździ po Nowogardzie, to na pewno widzi, jak on Nowogard się zmienia. W tym roku kompleksową przebudowę ulicy Żeromskiego. Naprawiliśmy przejazd kolejowy przy siedemstu zlecia, robimy kompleksową przebudowę Łącznika, do tego chodnik w Karsku. Mnóstwo tak naprawdę inwestycji ze środków zewnętrznych. Pozyskanych jest kilkanaście milionów złotych. Są ciężkie pieniądze, które pozystujemy. Oprócz tego te laptopy wydajemy, 600 wydanych. Dzisiaj piątek, więc wydajemy kolejne 250 na Placu Wolności. Można powiedzieć, że boimy się i troimy, żeby mieszkańcom żyło się dobrze. Jeżeli mam odpowiedzieć panu na pytanie, które pan zadał, panie redaktorze, co to znaczy być dobrym samorządowcem, to przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że służyć ludziom i robić to, czego ludzie oczekują. Słuchać ludzi, wsłuchiwać się w ich problemy, rozwiązywać problemy, ale słuchać też podpowiedzi, jak różne tematy można rozwiązywać. I to po prostu robić i być ludźmi. I to znaczy być dobrym samorządowcem. Jednocześnie rozwijać gminę, żeby była bogatsza, żeby było wiele mniej pracy, żeby były tereny podbudowe, żeby było gdzie również spędzić miło i przyjemnie czas, wolny, bo to też należy robić. Drodzy Państwo, myślę, że mieliście szansę dzisiaj poznać naszego gościa lepiej. Przypominam, że był nim Robert Czapa, burmistrz Nowogórzaków. Bardzo dziękuję, panie burmistrzu, za dzisiejsze spotkanie, za opowiedzenie tak naprawdę troszeczkę o swoim życiu. Bo można pieskać po sąsiedztwu i znać sąsiada wychodzącego do pracy i wracającego do pracy, ale co on robi z tej pracy? Że bycie burmistrzem to nie jest tylko, jak to oni mówią, a, siedzi w fotelu, przekłada papierki i pije kawkę, tylko, że to jest ciężka praca, czasami nawet, jak to pan wspomniał, zabierana do domu, żeby zapoznać się z przepisami, bo one się też zmieniają, żeby być na bieżąco, żeby nie było żadnej, jak to mówią, skopy. Młodzież dzisiaj mówi, żeby nie było skopy. Za to spotkanie dzisiejsze, za opowiedzenie nam o swojej pracy i o tym, jak pan to wszystko widzi przez te 13 lat ich życia burmistrza. Także w imieniu naszych słuchaczy bardzo dziękuję i do usłyszenia. Dziękuję bardzo. Przepraszam za moją gadotliwość, ale moja praca jest moim hobby, o tak bym powiedział i moim szczęściem, bo mam szczęście robić to, co lubię. Ja mogę odpowiadać godzinami, także przepraszam pana redaktora i słuchaczy, że coś za długo mówiłem i było to męczące, ale chciałem państwu jak najbardziej oddać to, co czuję, to, co wiem i jak najbardziej oddać te odpowiedzi na pytania pana redaktora. Dziękujemy jeszcze raz. Wszystkiego dobrego. Pieniądze.