black friday sale

Big christmas sale

Premium Access 35% OFF

Home Page
cover of Grabowski
Grabowski

Grabowski

Buckhay

0 followers

00:00-12:20

dr Boguslaw Grabowski w EKG - 02.11.2023

Audio hosting, extended storage and much more

AI Mastering

Transcription

EKG, ekonomia, kapitał, gospodarka. I jest dziewiąta sześć, to jest magazyn EKG, Maciej Głogowski, dzień dobry. A dziś naszym gościem jest pan Bogusław Grabowski, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Dzień dobry panie doktorze. Witam serdecznie. Pudrowanie inflacji, czy teraz widzimy efekty pudrowania inflacji? Bo inflacja niższa, a ekonomiści mówią, ale, no właśnie. No więc właśnie, to jest najgorszy problem. To znaczy, my musimy pamiętać, inflacja to jest zjawisko. To jest zjawisko nadmiernego popytu w stosunku do podaży, albo za małego podaży w stosunku do popytu, który się przejawia we wzroście cen, jeżeli one mogą się zmieniać, jeżeli nie są administrowane przez państwo. Inflacja, takie zjawisko, o którym ja mówię, w komunizmie, czy socjalizmie, jak go tam zwał, przejawia się nie we wzroście cen, które było administrowane przez państwo i raz na dziesięć lat były zmieniane, ale w długości kolejnej. Jak to się zawsze kończyło tragicznie? Tak jest, pustymi puchami. I dlatego musimy pamiętać, że wskaźnik CPI, który niedawno poznaliśmy wstępny odczyt za październik, jest jednym z mierników tego zjawiska. I musimy cały czas zwracać uwagę, czy ten miernik jest aby dobry. Ten miernik CPI, który podaje GUS, on jest nieporównywalny, po pierwsze, z innymi krajami. Po drugie, nie jest porównywalny z tym samym miernikiem w poprzednim okresie. Ale pan sobie nie ułatwia teraz zadanie innym ekonomistom, nam trochę utrudniając zrozumienie tego, o czym mamy rozmawiać. Bo jeżeli pan mówi o tym, że wskaźnik jest nieporównywalny, albo niedoskonały, no to właściwie co my konsumenci mamy wiedzieć? Ceny rosną, czy nie? Inflacja jest wysoka, czy nie? No dobra, ja podam przykład. Najpierw czy ceny rosną, czy nie? Jeżeli ten wskaźnik się nie zmienia, nie zmienia się z miesiąca na miesiąc, jest zero, tak jak to było w sierpniu. Ale on się nie zmienia z tego powodu, że wśród dwóch tysięcy dóbr, które mierzymy, tysiąc dziewięćset ceny rosną o dziesięć procent, a tych dwustu ceny spadają o czterysta procent. No to my chodzimy do sklepu, widzimy, że ceny rosną, a wychodzi prezes Blapiński i mówi, ceny od kilku miesięcy się nie zmieniają, dlatego, że gwałtownie spadły ceny, nie wiem, paliw, czy gazu na rynkach światowych, czy u nas na stacjach węzlowych. Czyli jeden komponent w cenach spada bardzo, pozostałe rosną niewiele, ale rosną, wychodzi na zero. My musimy niestety mieć zdolność, ja zdaję sobie sprawę, ekonomiści mają, ale normalny odbiorca musi mieć zdolność rozumienia zjawiska i sposobu jego mierzenia. Normalny odbiorca to chodzi do sklepu i słuchacie i widzi, że jest drożej. No więc właśnie o to chodzi, a później słyszy, że jest zero. Jest drożej, a wskaźnik może być dalej zero. Proszę popatrzeć jeszcze raz, mamy bardzo szybki od marca, bardzo szybki spadek tego wskaźnika. Inflacji? Inflacji, no bo zaraz powiem inny wskaźnik. To już niech Pan nie mówi. No właśnie, bo mówimy o tym wskaźniku, z 18,4 spadło do 6,5, tak? Tak. Tylko jak wtedy było 18,4 to inny wskaźnik, inflacja bazowa wynosił 12,8. Tamten był większy o prawie 6 punktów procentowych. Teraz ten spadł do 6,5, a inflacja bazowa... Pewnie wokół tych 8. Tak jest. Czyli różnica po pierwsze, że ten normalny wskaźnik wtedy był o wiele wyżej powyżej inflacji innego wskaźnika, a teraz jest poniżej innego wskaźnika. Pozwolę Panu inaczej pytanie. Panie doktorze, bo przecież proszę się nie obrazić, mam nadzieję, że nie odbierze Pan tego osobiście, ale jest jednak tak, że choć takiego naukowego punktu widzenia to, o czym Pan mówi jest niezwykle interesujące, to wydaje mi się, że nawet jeśli nie jest abstrakcyjne, to daleko jesteśmy od tego, co być może, mam taką nadzieję, nasze słuchaczki i słuchacze interesuje. Bo przecież niech już będzie ta nazwa, ten wskaźnik, niech to wszystko będzie i przyjmuję, że jest tak jak Pan mówi, ale ludzi najbardziej, mam nadzieję, interesuje to, czy będzie drożej, czy to co się działo w ostatnim czasie, czyli te promocje wyborcze miały wpływ na wskaźnik, który widzimy teraz po październiku wstępny i czy go w sposób sztuczny zamierzyły i czy gdzieś kiedyś za to trzeba będzie zachodzić? No chyba trzeba, bo już widzimy, że gdzieś. I już mówię, ten najwyższy poziom inflacji, który mieliśmy, kilkunastoprocentowy w Polsce, wynikający najpierw z tych pierwszych skutków. Mamy trzy podstawowe przyczyny, to jest tak, polityka nadmiernego deficytu finansów publicznych, a w wydatkach potężnych transferów socjalnych, którą uprawiał PiS przez osiem lat i to jest jakby niech sobie rząd robi co chce, ale nie przeciwdziałała temu polityka pieniężna wyższym poziomem restrykcyjności. Ona była tak zwana akomodacyjna, pozwalała, żeby ten nadmierny popyt wynikający z polityki budżetowej przekształcał się w nadmierny popyt w całej gospodarce. A polityka pieniężna jest od tego, że jeżeli rząd sobie, nie wiem, hasła za bardzo jej rozdaje, to ona powinna zabierać te pieniądze z rynku po to, żeby tak czy inaczej w efekcie inflacja była 2,5%. Więc drugi czynnik to covidowy i ten covidowy się powoli wyczerpuje. Trzeci czynnik to ten wojenny, ceny gazu, energii i tak dalej. My teraz po tym czynniku covidowym, który się wyczerpuje i po tym wojennym wracamy do podstawowego źródła naszej inflacji nadmiernej. Przypomnę, w lutym 2020 ani nie było covidu, ani wojny. Inflacja 4,7%, dwukrotnie wyższa od celu inflacyjnego. My teraz wrócimy do tej inflacji, ona tam będzie podwyższona i będziemy mieli między 5 a 8% inflacji, dopóki Narodowy Bank Polski nie zacznie zwalczać inflacji. Bo tego nie robi. Wprost przeciwnie widzimy, wszystkie wskaźniki monetarne, które wpływają, które opisują się, jaka jest poziomu restrykcyjności politycznej, mówią, że gwałtownie łagodnieją. Stopy procentowe gwałtownie spadają. One spadają już od roku. Pan mówi o rynkowych, tak? Stopy Narodowego Banku Polskiego nikogo nie interesują poza bankami. Bo to są stopy w relacjach pomiędzy bankiem centralnym a bankami. Nas interesują tylko rynkowe, czyli tak zwany słynny WIBOR. Teraz to będzie WIRON. WIBOR spada od roku, zanim NBP obniżył w nieodpowiedzialny sposób 0,75%. We wrześniu to ono już spadło prawie 1 punkt procentowy od września poprzedniego roku. To jest jedna rzecz. Dwa, gwałtownie rośnie podaż kredytów, w tym głównie hipotecznego, dlatego, że bez względu na te rynkowe stopy, które spadają, jeszcze bardziej spadły stopy w programie 2% kredytów hipotecznych. Dwa, zmniejszyły się regulacje nadzorcze KNF-u w sposobie badania zdolności kredytowej. Tak zwany bufor stopy procentowej został dwukrotnie z 5 punktów, żeby było łatwiej pożyczać. Więc dodatkowo mamy większą zdolność kredytową u większej ilości ludzi, którzy chcą brać kredyty. I mamy prosty efekt tego wszystkiego. Rośnie podaż pieniądza, rośnie podaż kredytu, czyli pomimo tego, że inflacja do celu w ogóle nie widzimy, na horyzoncie spadku inflacji do 2,5%. Jeszcze raz mówię. Horyzont, normalny człowiek, bo ziemie jest kulą, to jest 12 kilometrów. Jak ktoś ma 13, to już tego na płaskim terenie na poziomie już nie widzimy. To dokładnie to samo jest z inflacją. Nie ma na horyzoncie, a horyzont to mówię dwa lata, bo tak jest horyzont oddziaływania polityk wiążeń, nie dochodzimy do 2,5%. I teraz co to będzie? Oczywiście, że nie wróci zmora 15-20% inflacji. Tego już nie będzie. Nie będzie, ale będziemy mieli cały czas inflację 5, 8, 7, 9 i tak dalej, bo do tego czynników monetarnych, o których powiedziałem dochodzi. Około kilkunasto według projektu ustawy budżetowej płace mają wzrosnąć o 12,2% średnio w gospodarce narodowej w 2024 roku. Wydajność pracy między 1 stycznia tego roku, a końcem sierpnia przyrosła o 0%. Więc jeżeli płace rosną o 12%, a wydajność tych, którzy dostają te o 12% większe prace, rośnie o 0%, no to przepraszam bardzo, albo producent zbankrutuje, albo podniesie zemstę. Mamy potężny deficyt finansów publicznych. Sam rząd Mateusza Morawieckiego wysłał tą notyfikację fiskalną na 192 miliardy, to jest około 5,6%, ale tam są przeszacowane dochody, przede wszystkim z VAT-u, w związku z tym możemy powiedzieć, że ten rok zakończymy deficytem finansów publicznych na poziomie około 6%. To wszystko powoduje, że odradzają się te czynniki inflacji poza covidowymi i poza wojennymi, które stanowiły o tym, że inflacja przed wojną i przed covidem była prawie 5%, a więc będziemy mieli uporczywą inflację w przedziale między 5 a 10%, dopóki Narodowy Bank Polski nie rozpocznie prawdziwej polityki antyinflacyjnej. To to znaczy, trzeba było nie obniżać te stopy. A pan się spodziewa, że to będzie robił prezes Glapiński? A właśnie teraz tak. A my mamy w stanie rządów narodowców. Wiem jedną rzecz. Pan prezes Glapiński i większość Rady Polityki Pieniężnej kieruje się kryterium politycznym w kształtowaniu swojej polityki. Do tej pory to była polityka wspierania rządu Prawa i Sprawiedliwości. To będzie właśnie ta akomodacyjna polityka, która jakby pozwalała na to, żeby się przenosiły te czynniki popytowe z polityki fiskalnej na całą gospodarki. Co będzie robił teraz? Jak będzie zwalczał? Wiemy, że będzie zwalczał ten rząd. W jaki sposób? Czy zaleje nas wyższą inflacją? Czy wprost przeciwnie? Uświadomi sobie, że teraz trzeba śrubę przykręcać, czyli ograniczać popyt i będzie, nie wiem, rzucał. W jaki sposób będzie rzucał kłody pod nogi rządowi? Tego nie wiem. Wiem jedno. Będzie rzucał rządowi kłody pod nogi, bo to jest jego cel. W przyszłą tygodniu decyzja Rady i później konferencja wystąpienia prof. Glapińskiego moim zdaniem będzie niezwykle interesująca, bo to będzie pierwsza po wyborach i zobaczymy, w jaką stronę ta narracja... Ale ja... przecież wiemy w jaką. Będziemy się dowiadywali, że z żoną jeździli, jak byli studentami pod namiotami, prawda? Że bardzo lubią zupę jarzynową, o trzech psach niemieckich... ...i jednak słucha, bo zawsze pan mówi, że nie słucha, a pan dokładnie wie, co prezes mówi, bo że takie historie opowiada. No niestety zawodowo nawet i bredni muszę niekiedy słuchać. Ja słucham zawodowo i też wiem... No właśnie, no właśnie, no właśnie. Pan na przykład zawodowo musi od czasu do czasu oglądać telewizję zwaną publiczną, czyli telewizję rządową. Ja tego nie muszę, ale muszę niestety tych stand-upów pana Glapińskiego wysłuchiwać. W ciągu dwóch lat najbliższych pana zdaniem wskaźnik inflacji nie będzie w obliczach 2,5%. Nie ma takiej możliwości, żeby przy tej kombinacji takiej polityki pieniędzy, jaką uprawia pan Glapiński i nadmiernego deficytu finansów publicznych, na których jesteśmy skazani. Nie można... Dlaczego jesteśmy skazani na bardzo wysoki deficyt finansowy? Ostatnie zadanie. Dlatego, że w nich mamy ogromną ilość wydatków sztywnych, socjalnych, które nie zostaną obcięte. Do tego jeszcze czekają nas podwyżki dla nauczycieli, dla budżetu. To jest konieczne rozwiązanie. W związku z tym będziemy mieli bardzo dużą presję na wydatki i one będą socjalne. Do tego muszą dojść zwiększone wydatki inwestycyjne. Chociażby współfinansowanie KPO. No i mamy wydatki militarne. W związku z tym my jesteśmy skazani na wysoki deficyt finansów publicznych. Czy kilku lat na taką inflację? Nie, nie jesteśmy skazani na wysoką inflację. Z tytułu pięcio-sześcioprocentowego możemy mieć inflację 2,5%. Tylko tam muszą zacząć w Narodowym Banku Polskim rządzić ludzie, którzy chcą realizować swój cel konstytucyjny.

Other Creators