Details
Nothing to say, yet
Details
Nothing to say, yet
Comment
Nothing to say, yet
This transcription is about the town of Giżycko in Poland, known as the "water capital" or "sailing capital" due to its many lakes. The speaker describes the view from the highest point and points out landmarks such as lakes and buildings. They also talk about the history of the town, including the construction of a water tower and the development of the city. The speaker invites listeners to explore the town and its attractions. Witam Państwa, witam naszych zwiedzających na najwyżej wyniesionym obiekcie na terenie najpiękniejszego miasta na Mazurach, Giżycka, zwanego dalej wodną stolicą Polski, niektórzy twierdzą żeglarską stolicą Polski. Bardziej chyba można ograniczyć to do wodnej, ze względu na okalające tutaj jeziora, tą krainę tysiąca jezior, Giżycko jest tą stolicą. Jak w swego czasu biskup Krasicki opowiadał będąc w Sztynorcie w pałacu Lendorfów, kto ma Sztynorc ma Mazury, ponieważ patrząc w kierunku południowym z pałacu widziało się jezioro Sztynorckie, jako element jeziora Mamry, największego jeziora w Polsce, a z drugiej strony otwierając wieżeje takie drzwi duże w kierunku północnym widać było jezioro Kirsajty i to było wrażenie takiego panowania nad tymi jeziorami. My będąc na wieży Ciśniej, na najwyższym tym niesionym punkcie obserwujemy też Florentynzeje, ważna nazwa niemiecka, obecnie jezioro Niekocin, które też jest jednym z większych jezior w Polsce, oglądamy te przepiękne zakątki teraz omalione tą roślinnością zielenią piosenną, która jest taka intensywna. Patrząc na jezioro Niekocin na pewno zwiedzający zainteresuje fakt, dlaczego widocznie molo, patrząc na godzinę dwunastą w kierunku południowym, bo tak może ustalimy kierunki orientacyjne, widzimy nasze molo. Molo, które w odróżnieniu do tego typu obiektów, takie przyrównanie Sopotskie, Wrołowie czy inne w międzyzdrojach, te molo w ogóle wchodzą w kierunku morza. Nasze molo po wyjściu kilkudziesięciu metrów skręca w lewo i wzdłuż brzegu prowadzi w kierunku wschodnim. No tak to jest, a mianowicie państwo, ponieważ bezpośrednio za mną w odległości kilkunastu metrów, głębia, która tam się znajduje wynosi ponad trzydzieści sześć metrów. Ponad trzydzieści sześć metrów i są tyle wydziwiające, że w przesmyku dalej, dalej, chętam na południe widoczny przesmyk jeziora bocznego, tam na boku jest nawet rzęd o sześćdziesięciu, siedemdziesięciu centymetrów. I tam jest istniejące jezioro boczne, było połączone grubo, które natura zniszczyła, przybiła się woda i teraz tworzy to całość jako jezioro nieboczne. W mieście oczywiście jest szereg obiektów, które można obejrzeć, być osobiście i popatrzeć, przyjrzeć się zdjęciach, pooglądać to, co nam nie tylko natura, ale ludzki postęp cywilizacja uczyniła, bo mamy taki przepływ i starych obiektów, tak jak m.in. szpital Betanienhaus, który powstał w 1910 roku, jak również nowe budownictwo, my to nazywamy sypialnią, nowe budownictwo wielkiej płyty, kiedy w ten okres Gierka budowano na potęgę mieszkania z tej płyty stylowej. Natomiast w kierunku północnym, jeżeli byśmy popatrzyli tuż za wieżą, widoczna jest Mała Cerkiew Prawosławna. To jest kościół św. Anny, materański, kościoła ewangelickiego, rozpuszkiego, ale przyjęty przez wyznawców Kościoła Prawosławnego i dzisiaj funkcjonuje do chwili obecnej. Patrząc w kierunku zachodnim do dali, hen, hen, widać kościół ewangelicki na Placu Głowackim, a jeszcze dalej kopuły Zamku Krzyżackiego, obecnie zwanego jako Hotel San Bruno. Przy nas, bezpośrednio przy nas są dwa takie najstarsze obiekty, Dom Pomocy Społecznej dzisiejszy, też pobudowany jeszcze w okresie międzywojennym oraz areszt i sąd nasz giżycki. Te obiekty są w nim w zmienionej postaci, jak jedynie elewacje, ale to wszędzie można zaobserwować. Elewacje, które w wyniku postępu tej chemii, rozwoju, techniki są bardziej kolorowe. Kiedyś mniej tych barwnych kolorów było na tych obiektach. Dzisiaj te obiekty są bardziej kolorowe, bardziej dla oka rzucające się. Ale w kierunku pomocy, jak byście jeszcze Państwo zobaczyli, jest widoczna wieża przekaźnikowa. Ona jest najwyższym obiektem w Giżycku, niby jednak ta nasza wieża też ma w sobie taką ciekawą historię, jeżeli chodzi o obiekty. Powstała w 1900 roku. Giżycko, ówczesne ryce, zaczęły się rozwijać. To tutaj, w tym czasie, dziękując społeczności, ówczesnym mieszkańcom, za przetrwanie tych przymarszów wojsk, począwszy od Napolewski, kończąc francusko-austriacki wojnę, jedność to doznawała zwykłej biedy, ale w konsekwencji tego przetrwali. M.in. na Placu Głowackim, dzisiaj jest tam pomnik poświęcony wolawnikom w polskość mazu, taki obelisk kamienny, a przedtem był pomnik, który, no, niechudnie, nie jest go niejsprawna, nazywany Aniołem Śmierci, postawiony właśnie ludności cywilnej, która przysłała tutaj ruchy wojenne, te wszelkiego rodzaju nieludzkie postępowania z kosztem i bez stratą dla społeczności tutejszych. I wieża ciśnień, ponieważ miasto się rozwijało, zachodziła potrzeba zaopatrzenia w wodę. W wielu domach, w wielu posesjach znajdowały się pompy, tak zwane abysynki, wkręcane pompy, dźwignie się pompowało tą wodę, ale to było za mało, trzeba było zrobić odociągi i tu było, na Prusie ówczesnych, było jedno z nielicznych miejsc, gdzie właśnie tego typu projekt zaistniał. W 1900 rok projektanci zaczęli odnajdywać miejsce najwyżej wywieszone nad poziom wąsza, najwyższym punktem i okazało się, że w tym miejscu mieścił się żydowski cmentarz, Kierkut, ale rajcy, chociaż tam dominowała to społeczność żydowska w Radzie Miasta Ówczesnego, zadecydowali, aby przenieść ten cmentarz na późniejszy cmentarz ulicy Warszawskiej, obecnie Park Gersa i tak funkcjonował Kierkut aż do 1968 roku, który w tamtych latach tych zawieruchy naszej polskiej politycznej został usunięty, zlikwidowany, a w tym miejscu pobudowano wieżę ciśnień. Wieża ciśnień, odsyłanie z plansza na górne kondygnacje, przy kasach opisane szczegóły, 25 metrów wysokości, pompowana woda była z ulicy Armii Krajowej, tak jak patrząc z wieży na godzinę pierwszą, drugą w tym kierunku, tam mieścili się odżelażacze, pompy wodne, głębinowe, pompy wodne pobierano wodę, puszczane przez to żelazacze, żelazacze to takie wapienne kruszyły, przez które woda przebywała i związki żelaza mechanicznie tam zalegały, a następnie pompy pompowały tą wodę na wieżę ciśnień i grawitacyjnie woda była rozprowadzana po terenie miasta. I proszę sobie wyobrazić, dzisiaj się mówi, że ołów ma właściwości trujące, a wtedy niektóre rury, właśnie wodne, nie kanalizacyjne, a wodne, były wykonane z łożu. I to był początek powstania wieży, w 1900 roku funkcjonowała długie lata, długie, długie lata, aż pod koniec XX wieku Heniek Górny odkupił od miasta już nie funkcjonującą wieżę ciśnień i zamienił to na obok, które Państwo obecnie możecie zwiedzić. Natomiast wieża ciśnień mieści się, patrząc na godzinę szóstą w naszej orientacji w kierunku północnym, koło przekażnika biało-czerwonego pomalowanego, tam jest wieża ciśnień, jest to taki zbiornik posadowiony, już nie jest wywyższony na takim wywyższeniu jak ta wieża, tylko wkopany w ziemię i tam też ta woda grawitacyjnie po części spływa, bo pochmurowane jest ciśnienie po drodze, zwiększające ciśnienie. I wschodząc z tej ostatniej kontyngencji, proszę sobie wyobrazić, że my znajdujemy się nad zbiornikiem, który pod nami byłby zbiornik z wodą, a zbiornik Bagatella mieścił 200 metrów sześciennej wody, 200 metrów sześciennej wody. I bawiąc się odrobinę wyobraźni, można byłoby się tutaj kąpać jako basen, bo bardzo potężny obiekt, jeżeli chodzi o samą kubaturę. W związku z tym schodzimy niżej, na niższą kontygnację, jak gdyby zamrzamy się w tym zbiorniku wodnym, którego kiedyś zwieńczeniem były tak zwane fortyfikacyjne symbole, niby to szachownicy jednostronnej, która stanowiła takie wzroje architektoniczne tutejszych terenów. I wchodzimy do części tej zbiornikowej, w której mamy moment, mieści się obecnie kawialenka, kawialenka, w której można połasować, kawę spożyć, wykończyć, zrelaksować się. Latem jest sucho, godzinowym porą jest klasyczny płominek, który rozgrzewa gości i nie tylko, różnego rodzaju inne możliwości rozgrzania są. I więc my już wchodzimy w ten etap takich, powiedzmy, obejrzenia tej historii naszej lokalnej. Zapraszam, hasło, wejdź na talerz i wróć zaraz, zapraszam zjedzonowców, żeby ze mną jest już na talerzu, pijąc kawkę, oglądali różnego rodzaju te nasze lokalne obiekty. A na ścianach widzimy obrazy nieżyjącej już pani, mieszkanki Węgorzyba, która malowała te obrazy. My wchodzimy do części już piątej kondygnacji i na piątej kondygnacji jest to kondygnacja najbardziej zarażona. Jak zobaczycie na zdjęciu fotografii w wieży ciśnienia, to miejsce jest takie przeleżone, najbardziej chude, najmniejszy przechój i tutaj znajdują się filary, na których spoczywała zbiornik, spoczywała ta przedostatnia kondygnacja. Bo tej kondygnacji wieża ma aż siedem, miała pięć, a w sumie podziemna jest nadal jedna kondygnacja dobudowana, jak również nadbudowana ta część nad tym zbiornikiem, czego kiedyś nie było. Tym sposobem wieża ciśnił i stała się jeszcze większym obiektem do zwiedzania. Znajdują się tu również fotografie archiwalne wieży ciśni, jak również piekarnie Legerskiego, które obecnie dzisiaj mieści się tam, wieży archiwum cyfrowe. I schodzimy do części trwałej kondygnacji, w której jest mniej więcej tylko toaleta, ale ta część jest poświęcona kwestiom gadżeta, w którym się znajdują różnego rodzaju kwestie podstawowe uczyniania sanitarnych wymogów. Widzimy tutaj po prostu, być może jest tara szklana, która służyła do strania narkotyków i kołnierzyków wymienialnych. Jeszcze w szkole podstawowej już nie mieli obowiązek posiadania klałek kołnierzyków i te kołnierzyki były plasowane, mam pewne prawda, za pomocą tej tary szklanej, ponieważ na pewnej innej kondygnacji będziecie mogli zobaczyć taką metalową tarę do prania klasycznego prania. Różnego rodzaju przyboje szkolne. Jest taka ciekawostka, jest pojemnik na pranę i w momencie, kiedy ten pojemnik, ta staruszka wypadła z pióra, który wtedy wysunął, wyłożył się do mistrzostwa fragment. Wystarczyło kawałkowo wziąć, przyłożyć ją do ubojca i ta staruszka się wybiera ulicznie. Ludzie żołnierze przygotowali klasy przed rozpoczęciem zainspekcyjnych, musieli napełnić rower do takiego kucika czystości, gdzie była miska, ręcznik, jakiś kawałek szeregowego, ale również napełnić kamerze, które znajdowały się w latach ławek szkolnych. No i właśnie to było ich takim procesem, bo mieli możliwość przyjrzenia tych wszystkich pojemników na atrament. Są również tapirosy, bębedeły, niebębedeły na nie tamtych czasów wojennych. Jak również nawet i charocja jest pióro, popsadka z największego domu towarowego w Londynie. Są te lusterka, kiedyś była szarona lusterka z widzeniami bohaterów filmu Bonanza. Z jednej strony lusterka plastikowej, a z drugiej strony znajdowały się tego typu zdjęcia Zorro, Bonanza. No i te eksponaty przypominają dla naszych dziwnawiór, przypominają dzieciństwo. Lata kręgujące ku słońcu, jest już postęp cywilizacyjny rosyjska, dolarka elektryczna, archiw. Nasze polskie wyry, ręży lewskie, były też wielkim sądem, były szwedzkie, a nasze polskie wyry były już prowadzone w latach 60-tych, 70-tych i to było naszym sukcesem. A na samym dole leży taka portura, mała gruszka, rączka do skuczki pod tytułem nagara żywimy, która służyła do spuszczania, nad sedesem spuszczania wody. Schodzimy na następną kondygnację, jest to kondygnacja myśliska. Kondygnacja, jak gdyby nie to nazywamy potocznie, naszego właściciela, ponieważ jest to zajmowania myślindem. Ma wielkie zasługi, jeżeli chodzi nie tylko o strzały, ale również o dbanie o tą naszą faunę, która się znajduje w otoczeniu, a jest tego bardzo dużo. Jak można zaobserwować troszeczkę tego wszystkiego i zbierać, ale są również gabloty, są również miejsca, w których dysponowane są rzeczy, dokumenty świadczące o bytności naszych poprzedników. Jakie nasze? Ludzie mieszkającymi w pisaniu gotykiem, ale w języku polskim. Jest tu szódzki, z różnego rodzaju szódzki prezydent, medale carskie, medale krzyż prawosławne, tą krokiewką, która na okazji drugiej części krzyża się znajduje. Pytanie, dlaczego ta krokiewka jest tak mało rozsiedla, wyżej druga, niżej umieszczona? A jak jest ukrzyżowane, to w razie ukrzyżowano dwóch, no trójbandytów. Jeden z nich się nawrócił i ten, który się nawrócił, już przed śmieciem, to ta krokiewka podniosła się do góry, a ten, który się nie nawrócił, krokiewkował. Ale to tylko takie przypuszczenia moje są. Tych gadżetów, pieniążków, różnych dokumentów. Są dokumenty na przykład dotyczące reakcji do Kanady, jako takich przeglądów Polaków, które tam się dają. Dzisiaj na saksy też my, Polacy, wyjeżdżamy, ale sądzę, że to się zmieni. Na samym dole znajdują się różne karki, jak to Rosjanie mówili, bo przywiezione ze Związku Radzieckiego. One były też takie ciekawe, przykręcane do kamerzków, do bucików, które były wtedy uniwersalne. Dzisiaj już zakładane są z ogółem od razu, a wtedy bieda i postępów taki, jaki był. I stąd też potrzeba dodatkowych nalazków, a wtedy już z Związku Radzieckiego były przywożone leningradki, kanadyjki. To były takie niższe troszeczkę, ale długie ostrza do jazdy szybkie na lodzie. I wszystko takie sukcesy miało. I na blocie znajduje się leningrad. I też godzi się powiedzieć dla niektórych, dlaczego skąd to leningrad się wywodzi. Bo to jest ostrza, na którym są umieszczone wizerunki świętych, jakieś zaszczyty, bojawe nazwy miejscowości, na przykład w tym wypadku Częstochowa. A chodzi mi głównie o to, że jak z pewnością Państwo pamiętacie na filmie Krzyżacy, Zbyszko zaatakował posłów krzyżackich, którzy byli w zbroi paradnej. Zbroja paradna służyła do tego, żeby na różnego rodzaju imprezach, uroczystościach pokazywać się w takim bardzo zaszczytnym wyglądzie, ale biedny szlachcic polski niekoniecznie miał dwie zbroje. Wobec tego na czas uroczystości na piecz nakładał taki leningrad. Leningrad właśnie był opozłacany, złoty, najczęściej bardzo dużo inkrustacji, różnego rodzaju takich elementów bojowych, ale jednocześnie poddania się pod opiekę boską jako tego patrona, którego w intencji której on tam krzywił w swoim węzu. Dalej są różnego rodzaju medale, odznaczenia, co zresztą w całej wierzy tego jest bardzo dużo, więc idealnie należałoby to obejrzeć. Jest nawet organ uśmiechu, gdzie dzieciaczki przyznają ludziom, którzy na ich rzecz coś tam uczynili, coś dobrego uczynili, to taki dowód w wieczność. Inny zgoła ma charakter gabrota, która mosta 80. Olimpiada, 80. Rok dosłownie, który tam różne kontrowersje wyraża, co on tutaj dosłownie historycznie. Natomiast znajdują się tam różnego rodzaju domowe przedmioty, sztuce, naczynia, nawet butelki, szkło, jest łynka nawet na dole z tamtych czasów, ale bardziej to naczynie interesuje. To dlaczego w 1944 roku, gdzie ludzie Rosjanie zbliżali się już do Polski, tutaj konkretnie do Alekcji Rodzina, była bardzo słaba, bo już pod koniec października był bardzo silny wrocek. Niemcy, wierząc w tą wyrwawę, liczyli się z tym, że w jakimś okresie czasu powrócą tutaj i te swoje dobra, te podstawowe dobra, tak jak naczynie, sztuce, inne rzeczy, chowali, zakupowali w skrzyniach, w ogródkach, w fontankach, w piwnicach, bo liczyli, że wrócą. Tak się stało, że nie wrócili, a później w trakcie różnego rodzaju opracji, nie tylko, bo młodzi ludzie samosobiści, szukaliśmy skarbów, jak to żeśmy nazywali wtedy. Odnajdywaliśmy te skarby rzeczywiście tych ludzi tutaj pozostałych i to grono tych rzeczy znajduje się właśnie w tej gablocie, jako przykład tego, jak ta żadna wojna dotyczyła ludzi, którzy nie chcieli nawet mieć z tym związku, ale przy większym niepołożeniu geograficznym, czy narodowościowym, musieli tu się znajdować. No i ta wojna, która zawsze nosiła ze sobą coś takiego, że walczący po obu stronach frontu, z lewa i prawa, czy z wschodu i z zachodu, zawsze można było i należało różnić. Poza medalami, które tutaj się znajdują w gablocie, kolejnych trzecich, są również sygnety. Sygnety nosiły na palcach rąk, też były dowodem znieczności. Są tu sygnety patriotyczne, są sybole takie typowe próżności, jak w kamiennich szlachetnich, czy bardziej, ale te sybole patriotyczne orły różnego rodzaju, to też był taki moment w naszej odzyskaniu niepodległości, odnalezienia się Polskiego, państwa polskiego. Pod spodem znajdują się medale, które też wydają, tak oglądając to, podobnie jak medalu, ale jak się bliżej tym przejdzie, na przykład medal, który był za Pocztą Polską. To, co Niemcy miały załapać, nie tylko armia, ale członkowie NSDAP, znaczy naszymi pocztowcami, doprowadziło do nieco nieczującego skutku. Są tam serniki odnaczenia kręgsmaryjne, ale to jest tylko przypomnienie tego, że w żadnym wypadku gloryzowanie, czy propagowanie wartości faszystowskich, czy strukturalizmu starymarskiego, chodzi o tylko przypomnienie tego, bo myśmy jako dzieci, lat po wojnie, tego typu eksponatami bawiliśmy się, to był handel liczący między tymi różnego rodzaju odnaczeniami. Są też i pieczęcie, które legalizowały jakieś decyzje nie tylko frontowe, ale pozafrontowe dla ludności cywilnej i tak jak wspomniałem, są wiary tam powiatowe w Gieżycku, w którym wiecy nowoczesne funkcjonowały. Są odnaczenia powojenne, nawet odznaka solidarności, a obok odnaka rewitymacji członka ARMU, a pod spodem jeszcze rewitymacja funkcjonującego KGB, odznaczenia rosyjskie. Co by nie mówić, ale Rosjanie z okresu międzywojennego, w czasie wojny może trochę mniej było to widoczne, ale w okresie międzywojennym to ich było taką domeną dla wszelkiego rodzaju aluminiowe, pozłacane medale, ale na samym domu znajdowały się medale okresnościowe. Taki artysta, który sławił się tymi medalami, producentem projektowaniu tych medali był Goron, bo później mieszkał w Suwałkach, artysta plastyk. Na górze aparat fotograficzny, tak zwany tulusowy, to była podstawa, forma zdjęcia 6x9, tymi aparatami dokumentowano naszą lokalną przeszłość, tu właśnie na naszych terenach. I tak jak wspomniałem, ta koordynacja jest, powiedzmy, nazwana Henkowem, jak go nazywamy, właściciela Henryka Górnego, a jego można zaobserwować w momencie, kiedy na samym szczycie dachu wieży ciśni, stoi i robi pajacyka, a Heniek był takim człowiekiem ociestra, ponieważ wiele zawodów i profesji się imiał i wszystko robił konsekwentnie, między innymi spawał, a po naszym tutaj lokalnym wieśie szwancował całą kopulę dachu sam osobiście, robił to bardzo dobrze, był dobrym spawaczem, a później dopiero został biznesmenem. Są też różne mapy, wszelkiego rodzaju tutaj okolic, te mapy są dzisiaj dla zbieraczy, którzy przy pomocy wykrywacza medali grzebią, odnajdują te fanty, te rzeczy, to skarby, o których wcześniej wspomniałem, fanty z przeszłości naszych poprzedników i dla nich lokalizacja, bo w momencie, kiedy prowadzono rekonserwację gruntów, tworzono te tegery, małe siedliska, małe takie, nawet wioski były po części burzone, dane po niemiecku i świat po nich zaginął i dzisiaj te mapy, na podstawie tych map można tego typu miejsca odnaleźć i na podstawie tych aparatów, tych wykrywaczy metali można odnaleźć jeszcze resztki, a raczej przeszłość naszych poprzedników. Opuszczając tę kombinację, warto lubi przyjrzeć się tym porożom tego rodzaju. W Bośnicach był taki ośrodek, w Bośniakach był ośrodek pod Mikołajkami, ośrodek, który zajmował się nie mniej, nie więcej, tylko odzyskiwaniem poroża, które to poroże mogło służyć do różnego rodzaju produkcji, no nie tylko leczniczych, ale głównie kosmetycznych rzeczy. Kobiety z tego korzystały. Z tego poroża, tych tutaj, na te tereny przyjeżdżało dużo chęci do koleżanckich, między innymi wspominałem o Węgorski, jest tam obecnie wystawa w Sztemorcie, który właściciel też sprowadzał, a na dodatek on prowadził stadniny koni arabskich i miał sukces w tej dziedzinie, co oczywiście powodowało, że już pod koniec wojny, w 1944 roku, w jego porożcu był Rudolf, który też lubił polonackie, ten kobielik. Wschodzimy na drugą kombinację, trzecią kombinację patrząc od dołu, czwarta zofiwnica i tu mamy taki przewiódł rzeczy codziennego użytku. Nie ma co prawda adaptora marki Bambina, natomiast jest nagrodnica, ta z rąbkami, z uchwytem do ręki, ma prosty walec i nawijana na czoła i prześcierana w koszeszki i nagrując, tak to się to nazywało, nagrując tą nagrodnicę po tym zawiniętym kłótnie, na belce, prasowało się, jak się chciało, troszeczkę, wykorzystywało się nagiel, który obok stoi, nagrawało tu drewnianie, tu zawijało się też na kłótnie, zawijało się te rzeczy do nagrowania i to też jedna z metod było. Tu właśnie widać tę parę metalową, metalowo-drewnianą, która służyła do prania, ale jest również pranka, bo tak to można powiedzieć, i w momencie, kiedy kropia gotowana była w jeliznę, nie starczyło tę walce włożyć i naciskając górę tu na sprężynie, po prostu było pranie, grało się to, te wszystkie produkty. Na ściance, na takim płocie drewnianym, gdzie są z rękodzieła szydyłkowe różnego rodzaju ptaszki, widać piłę ramową, widać osik, w którym takie dwie rączki są i prosto padły do tego metalowego ostrza. Tu są również sługinki, gdzie nie tylko domy nawodzili zwierzę, żeby z tego mieć mąkę i korzystać normalnie do produkcji własnych wyrobów, ale w własnym zakresie również mielili i są dwa takie łynki. Są również liczyby, ale też wtedy w każdym urzędzie, w każdą biurze, urzędnik poza rękawkami takimi nakładanymi, żeby sobie łokcie w marynarce nie niszczyć, miały też liczyby. Jest również kącik typowo taki militarny, wojenny, w którym, szanowni Państwo, zobaczycie niemiecki film z napisem Wojsko Polskie na powstanie warszawskiego. Gwiezdny mur 1. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki z tym wyposażeniem, które się znajdowało z pryteszą, z sanitarią apteczką TCK. Obok znajdują się dwa budyły bardzo takie charakterystyczne, mianowicie żołnierza z podmiotu Kasyna, jak również naszego dywizjonu 303 myśliwskiego. Tutaj można od razu zauważyć taką różnicę między, powiedzmy, ubiorami tymi ze wschodu i tymi z zachodu. Te z zachodu są z większym przepychem, z większym takim lichtem, natomiast te schodnie są skromne, bielne, no ale obytek siły żywej na wschodzie Polski, siły żywej, były niesponownie większe od tego, niż były na zachodzie, ale dzisiaj no troszeczkę politycy bawią się rozliczenia, twierdzą, że ci ze wschodu byli lepiej, a ci z zachodu lepiej, a tak de facto to szczerze mówiąc wszędzie polska krew była przylewana w wojnę naszej i naszej. Tak się składa, że młode pokolenie winno oceniać sukcesy nasze, a nie wchodzić w rozliczenia. Wczoraj jestem nazdana serwiem niż kaskiem, jak to mówią hełmowie, jest ten taki sygnisie w środku, który Janek na czterech pancernych dostał od generała. W dalszej części jest taki zbiór dokumentów, dokumentów upomników Ludwika Gewissheida, między innymi Gewissheida był takim niemieckiego wódkiem, jest ten podalisk, stoi nad Kamałem Łuczańskim na zakręcie ze mocnym obronnym koniunktem, bo on miał poduszce odnowione. Gewissheida rodził się w Rokowełku i on dążył do ogromności nazywskiej, tak jak Kaszuby, Ślązanie, okalanie i on uważa, że nazywy też mają swoją ogromność nie polską, nie niemiecką. I tam umiera, natomiast napisał piosenkę wśród nich Mireje, jak faunę widziała i to był rybaków, który ten pomnik mu postawili, ten kamień, obalisk istniejący do dzisiaj, odremontowany nie ukrywam, przy moim udziale mojej rodziny i są to zdjęcia mojej żony. No drugi pomnik, ten z pomnik właśnie wspomniany. W pierwszej części spaceru wspominałem o tym pomniku bojownikopolsko-śmiałym, tam żona wykonywała napisy, a podstawowy jest ten przy toście, którego już nie ma, tam sobie jest teraz obecnie trzy rybki się znajdują i też ten pomnik tu jest. W dalszej części są dokumenty, dokumenty, które spowodowałyby być nieznaczące, ale na bazie tych dokumentów, karty reportacyjnych, karty przesiedlenczej, różnego rodzaju dokumenty, to właśnie za pomocą tych dokumentów odnawiano, odnajdywano Polską najwyższą przynależność narodową. To na podstawie tych dokumentów dostawało tymczasowe doświadczenie polskiej przynależności, to na podstawie tych dokumentów ludzie się nazywali, przekraczali granice we wschodu i zachodu, bo ci, którzy mieszkali na Prusie, jak byli zdolni nie zniewoli rosyjskim, to nigdy nie wracali na Prusy, tylko najpierw stamtąd wracali tutaj na Mazury do swoich rodzin. Nierzadko później wracali z powrotem do Niemiec. Tu byli szladeń Niemcy, a tam byli faszurtem Polakiem. Także ta społeczność była, podobnie jeszcze tak jak Polacy myśli, kresy pozostawili tam po sobie, natomiast w odróżnieniu do naszych poprzedników oni jeszcze ten heimat, ten faterland jeszcze mogli odnaleźć, bo niektóre obiekty jeszcze są i funkcjonują normalnie. Chociażby wieża ciśnień, a my na wschodzie traciliśmy bardzo często nasze bezpowrotne i trudno teraz odnaleźć ten przeszłość, ale to już prosta historia. Dalsza część to jest uczestność, już łączność telefoniczna, a taki troszeczkę humorystyczny akcent, miska na łańcuchu łyżka z filmu nieposzukiwanym miś z filmu kiedy kaszę jadł taką myszką to też można popatrzeć i spróbować jedzenia. Na oknie leżał strugi, to był strugi nauczyciel pracy techniki pan rozum blachnia wytypowany na ręku na przedramieniu, numer zabozu koncentracyjnego był oburzony, jeżeli któryś z uczniów powiedział na strug Hebel różne takie ekscytujące rzeczy schodząc przy schodach jest widoczna wieża Wilhelma ona mieściła się na najwyżej wyniesionym miejscu wtedy, w tamtych czasach jeszcze i to była wieża widokowa wieża Wilhelma, ona mieściła się delikatesy, które w miejscu teraz delikatesy są w tym miejscu gdzie rąbał węgorzewskie jadąc na węgorzewy tam mieściła się wieża Wilhelma ale w czasie pierwszej wojny światowej w 14 roku z poleceniem ówczesnego generała dowódcy obronnicy została rozebrana, ponieważ łóżki się zbliżali i mogło postanowić ułatwienie ostrzału terroryjskiego przy ruchu tej wieży można było widzieć co się dzieje jak te pociski lecą, czy ten ostrzał skrócić przed łóżyską i tak dalej i to ten obiekt już był istniejący schodzimy na drugą koordynację w tym serwisie wieżyckim w tym serwisie naszym widzimy w pierwszym obocie są napisy w rosztorach miejscowość Rawki Wielkie napisy takie porcelanowe nadzorcze które tu funkcjonowały różnego rodzaju dokumenty, dowody osobiste pieniądze z tamtych lat te codzienne rzeczy wagi szalkowej które na rynku handlowaniu są odważnie przechowane one były po części a z drugiej strony sprzedawane gablety w której się znajdował np. odznaczenie oraz taki co się nazywa przeglądarka Holmsa trójwymiarowe zdjęcie to wtedy było w postantawie oglądanie akwa wydawano na papierach akwa niemieckich tego typu zdjęcia czysto dziennego urodzinku legitymacji z tamtych lat nierzadko taki kalendarz np. otworzony kalendarz stanowił taką podstawę do zapisów rodzinnych gdzie się w komputerze pisze co planujesz jak robisz itd. wtedy akurat takich rzeczy nie były, te kalendarze stanowiły historię rodu historię rodziny różnego rodzaju papierzy, kropienica różnego rodzaju pizzerunki, obrazki i żołnierz polski, które tutaj są jakieś drobne zdjęcia z lotniska widzi w końcu Białorusi w pierwszej części widzimy tolę tolę, która nie ma korony, nie ma tej dekoracji ale na skórze jest wykonana własnoręcznie pisana od prawej do lewej strony jest to taki największy relik bardzo istotny i ważny następna rzecz to jest akcje takie typowo litewskie bo są zdjęcia z wiele różnego rodzaju kuchni nawet opisy kuchni litewskiej a i są bańki, bańki nie wszyscy wiedzą jak ktoś był chory to wtedy te bańki sobie zapalano bańki a natura albo spirytus zapalono, rozgrzewano w środku tą bańkę przestawiono do pleców i one zasysają z powietrza, wyciągają z organizmu te chorobce itd. no w sumie przy widocznym dopracowaniu te rzeczy wykonane z metalu i posiadające dusze, te żelazka są bo w środku mają taką duszę którą się wysyłało do paleniska we zgrzaniu wsadzały się te żelazka i już to we zgrzaniu czerwony metal nie grzał się na tyle że można było opracować sportki na kant można było pościel wypracować na obrazkach są widoczne podpisy ważnych ludzi z okresu do wybuchu II wojny światowej są podpisy cesarzy i wodzów i dowódców w dalszej części jest fizharmonia fizharmonia jest o tyle ciekawa że stowy te ruchy gromadkarskie zwłaszcza jak ludzak trochę tam pomniejszał w tej religii ludzie zbierali się w domu taka fizharmonia jest niekompletna bo inna która miała petały takie dwa w którym pompowało się powietrze śpiewano pieśni religijne a taki obrządek był taki troszeczkę niecodzienny a nawet później on przedstawiał jeszcze inny format ponieważ przy pewnego rodzaju kapliczkach odstawiano nabożeństwa bo do kościoła było daleko a nie zawsze było czasu dotrzeć ostatni obrządek na którym znajdujemy się jest taki ciekawy instrument bardzo piękny z wielkim namaszczeniem natomiast pod spodem znajdują się rzeczy takie niecudzienne mianowicie w Gieżycku było ujęcie dwóch mineralnych jest butelka z mineralną serwisem celów z Gieżycka jest również szary butelki też dwóch mineralnych natomiast są pisanki a pani Joanna Polak różnie wykonywała je bo ta cała misteria wykonania tego drubania tych drubanek i tak dalej to jest nieco dziwną kwestią ludzie to rękodzieje dzisiaj w styl chmurstykalny wieński niestety zachwyca się każdy ale tak naprawdę nie wie dokładnie na czym to polega ale jeśli chodzi o zbieranie pokarmu można było zrobić miejsce do eksponowania tychże produktów jest podróżny również taki zestaw z maszynką do gojania, strzyżenia z różnego rodzaju kwestiami dotyczące upiększenia gościa i ostatni element w tej części są laski laski o tyle ciekawe Szanowni Państwo że widać na nich przebite emblematy i takim wierzycku prekursorem takich kcieczek był mniej więcej tylko Jorkił Dziubiela który posadził na Placu Grunwaldzkim dom po prowizycji w sierpniu 1920 roku dom zwycięstwa i stojąc tymi do kościoła węgielickiego patrząc na ten dom zobaczymy że drzewa i węgiel układają się w literkę V zasłaniają się ten dom zasłania poszczególne rzędy z lewa i prawa i okazuje się że Plac Grunwaldzki nie jest do końca prostokątem a drzewa nie są umiejscowione w kształcie prostokąta a w kształcie pał i on był takim prekursorem ten grubek w okolicy Zjedzania właśnie z pierśniu do Wisłajta właśnie z drugimi pasjonatami przyrody naszych jego takim kontynatorem był Tadeusz Nadźwięcki nieświących nauczycieli ojciec jego był paptykarzem a Tadeusz nauczyciel na ogólnego języka polskiego i historii między innymi założył w Klunowie schronisko patetykowskie i schodząc na już te najniższe pomieszczenie pomieszczenie w sensie do Zjedzania bo są jeszcze dolne kontygnacje gdzie znajdują się toalety jest to takie najbardziej rozbudowane pomieszczenie w którym można obejrzeć różnego rodzaju przedmioty pamiątki do nabycia jak również rzeczy troszeczkę odrobinę historyczno głównie codzienne jest tu na wstępie obwiązku po prawej stronie widać kilmek orzeł, który był wyhaftowany tam na Kresach kiedy zwykowali orzeł w Kolonii oczywiście w Kolonii Światowej i tam Polacy przybywali on przyjechał do Polski, młode go nawiadły panie już go poprawiły, nadreperowały go jest już naprawiony, jest ten symbol polskiego patetyzmu w dalszej części widać gablotę nie tylko zegarkami, które czas odmierzają ale pod spodem widać na to pionę liczenia szklanę w momencie kiedy ulica Królewiecka płonęła piękna ulica Królewiecka a po lewej stronie, cicho od historii jest kawiarnia właściciela Henrysia Górnego nasz właściciel Henry Górny nie ma nic wspólnego z tą rodziną ale tak to wyglądało te naczynia były stopione ogień, który panował szalał wtedy, nikt go nie gasił bo nie było kim i jak okazji prac remontowo-budowlanych ale w dalszej części widać te dokumenty które wspominałem w poprzedniej części i dochodzimy do mapy mapa Polski i tu warto przyjrzeć się troszeczkę bliżej ponieważ na tej mapie Polski widać Szanowni Państwo jak to nasza Polska z tej potężnego państwa w miarę upływu lat zmieszała się i na obrzeżach widać roczniki lata kiedy była, gdzie Polska sięgała jakim swoim zasięgiem i w jaki sposób ona uległa zmianie w jaki sposób naszą naczysz zabierano, wyłaszczano jak Polska się zmieniała i to jedno z najbardziej ciekawych wydawnictw kartograficznych zaliczanych głównie do Białych Kruków jeżeli chodzi o wydawnictwa kartograficzne w końcowej części widzimy mniej więcej tylko różnego rodzaju banknoty banknoty na całym świecie zawsze były i będą ta wędrówka cała nasza zbliża się do końca jeżeli Państwo pozwolicie wyjdziemy jeszcze na zewnątrz ponieważ zręczeniem naszej wieży księcznej jest te budowle koło te naryszące postaci hybrałki które znajdują się po prawej stronie oraz krypy przykrywającej wejście do kanalizmu i to by było na tyle chociaż jeżeli staniecie Państwo przed wieżą księcznej zobaczycie z lewej strony herb Lirzycka ówczesnego licen przyreszcze na tle niebieskiego jeziora a na lewej stronie herb Pruski błękit jezior, żółty teren to Zbusz a czerwony ludzi pracujących i to by było na tyle do zobaczenia