Details
Nothing to say, yet
Nothing to say, yet
The podcast host introduces herself and explains that she wants to share her thoughts on motherhood and personal development. She mentions that her experiences as a mother and her own personal growth journey can serve as inspiration for others. She talks about how the idea for the podcast came to her and mentions her astrological sign as a Scorpio. She emphasizes the importance of speaking the truth, even if it may be difficult, and discusses the tendency to make excuses or lie instead. She also talks about how we often interpret the intentions of others based on our own experiences and how this can lead to misunderstandings. She emphasizes the need for open and honest communication and the importance of recognizing that other people's actions and words are about them, not about us. She plans to explore these topics further in future episodes. Dzień dobry, witam Cię bardzo serdecznie w pierwszym odcinku mojego podcastu pod tytułem Tak Naprawdę. Zdecydowałam się nagrywać ten podcast, żeby podzielić się z Tobą moją prawdą na temat różnych przemyśleń w dziedziny macierzyństwa i rozwoju osobistego. Jestem na ścieżce rozwoju od 10 lat, jestem mamą trójki dzieci i myślę, że moje doświadczenie bardzo bogate zarówno w przeżywaniu różnych procesów, jak i w towarzyszeniu dzieciom w ich rozwoju, a także przyglądaniu się mojemu procesowi rozwojowemu poprzez to, co pokazują mi dzieci, myślę, że to będzie fajny case study do tego, żeby być może zaczerpnąć coś do swojego życia, do swojej ścieżki rozwojowej, do swojego macierzyństwa. Jeśli interesuje Cię właśnie takie spojrzenie poprzez prawdę, to myślę, że będzie tutaj dużo ciekawych kawałków do inspiracji. I ten pomysł narodził się całkiem niedawno, jak jeszcze Merkury był w retrogradacji, a ja siedziałam na tarasie i nie wiedziałam za bardzo, czym mam się teraz zająć. Ponieważ mam ADHD i moje zainteresowania zmieniają się dynamicznie i ostatnio byłam właśnie w takim dużym nie wiem i zapytałam się Boga Wyższej Jaźni, świadomości, nazwi to jak chcesz, po co tutaj jestem? I oczywiście nie wysiedziałam dziesięciu minut, żeby w ciszy otrzymać odpowiedź, poszłam w kuchni robić różne rzeczy, ogarniać tak zwany syf. I wtedy zauważyłam, zobaczyłam, zaobserwowałam w swojej głowie dialog, w którym to ja opowiadam bodajże o moim porodzie i sobie pomyślałam podcast. Jej, to dobre by było, żeby nagrać podcast, bo wcześniej myślałam o tym, że chciałabym zostać zaproszona na taki wywiad, w którym opowiem o różnych rzeczach związanych właśnie z macierzyństwem albo z moimi porodami, bo tam też jest dużo ciekawych kawałków, z którymi mogłabym się podzielić i one nie są po prostu zwyczajne. Myślę, że żaden poród, żadna przygoda macierzyńska nie jest zwyczajna, ale poprzez pracę, jaką wykonałam, dzięki właśnie byciu w kontakcie ze swoją intuicją i pozwoleniu się na prowadzenie, myślę, że to wszystko nabrało właśnie takiego specyficznego formatu. Więc to tak tytułem wyjaśnienia skąd pomysł na ten podcast. Pokrótce też już wspomniałam o czym będę chciała do Ciebie tutaj rozmawiać. Mam też taki plan, zamysł, że będę zapraszać różne osoby, które będą miały ochotę po prostu zobaczyć prawdę albo poczuć tam prawdę, bo jeszcze być może nie wiesz u mnie tego, że jestem skorpionem z krwi i kości. Co to znaczy? To znaczy, że mam Słońce w skorpionie i Ascendent w skorpionie i ten skorpion jest wzmocniony bardzo mocno różnymi planetami. Jeżeli interesujesz się astrologią, to chętnie podzielę się z Tobą całym moim kosmogramem, a jeżeli nie, to te informacje powinny Ci wystarczyć. I cechą skorpiona właśnie jest to, że wydobywa prawdę spod dna oceanu i potrafi cisnąć Ci tę prawdę między oczy. I na ścieżce mojej rozwojowej w pewnym momencie jak właśnie zrozumiałam, że to jest mój zasób, że mam takie zdolności, bo myślałam, że po prostu wszyscy tak mają, a okazało się, że nie, to zaczęłam w tym świadomie po prostu pracować i w tym momencie rozmowa ze mną mniej więcej wygląda w ten sposób, że jak próbujesz uzyskać ode mnie akrobatę z jakiegoś tam powodu, nie wiem, żalu, pretensji, na przykład do swojego partnera czy partnerki, to ja nie pogłoskam Cię po głowie i nie powiem, no tak, to świnia czy tam jakiś baran, tylko jeżeli prawdą będzie to, że Ty zachowałaś się w jakiś tam sposób, to ja Ci to powiem bez względu na to, czy Ci się to podoba czy nie. Być może dzisiaj zrobię to troszkę łagodniej, bo wcześniej po prostu robiłam to bardziej brutalnie, teraz ponieważ jestem trenerką komunikacji empatycznej mam też w sobie takie pokłady współczucia, empatii i zrozumienia drugiego człowieka i też świadomie potrafię z tego korzystać, bo jednocześnie moim talentem właśnie jest empatia i komunikatywność na pierwszych dwóch miejscach według Galupa, więc lubię gadać, lubię komunikować się z ludźmi i potrafię to robić w sposób empatyczny. Tak, więc tak to wygląda i samo przed sobą też bardzo często nie potrafię już ukrywać prawdy, bo po prostu ta prawda jest przeze mnie bardzo dobrze widziana i jest oczywiście tak, że nie z każdą prawdą mam ochotę w danym momencie się zmierzyć, ale już ją po prostu widzę i wiem o tym i pewne procesy chowam celowo na później, czyli jestem tego świadoma, że nie chcę w to wchodzić, dlatego że w tym momencie nie ma na to przestrzeni. Oczywiście na pewno jest też kilka kwestii, których nie widzę, na które jeszcze nie jestem gotowa, to jest jakby trochę z innego wyjścia. Na początek ja zaobserwowałam u siebie, ciekawi mnie, czy też masz podobnie, że jak ktoś oferuje mi coś albo składa jakąś propozycję, która nie do końca jest zgodna z moimi wartościami czy planami, czy w ogóle po prostu nie chce się na coś zgodzić, to w pierwszej kolejności, i przyznaję się, że kiedyś tak robiłam, mój umysł podsyła mi po prostu jakąś ściemę, czyli żebym się wymigała z tego właśnie w sposób taki, żeby użyć jakiegoś po prostu ściemnienia. Ale do czego to prowadzi? Zobacz, jeżeli Ty zaproponujesz mi wieczorny spacer, na który ja nie mam ochoty i zamiast wprost zgodnie z prawdą powiedzieć, wiesz co, nie mam ochoty na spacer, nie pójdę z Tobą, to zacznę kombinować, że nie mogę, bo muszę zostać z dziećmi w domu. To druga osoba w tym momencie proponuje Ci rozwiązanie tego problemu, bo myśli, że Ty chcesz pójść na spacer, ale nie możesz, co też jest tak jakby Twoją intencją, mówisz to w ten sposób, jakbyś chciał, ale nie możesz, bo... i zasłaniasz się po prostu wymówkami. I to jest iluzja, to jest ściema, to jest nieprawda. Prawda jest zazwyczaj bardzo prosta, ale trudna do powiedzenia, bo nam jest trudno stać w swojej prawdzie i właśnie ja chcę Ci pokazać, jak w tej prawdzie stawać i wytrzymywać to. I zaczynają się właśnie takie przepychanki, to ja Ci dam rozwiązanie, to może Twój mąż niech zostanie z dziećmi, a Ty pójdziesz na półgodzinny spacer, przecież należy Ci się i tak dalej. No to Ty znowu wtedy... to znaczy ja jestem tym Ty, więc ja znowu daję kolejne... Nie, bo ostatnio coś tam i wymyślam kolejne rzeczy i zobacz, co się dzieje, po prostu jest kołowrotek i już zaczynamy się w tym gubić. Zaczynasz się gubić, a to jest proste, po prostu nie mam ochoty pójść na spacer. Tylko, że my boimy się, że jak powiem wprost, że nie mam ochoty iść na spacer, to druga strona odbierze to jako coś przykrego dla niej i my nie potrafimy wytrzymać tego potencjalnego zranienia danej osoby, bo my nie chcemy jej zranić. I zaczyna się, dopiero się zaczyna tak naprawdę prawdziwe zranienie, bo my ją okłamujemy i jak prawda wychodzi na jaw, to w tym momencie zaczynają się po prostu schody, robi nam się głupio i wtedy jest już po prostu rysa na relacji. I drugą rzeczą, jaką chcę powiedzieć, to jest to, że my bierzemy, tłumaczymy sobie poprzez własne doświadczenia intencje innych ludzi. Czyli jeżeli wydarza się jakaś historia, ktoś coś powie, jest jakaś rzecz, coś zobaczymy i natychmiast, natychmiast w naszym umyśle pojawia się do tego opowieść, pojawia się interpretacja tego i pojawia się ocena. Bardzo często nie ma to nic wspólnego z prawdą. I teraz zobacz, jeżeli my nie komunikujemy się jawnie, otwarcie z drugą osobą, bo to jest trudne, nie jesteśmy tego nauczeni od dziecka i chowamy w sobie tak zwaną urazę, mimo że nikt nam nic nie zrobił, na podstawie tego, co sami zinterpretowaliśmy, nie dopytując i nie sprawdzając, czy to, co pomyślałam, to jak to zinterpretowałam i to jak to oceniłam, czy to jest prawda. I jeżeli nie ma tego sprawdzenia, to ja pozostaję w takim niesmaku, bo oceniłam coś, co tak naprawdę nie wiem, czy jest prawdą. Druga osoba, która została oceniona, nie wie, co ja na ten temat pomyślałam, bo ja tego nie wniosłam do relacji i tak naprawdę nic nie zostało wypowiedziane, a niesmak pozostaje. I pozostaje takie niewypowiedziane coś, co wisi w tej relacji i co po prostu się zbiera. To są tak zwane okruszki, które przez lata, przez miesiące, a bądź tygodnie się zbierają w worku i ten work po prostu w pewnym momencie pęka. I reakcja jest nieadekwatna do sytuacji. I właśnie to jest ten kawałek, który na samym początku chcę zaznaczyć, że na tym właśnie będę opierała swoją prawdę, na tym będę opierała wszystko, co tutaj będę wnosić, do tego, żeby właśnie oglądać to z takiej perspektywy. I tych dwóch punktów, a jeszcze jest trzeci punkt, który też jest istotny właśnie w relacjach i w prawdzie, który mówi o tym, że to, co robi, myśli i czuje druga osoba, jest o tej osobie, a nie o mnie. Czyli jeśli Ty zachowujesz się wobec mnie w jakiś określony sposób albo mówisz do mnie jakieś przykre rzeczy, to ja tych rzeczy nie biorę do siebie w idealnej sytuacji, tylko wiem, że to jest o Tobie, że to dotyczy Ciebie. Ty masz po prostu jakieś emocje, sytuacja bądź moje zachowanie albo to, co ja powiedziałam wpłynęło na Ciebie w taki sposób, ponieważ dotknęłam Twojej rany, ponieważ dotknęłam jakiegoś Twojego zranienia, które nie jest zaleczone z przeszłości, prawdopodobnie z dzieciństwa i w tym momencie sączy się ta Twoja rana i w odpowiedzi na to dotknięcie Twoja reakcja jest taka, a nie inna. I teraz ja jestem tego świadoma, że tak to działa, ale nie znaczy to, że mnie to też nie dotyka, prawda? Bo to, co Ty powiesz do mnie przykrego w moją stronę, mimo iż ja wiem, że to jest o Tobie, to to też potrafi mnie zranić. Dlaczego? Ponieważ również mam traumy i doświadczenia, rany niezaleczone, których to może dotknąć. I jeżeli ja pracuję z tym świadomie, to ja się mogę dogadać, ja mogę powiedzieć prawdę, a jeżeli nie, to odbijam piłeczkę i cały czas jest konflikt między nami. Więc tyle o tej prawdzie. Te tematy będę rozwijać w kolejnych odcinkach, ale tak z grubsza właśnie to są takie podstawy, na których będę się opierać. I teraz chcę Ci opowiedzieć, jak wyglądają takie właśnie procesy zgłębiania swojej prawdy. I niektóre z nich są bardzo głębokie, a niektóre są tak banalnie płytkie, że zobaczysz, że to jest aż śmieszne i to jest aż niemożliwe, ale w takie właśnie gierki próbuje nasz umysł nas wciągnąć. Jeżeli jest tak, że ja nie mam ochoty, znaczy z jakiegoś powodu nie chcę czegoś kupić, a być może nie wiem, umówiłam się z kimś, że będę coś kupować, to mój umysł wymyśla mi takie różne historyjki na ten temat. Jak na przykład zaczyna podważać jakość tego produktu i zaczyna go porównywać z innymi produktami i zaczyna negować, czy ten produkt na pewno jest wartościowy, czy on jest warty swojej ceny, czy on jest dla mnie dobry itd. I właśnie w tym momencie warto się zatrzymać, co tutaj się właściwie zadziewa, co tutaj jest w tym kawałku. Po co ja to robię? Po co ja w ogóle zaczynam to sprawdzać? O co tak naprawdę chodzi? Tak naprawdę chodzi o to, że ja nie chcę tego kupić, bo dla mnie w tym momencie ten produkt jest za drogi. I zobacz, że to jest koniec historii. Dla mnie w tym momencie ten produkt jest za drogi. Nie masz na to kontrargumentu. Jak powiesz prawdę, jak zobaczysz prawdę nawet przed samą sobą, to w ogóle zaprzestajesz tworzyć historię na ten temat. Ani nie przyczepiasz się do cech tego produktu, ani nie musisz udowadniać, że jest jakiś inny lepszy, ani nie zaczynasz się przyczepiać do jakichś tam składników, które coś tam itd. Nie potrzebujesz tego robić, bo powiedziałeś prawdę. Nie chcę w tym momencie tego kupić, bo dla mnie to jest za drogie. I to jest niepodważalne. Jak powiesz prawdę, to prawda jest niepodważalna. Tylko my czasami tę prawdę właśnie mylimy i ubieramy ją po prostu w jakieś takie fajne ciuszki, żeby to lepiej wyglądało. Bo jak ktoś ma na przykład jakąś tam ranę w doświadczeniach z pieniędzmi i na przykład jest jakiś wstyd wokół pieniędzy, a u mnie to jest bardzo duże, bardzo duże zranienie właśnie w tym, bardzo duża trauma. I przez wiele lat właśnie przepracowywałam ten kawałek związany z finansami, ale widzę, że nadal trudno mi jest przyznać się do tego. Znaczy jak zobaczę prawdę, bo to jest mechanizm. Zobaczcie, że mój umysł automatycznie zaczął tak jakby od dupy strony. I dopiero ja, ponieważ jestem już na tyle świadoma, że zaczynam zastanawiać się, kwestionować i obserwować swoje myśli bardzo często, w takich przypadkach szczególnie. I mówię, o co chodzi tak naprawdę? Po co ja to robię? Dlaczego nadal kwestionuję jakość tego produktu? Aha, po prostu nie chcesz go kupić i wstydzisz się z automatu. Bo tak naprawdę się nie wstydzę powiedzieć, że nie stać mnie w tym momencie na ten produkt. Chodzi o to, że automatycznie tak nauczyłam mój mózg kombinowania, że on po prostu idzie po wyznaczonych torach, na skróty. Nie analizuję każdej sytuacji, czy ja się teraz wstydzę, czy się nie wstydzę. Po prostu tak go nauczyłam i on w trosce o mnie, próbując mnie chronić, daje mi właśnie takie rozwiązanie, że trzeba to jakoś ubrać inaczej niż prawda, bo wprawdy się wstydzimy. Ja już się dzisiaj nie wstydzę tego powiedzieć. Właśnie o to chodzi, że nie wstydzę się, ale mam te mechanizmy, które muszę zauważyć i odkryć, co tak naprawdę pod tym się kryje, co tak naprawdę ja mam na myśli, robiąc te wszystkie działania wokół. I właśnie między innymi jest to taki proces, tak on wygląda odkrywania tej swojej prawdy. Inne procesy, które możesz zaobserwować również u siebie, ale ja u siebie też bardzo często obserwuję, to są w tzw. spieraniach się na argumenty z kimś. Za wszelką cenę nie chcesz przyznać komuś racji albo przyznać się do błędu. I brniesz tak długo, aż staje się to po prostu absurdalne, że w pewnym momencie już sama rozmowa w ogóle nie ma sensu, bo w ogóle do czego to doprowadza? I chodzi o to, żeby odkryć o co mi tak naprawdę w tym chodzi, to żeby złapać właśnie tę potrzebę. Czego ja tak naprawdę potrzebuję w tym dialogu przerzucania się argumentami? Dlaczego nie chcę odpuścić? Czy wstydzę się znowu, że jestem niewystarczająca? Czy wstydzę się tego, że pomyliłam się i teraz już tak daleko zabrnąłam, żeby się z tego wycofać? Jaka jest prawda? Co tak naprawdę pod tym się kryje? To jest bardzo często w społeczeństwie widziane i obserwowane właśnie przeze mnie takie zjawisko, że nie poddam się za wszelką cenę, żeby tylko po prostu udowodnić, że ja mam rację, a takie właśnie udowadnianie racji znowu psuje relację. Więc jakby warto jest się tutaj też zatrzymać i sprawdzić, co tak naprawdę jest dla mnie ważne w tej sytuacji. Moje skorpionie zdolności dają mi też takie właśnie umiejętności wykrywania kłamstwa i bardzo często sobie obserwuję to wśród ludzi i to jest coś takiego, że potrafię wykryć ściemę na kilometr. Więc właśnie jak ktoś zaczyna brnąć w takie nie wyjdę ze sobą na spacer, bo i wymyśla jakieś tam argumenty i ja wiem, że ta osoba po prostu nie chce pójść, ale nie jestem już tą złośliwą mędą, która ciśnie między oczy. Chyba, że znam osobę bardzo dobrze i wiem, że mogę sobie na to pozwolić i wtedy odkrywamy razem tę prawdę i się z tego śmiejemy, ale wtedy po prostu przestaję naciskać i nie brnę w to dalej, bo jakby rozumiem, że osoba może nie być gotowa na coś takiego i jeszcze bardziej spowoduje to jej właśnie albo zamknięcie, albo jeszcze większe zawstydzenie, co dodatkowo wpłynie na poczucie własnej wartości trochę gorzej niż lepiej. Wiadomo, że ja chcę dobrze, a wyjdzie jak zwykle. Więc tak, jeżeli masz ochotę wziąć udział w rozmowie ze mną, ale jesteś gotowy, gotowa usłyszeć prawdę, no to zapraszam. Porozmawiamy sobie i właśnie w różnych takich luźnych rozmowach będę widziała, co tak naprawdę jest prawdą w tym, co do mnie mówisz. I czy po prostu, bo przez to, że to jest mój talent tak jakby, to często osoby przychodzą do mnie i chcą właśnie usłyszeć ode mnie tę prawdę, bo ciężko im jest samemu odkryć. Mi też jest łatwiej odkryć u kogoś niż u siebie, dlatego że wtedy jestem bardziej obiektywna, aczkolwiek ostatnio usłyszałam, że nikt z nas przed oświeceniem nie potrafi być obiektywny i trochę się z tym zgodzę. Na razie to jest świeża informacja, więc nie będę tego pogłębiać, że tak, stoję za tym murem, ale tak, jest w tym jakaś prawda. Więc tak to widzę, tak to czuję i po prostu mam lekkość w pokazywaniu ludziom prawdy, tylko część po prostu nie jest w ogóle na to gotowa. Więc jakby tak. Wydaje mi się też, że to co obserwuję u siebie może sprawdzić się też u Ciebie sprawdź, że jak wydarzy się coś albo usłyszę coś i nie chcę się na to zgodzić, to w pierwszym ułamku sekundy pojawia się we mnie prawda. I później jak ja tego nie dostrzegę, czyli to jest albo jakiś taki dyskomfort, ciało nam wszystko pokazuje, ciało nam mówi, to jest taka nasza intuicja, że to jest taka najpierwsza reakcja, bardzo subtelna. I wtedy jak jesteśmy uważni, to możemy to wyłapać i ta reakcja nam powie czy ja chcę wejść z Tobą w ten kontrakt czy nie. Później wchodzi umysł i zaczyna to wszystko racjonalizować. I wtedy już wchodzi tak jakby logika i logika jest nam bardzo przydatna. Nie mam nic do logiki, ale jeżeli chcemy właśnie ufać sobie i postępować zgodnie z prawdą albo przynajmniej chcemy znać prawdę, bo postąpić później możemy jeszcze inaczej, ale wiedzieć, że na przykład moje ciało nie chce tego zrobić. Ale ja mogę zdecydować, że chcę w to wejść i spróbować. Najwyżej się poparzę, ale z poziomu właśnie takiej świadomości, zebrania doświadczeń itd., itd. I wiele razy na przykład już moje ciało całe mówiło mi, że ja nie chcę być już w danym związku i jakby świadomie wiedziałam, że mój związek nie jest czymś, co jakby rokuje na przyszłość i absolutnie nie chcę z tym człowiekiem spędzić swojego życia. I jakby ta decyzja już zapadła, ale na poziomie takim tutaj ziemskim jeszcze nie byłam gotowa na zakończenie tego związku. I mimo, że wiedziałam, że czekam tylko na swoją gotowość, trochę się do tego przygotowuję i wiem, że ten związek już jest zakończony, ale jeszcze są takie ostatnie podrygi, nazwijmy to. To zrobiłam to właśnie z takiego świadomego miejsca, że no wiem, że to już nic z tego nie będzie, ale jakby jeszcze jestem w takiej agonii, jeszcze jestem w jakimś takim miejscu, które nie pozwala mi ze względu na brak zasobów może, może na brak odwagi albo siły, czy jakby takiego dodatkowego sprawdzenia albo upewnienia się. Nie wiem, co za tym się dokładnie kryło, ale w każdym razie jeszcze było coś, co mnie trzymało, żeby nie zrywać tego plastra tak brutalnie, czyli takie jakby odklejanie powolne plasterka. To trwało jeszcze kilka tygodni zazwyczaj i właśnie takie było wolne zdejmowanie tego plastra, takie godzenie się z tym, że to po prostu nie wypaliło. Czy to było fair? Jakby nie będę tego oceniać, tak na dany moment czułam, że tak chcę to zrobić i pamiętajcie proszę, każdy człowiek w danym momencie zachowuje się najlepiej jak potrafi. Gdybym mógł zrobić lepiej, gdybym ja mogła się zachować lepiej, to też bym to zrobiła. I teraz właśnie będę w kolejnych odcinkach opowiadać o różnych historiach z mojego macierzyństwa. Jak to widzę dzisiaj, bo jestem 10 lat w doświadczeniu i pewne rzeczy dzisiaj zrobiłabym totalnie inaczej, ale nie byłabym w tym miejscu, gdyby nie moje dzieci. Jakby nasze dzieci, moje dzieci, ale jeśli Ty masz dzieci, to Twoje również są dla nas największym katalizatorem do zmiany, do rozwoju, bo to są nasze lustra. Nikt tak jak one nie przyjdą i nie pokażą Ci co jest w Tobie do uzdrowienia, co jest w Tobie do zobaczenia, jaka jest Twoja prawda. I ten materiał właśnie, jak jesteś rodzicem, to to jest studnia bez dna. Tam można odkrywać po prostu w nieskończoność i pracować w nieskończoność, bo tam jest tyle rzeczy do zobaczenia, tyle rzeczy do uzdrowienia, tyle rzeczy do pokochania, do zobaczenia, do obejrzenia, do zauważenia, do przyznania się przed sobą. Tego nie da żadne inne doświadczenie. A jeżeli jesteś osobą, która nie ma relacji, nie ma dzieci i nie wychodzi do ludzi i myślisz, że jesteś całkiem spoko. Pewnie jesteś, ale tylko w relacjach jesteśmy w stanie się przejrzeć i zobaczyć prawdę na swój temat. Żyjąc jak mnich po prostu unikasz doświadczeń, unikasz konfrontacji i właśnie wycofywanie się z życia towarzyskiego, z relacji. To jest unikanie po prostu wzrostu, rozwoju i tak dalej. I bycie w jakiejkolwiek właśnie relacji, a szczególnie w relacji partnerskiej, takiej stałej i z dziećmi to jest po prostu kołowrotek. Mnie macierzyństwo przeorało, przeczołgało na maksa. Mam trójkę dzieci w odstępie każde dwa i pół roku. I w pewnym momencie mojego życia, jak już był na świecie trzeci syn, to miałam takie, że ja jestem na karuzeli, rzygam. I nie mogę po prostu z niej wysiąść, bo ona się nie chce zatrzymać. To jest coś takiego, że ja jestem w rozpędzonym pociągu i tego się nie da zatrzymać. Po prostu ja nie mogłam się, nie potrafiłam się zatrzymać, żeby ten rozwój mój, to właśnie to wywalanie przez moje dzieci, tego wszystkiego było w tak szybkim tempie, to było takie nagłe, że ja po prostu, ja się czułam, pamiętam jak ja to opowiadałam, to było, że ja jestem cały czas pod wodą. Co ciekawe, u mnie woda jest cały czas w różnych przykładach, dlatego że skorpion to jest znak wodny i u mnie tej wody jest bardzo dużo i ja generalnie uwielbiam wodę. Więc ten symbol u mnie też bardzo często się będzie przejawiał. Więc ja się czułam, jakby mnie ktoś topił cały czas i ja tylko na ułamek sekundy wynurzam się po to, żeby złapać oddech, po to, żeby znowu zejść pod wodę. Tam był proces za procesem. Ja miałam takie poczucie, że ja jestem w jakimś przyspieszonym kursie, bo nie ma czasu do stracenia. Że jakby moje macierzyństwo zaczęło się jak miałam 31 lat i że to było na tyle późno, a jednocześnie wcześniej nie było to możliwe, że ja musiałam przejść taki jakby przyspieszony kurs. I tam jest taka ciekawa historia, że ja opowiem to w którymś odcinku szerzej, bo to będzie bardzo długa historia, ale tam jest taka historia, że w momencie kiedy ja się zdecydowałam na trzecie dziecko, to później sprawdzałam sobie to w moim kosmogramie. Co tam się odpierdoliło tak naprawdę, że na to trzecie dziecko przyszło na ten świat. Było tak jakby ja świadomie wcześniej chciałam mieć dwójkę dzieci i później się coś właśnie zmieniło i zmieniłam zdanie. Mój mąż też zmienił zdanie, mimo że na początku chciał mieć trójkę dzieci, to po dwójce stwierdził, że jednak dwójka to jest enough i jakby on też jest zmęczony i nie potrzebuje męczyć się bardziej. Ale później się zmieniły i o tym opowiem Wam w innym odcinku, ale właśnie sprawdzałyśmy z Kasią to w moim kosmogramie i ona powiedziała takie zdanie. Wszystkie moje planety były w domu pracy, czyli tak jakby wszystko wskazywało na to, że przed wejściem w ciążę ja miałam skupić się na pracy i na działaniu. A jedna planeta, Neptun, była tak silna, tak postawiona w domu rodziny, że ona nie jest do końca na to gotowa, ale wrzucimy ją tutaj do tego gara i niech po prostu sobie radzi. Niech sobie po prostu poradzi syn. I właśnie to było takie. Ja totalnie się nie spodziewałam tego, jakie to wszystko będzie trudne i jak mnie to przemieli, jak mnie to przeora, jak mnie to zmiażdży. I jeszcze jak mój syn miał pół roku, to przyszła pandemia, więc to mnie jeszcze tak jakby jeszcze zetchnęło głębiej. I to był bardzo, bardzo trudny moment w moim życiu, za który dzisiaj jestem ogromnie wdzięczna, bo to jaką pracę zrobiłam wtedy, to jest po prostu wow. Więc jestem bardzo wdzięczna, wyciągnęłam bardzo dużo lekcji z tego i o tych lekcjach wszystkich będę opowiadać i będę pokazywać to, jak się czułam wtedy, co myślałam wtedy, jakie to było dla mnie trudne i jak patrzę dzisiaj z miejsca takiej większej świadomości. Dlaczego zdecydowałam się o tym opowiadać właśnie teraz? To jest właśnie to, że ja czuję, że ten pierwszy etap mam ze sobą. Ja już zamknęłam te pierwsze drzwi i idę przez korytarz do drugich drzwi i wchodzę w zupełnie inny wymiar macierzyństwa, totalnie z innego poziomu, mam już dzieci trochę starsze, więc też mi jest łatwiej, ale wiem też dlaczego mi jest łatwiej i o tym też wszystkim będę opowiadać i mam nadzieję, że to Cię zachęci do tego, żeby zdecydować się odsłuchać kolejne odcinki. Tym czasem będę już kończyć. Daj znać, jak odbierasz ten pierwszy odcinek, takie intro, wprowadzenie do tego, o czym tutaj będzie. Jeśli chcesz się podzielić ze mną swoją historią, zachęcam Cię bardzo serdecznie do tego i na koniec, jeżeli uważasz, że moje treści będą w jakikolwiek sposób wartościowe bądź inspirujące, to podziel się proszę nimi na swoich mediach społecznościowych, żeby mogła dotrzeć do większej grupy ludzi. Bardzo serdecznie dziękuję za wysłuchanie, ściskam, pozdrawiam i całuję.